Tajfun Morakot, który niedawno przeszedł nad Tajwanem, był jednym z największych kataklizmów w najnowszej historii wyspy. Duchowym wsparciem dla tysięcy ludzi dotkniętych żywiołem ma być przyjazd Dalajlamy. Władze Chin widzą jednak tę wizytę inaczej.

– Jest oczywiste, że nie chodzi o niesienie pomocy. To próba sabotowania wypracowanej wielkim nakładem sił dobrej sytuacji w Cieśninie Tajwańskiej – stwierdził w wypowiedzi dla agencji Xinhua anonimowy rzecznik chińskiego rządu.

Chociaż przyjazd duchowego przywódcy Tybetańczyków został zatwierdzony przez tajwańskiego prezydenta Ma Ing Dziou, to nie jego atakują Chińczycy. Za „prowokacją” stoi zdaniem Pekinu opozycyjna Demokratyczna Partia Postępowa (DPP), której przedstawiciele na terenach dotkniętych żywiołem wystosowali zaproszenie dla Dalajlamy. DPP opowiada się za formalnym oderwaniem wyspy od Chin. Tajwan, na którym po przegranej z komunistami wojnie domowej schronił się w 1949 roku nacjonalistyczny rząd chiński, jest przez Chiny uznawany za prowincję kraju pozostającą chwilowo poza kontrolą władz centralnych.

Prezydent Ma, który doprowadził do największego od lat ocieplenia w relacjach z Pekinem, jeszcze parę miesięcy temu odrzucał prośby o wpuszczenie tybetańskiego mnicha na wyspę. Był jednak zmuszony zmienić swą decyzję pod wpływem opinii publicznej i dla ratowania własnego wizerunku nadszarpniętego nieudolną reakcją władz na kataklizm. – Dalajlama ma przyjechać na Tajwan, by uspokoić dusze zmarłych i modlić się za tych, którzy przetrwali – oświadczył Ma, wizytując wiejską szkołę zniszczoną przez błotną lawinę. Rzecznik prezydenta nie potwierdził, czy tajwański przywódca osobiście przyjmie Dalajlamę. Podkreślił jedynie, że wizyta będzie miała charakter „czysto humanitarny i religijny”.

Chociaż Ma powstrzymał się przed krytykowaniem opozycji, jego koledzy z rządzącej Partii Nacjonalistycznej (Kuomintang) nie szczędzili rywalom ostrych słów, zarzucając im próbę storpedowania politycznego spokoju w Cieśninie Tajwańskiej. – Za mało im katastrof? – pytał jeden z parlamentarzystów Kuomintangu.

Morakot był największym tajfunem, jaki nawiedził wyspę od półwiecza. Według oficjalnych szacunków zginęło 461 osób. Prawie 200 wciąż uznaje się za zaginione.

Dalajlama odwiedzał dotąd wyspę trzykrotnie – ostatni raz przed ośmioma laty. Pekin, który oskarża go o chęć oderwania Tybetu od Chin i spiskowanie z innymi separatystami, za każdym razem reagował bardzo ostro.