Dane Ministerstwa Zdrowia korygują przeciwnicy prezydenta Kurmanbeka Bakijewa, którzy mówią o 100 ofiarach śmiertelnych. W szpitalach w Biszkeku brakuje krwi. Sytuacja w środę wieczorem była tak napięta, że Bakijew zdecydował się na ucieczkę z kraju. Podobno ukrywa się w Kazachstanie.
Opozycja utworzyła rząd, na którego czele stanęła Roza Otunbajewa, była szefowa MSZ. Dotychczasowy premier Danijar Usenow podał się do dymisji. Otunbajewa wezwała do ustąpienia Bakijewa.
Trwające od wtorku rozruchy na ulicach Biszkeku, Tałasu i Narynu są największe od czasu rewolucji tulipanów w 2005 r., która doprowadziła do władzy Bakijewa. Tysiące protestujących żądało odejścia prezydenta, obniżenia opłat komunalnych i wypuszczenia aresztowanych we wtorek liderów opozycji.
Kirgiscy obrońcy praw człowieka utrzymywali, że wśród ofiar śmiertelnych jest szef MSW. Mołdomus Kongantijew, jak podawano, zmarł w trakcie przewożenia do szpitala. Został pobity podczas starć w Tałasie. Doniesienia te zdementowało kirgiskie MSW.
[srodtytul]Atak na siedzibę rządu[/srodtytul]
W środę przeciwnicy władz w Biszkeku szturmowali siedzibę rządu, gdzie miał przebywać szef państwa. Oddziały specjalne broniły gmachu z użyciem gazu łzawiącego i gumowych kul. Później sięgnęły po ostrą amunicję. Protestujący rzucali w służby porządkowe kamieniami i koktajlami Mołotowa. Odbierali karabiny funkcjonariuszom. W końcu opozycja opanowała i siedzibę rządu, i budynek parlament. Demonstranci zajęli gmach telewizji państwowej. Stacja przerwała nadawanie. Wznowiła, gdy liderzy opozycji wygłaszali mowy do narodu. W Tałasie protestujący porwali wicepremiera Akyłbeka Żaparowa. Trafił do szpitala. Omal nie stracił oka.
– Sytuacja jest poważna. Ofiarami protestów padają zwykli ludzie, a nawet lekarze karetek pogotowia. Protestujący obrzucali ich kamieniami – mówił „Rz” kirgiski ekspert ds. bezpieczeństwa narodowego Leonid Bondarec.
[srodtytul]Stan wyjątkowy[/srodtytul]
Zanim pojawiła się wieść o ucieczce prezydenta, Bakijew wprowadził stan wyjątkowy w Biszkeku i innych obwodach, gdzie doszło do starć demonstrantów z milicją. Z aresztów uwolniono większość przywódców opozycji. To jednak nie uspokoiło sytuacji. Zdaniem ekspertów w Moskwie Kirgizja pogrąża się w chaosie z powodu problemów gospodarczych. – Podwyższenie opłat komunalnych okazało się dla Kirgizów większym problemem niż to, kto sprawuje władzę – mówi „Rz” Swiatosław Prochow z fundacji Dziedzictwo Eurazji.
Sytuacją w Kirgizji zaniepokojone są Stany Zjednoczone, utrzymujące tam ważną dla operacji w Afganistanie bazę Manas. Wczoraj wieczorem pojawiły się informacje, że loty do i z Manasu zostały wstrzymane. Waszyngton wyrażał przekonanie, że Bakijew wciąż jest u władzy.
Dość zaskakująco w sprawie sytuacji w Kirgizji wypowiedział się premier Rosji. Władimir Putin przekonywał, że ani Rosja, ani on sam, nie mają nic wspólnego z wydarzeniami w tym kraju. Wezwał do unikania przemocy. Kreml dał zaś do zrozumienia, że nie oczekuje przylotu Bakijewa.