Centrolewicowy prezydent Sri Lanki Mahinda Rajapaksa obwieścił zdobycie miasta jako wielki sukces sił rządowych. Występując w telewizji, podkreślał, że Kilinoczi znalazło się pod kontrolą władz pierwszy raz od dziesięciu lat. – Składamy wyrazy wdzięczności w imieniu całego narodu bohaterskim żołnierzom, którzy odnieśli to zwycięstwo – mówił.

Bitwa o Kilinoczi trwała kilka miesięcy. Według niektórych analityków wojskowych upadek miasta może oznaczać początek końca organizacji Tygrysów Wyzwolenia Tamilskiego Ilamu (LTTE) walczącej od 25 lat o utworzenie niepodległego państwa Ilam.

W ciągu ostatniej dekady Tygrysy stworzyły w mieście zaczątki instytucji państwowych – policji, sądów, urzędów podatkowych. Rebelianci z dumą demonstrowali swe osiągnięcia przybywającym tam zagranicznym dyplomatom i ekipom telewizyjnym.

W mieście ulokowały się placówki międzynarodowych organizacji pomocowych, niosąc wsparcie okolicznej ludności. Wydawało się, że niepodległe państwo Ilam jest na wyciągnięcie ręki. Teraz sytuacja się odwróciła.

[srodtytul]Mieli nawet lotnictwo[/srodtytul]

– Nie powiedziałbym, że to koniec wojny, ale na pewno początek utraty terytoriów zajętych dotychczas przez LTTE – stwierdził lankijski ekspert wojskowy Iqbal Athas, cytowany przez międzynarodowy portal ITV.com. Opanowując miasto, armia rządowa przejęła też kontrolę nad mającą duże znaczenie autostradą A9, dzięki temu będzie można przywrócić połączenie lądowe z półwyspem Dżafna na północnym krańcu Sri Lanki. Dotychczas 40 tysięcy ludzi zamieszkujących półwysep zaopatrywano wyłącznie drogą morską i powietrzną.

W rękach Tygrysów pozostał jeszcze jeden ważny rejon - wokół miejscowości Mullaitiwu. Trzymają się też mocno w wielu małych miasteczkach. Jeden z liderów rebeliantów Balasingham Nadesan oznajmił, że nawet w przypadku utraty wszystkich terytoriów jego organizacja nadal będzie walczyć. Przypomniał, że Tygrysy prowadziły niegdyś z powodzeniem walkę partyzancką, nim udało im się zająć Kilinoczi.

Tamilskie Tygrysy są uznawane za jedną z najlepszych armii rebelianckich na świecie. Stać ich było nawet na jednolite umundurowanie części oddziałów. Bojowników wyposażali w kapsułki z cyjankiem na wypadek dostania się do niewoli. LTTE jest też pierwszą formacją z międzynarodowej listy organizacji terrorystycznych posiadającą własne samoloty bojowe. Tych kilka lekkich maszyn brało udział m.in. w atakach na lotniska armii lankijskiej.

[srodtytul]Sukces opcji wojskowej[/srodtytul]

Eksperci przewidują, że armia uderzy teraz na zajęty jeszcze przez Tygrysy Przesmyk Słonia – wąski pas lądu łączący Sri Lankę z półwyspem Dżafna. Będzie też się starała osaczyć rebeliantów w okręgu Mullaitiwu. Prezydent Rajapaksa liczy, że ich rozgromienie zapewni mu wielką popularność wśród syngaleskiej większości, co przełoży się na dalsze polityczne sukcesy.

Wyznający głównie buddyzm Syngalezi stanowią około80 procent ludności Sri Lanki, hinduistyczni Tamilowie – około 10 proc. Rajapaksa był bardzo długo zwolennikiem rozmów z Tygrysami i rozwiązania konfliktu metodami pokojowymi. Po jego wyborze na prezydenta w 2005 roku krajem wstrząsnęła jednak seria zamachów, w których zginęło wielu cywilów. O ataki oskarżono Tygrysy, a Rajapaksa zaczął przychylać się ku opcji militarnej. Przed rokiem zerwał rozejm z separatystami zawarty na początku dekady, rozkazując wojsku podjęcie ofensywy w północnej części wyspy.

[i]— reuters, ap[/i]