Zgodnie z ultimatum Kurmanbek Bakijew ma natychmiast wrócić do Biszkeku ze swoich stron rodzinnych na południu Kirgizji lub rozpocznie się wojskowa operacja, która doprowadzi do jego schwytania.

– Każda próba zatrzymania mnie utopi Kirgizję we krwi – oświadczył tymczasem Bakijew, który we wtorek pojawił się na wiecu w rodzinnej prowincji Dżalalabad. Otoczony tłumem zwolenników, buńczucznie zapewniał, że ciągle jest legalnym prezydentem Kirgizji.

Jednak parę godzin później przyznał rosyjskim dziennikarzom, że jest gotów ustąpić, jeśli nowe władze zapewnią jemu i jego rodzinie gwarancje bezpieczeństwa.

– Bakijew chce, by premier Roza Otunbajewa spotkała się z nim w jego rodzinnym domu na południu. Ale dostał odpowiedź, że nie pertraktujemy z krwawymi dyktatorami – tłumaczył ludziom zgromadzonym na głównym placu Biszkeku jeden ze współpracowników szefowej tymczasowego rządu.

[srodtytul]Mnóstwo Kurmanbeków[/srodtytul]

Główny plac stolicy Kirgizji, gdzie znajduje się tzw. Biały Dom, czyli siedziba prezydenta i rządu, stał się w ubiegłą środę miejscem krwawych starć. Zginęło ponad 80 osób, snajperzy strzelali z dachu, ogień do tłumu otworzyły również jednostki specjalne policji.

Gdy w rękach demonstrantów także pojawiła się broń i zaczęły płonąć budynki rządowe, Bakijew niepostrzeżenie uciekł z Biszkeku, by ukryć się wraz z rodziną i ochroniarzami na południu Kirgizji.

W centrum Biszkeku, pod opustoszałym Białym Domem, nadal gromadzą się ludzie, trwa bezustanny polityczny miting. Ułożone z kamieni prostokąty zasypane kwiatami oznaczają miejsca, gdzie padali ludzie. Z ulic zmyto już ślady krwi, ale pod stopami nadal chrzęści szkło z rozbitych witryn sklepów.

Metalowe ogrodzenie Białego Domu stało się miejscem pamięci narodowej – wiszą na nim, w ozdobnych ramach, portrety ludzi, którzy zginęli w zamieszkach. Co pewien czas ciemno ubrani mężczyźni przykucają i zwracając się twarzami w stronę Mekki, unoszą w górę dłonie.

– Jeśli Bakijew wróci do stolicy, zostanie przez tłum rozszarpany – mówi mi jeden z przechodniów. Tak samo mówiono pięć lat temu o obalonym w ten sam sposób prezydencie Askarze Akajewie. To właśnie na fali entuzjazmu tulipanowej rewolucji do władzy przyszedł wówczas Kurmanbek Bakijew. Był tak uwielbiany przez Kirgizów, że Kurmanbek stało się jednym z najczęściej nadawanych dzieciom imion.

[srodtytul]Gdzie są miliony[/srodtytul]

Bakijew obiecywał nie tylko ekonomiczny rozkwit, ale i zaciekłą walkę z korupcją, która jest jedną z największych plag tego kraju. Potem sam pobił wszelkie rekordy nepotyzmu, a 5-milionowa Kirgizja jest w gorszej sytuacji ekonomicznej niż kiedykolwiek.

– W Banku Narodowym są w tej chwili tylko 22 miliony dolarów – powiedział dziennikarzom współpracownik Rozy Otunbajewej Edil Bajsałow.

Szef Banku Narodowego twierdzi, że wszelkie środki budżetowe są zabezpieczone, ale wydaje się, że jest to wersja oficjalna, która ma przeciąć spekulacje, iż kraj jest bliski bankructwa i mogą być nawet kłopoty z wypłaceniem odszkodowań obiecanych rodzinom ofiar zamieszek z zeszłego tygodnia.

– Gdzie podziało się 300 milionów, które przekazała parę miesięcy temu Rosja jako pożyczkę? Gdzie są miliony, które wpłynęły za użytkowanie bazy w Manas od Amerykanów – to są pytania, jakie zadaje sobie biszkecka ulica.

Nikt nie ma wątpliwości, że odpowiedź zna ukrywający się Kurmanbek Bakijew, i to też z pewnością będzie tematem jego ewentualnych negocjacji z tymczasowym rządem.

– Rząd może zagwarantować Bakijewowi nietykalność jego majątku w wysokości takiej, jaką miał on w momencie objęcia władzy – podało we wtorek kirgiskie radio.

[srodtytul]Prawie jak Akajew[/srodtytul]

Tak samo pięć lat temu, po tulipanowej rewolucji, Kurmanbek Bakijew gwarantował obalonemu Askarowi Akajewowi nietykalność majątku – w wysokości oficjalnie zadeklarowanej przez Akajewa, który w deklaracji majątkowej wykazał wówczas tylko stary samochód.

Akajew dziś jest na emigracji w Rosji i korzysta z wytransferowanych milionów. Bakijewa nie chcą przyjąć ani Rosja, ani USA. Jego los, podobnie jak najbliższa przyszłość Kirgizji, powinien się rozstrzygnąć w najbliższych dniach.

[i]-Maja Narbutt z Biszkeku[/i]