Wczoraj George W. Bush miał przybyć do Korei Południowej na obchody 55. rocznicy nawiązania stosunków amerykańsko-koreańskich. W środę będzie już w Tajlandii, by świętować podobną rocznicę, tyle że 175. Tam wygłosi główne przemówienie o polityce wobec Azji, a potem wyruszy do Chin na otwarcie igrzysk olimpijskich. W Pekinie dołączą do niego ojciec, brat i jedna z córek. Cały czas Bushowi będzie towarzyszyła żona. „Jego wizyta w Azji przypomina wakacje” – komentuje agencja AP.

Amerykańskie media przypominają, że Bush był już w Chinach. Pierwszy raz pojechał tam wraz z ojcem w 1975 roku. Miał wówczas 29 lat i większość czasu spędzał na rowerze, jeżdżąc dookoła Pekinu. Teraz zamierza zresztą przypomnieć sobie dawne czasy i też planuje przejażdżkę rowerową.

Bush od dawna podkreśla, że jest wielkim zwolennikiem olimpiady w Pekinie. Już rok temu zapowiedział, że pojedzie na otwarcie igrzysk. Mimo apeli o bojkot olimpiady nigdy nie wypowiedział się przeciwko niej. Jako wielki miłośnik sportu w Pekinie zamierza obejrzeć między innymi mecz koszykówki reprezentacji USA i Chin. Ponieważ cały program wizyty praktycznie podporządkował olimpiadzie, w mediach pojawiły się wątpliwości, czy znajdzie czas na to, by poruszyć ważniejsze problemy. Chodzi głównie o programy nuklearne Iranu i Korei Północnej oraz prawa człowiekaw Chinach.

Wiele organizacji nie traci nadziei, że Bush będzie jednak naciskał na Pekin. Prezydent zaś powtarza, że o wolnościi prawach człowieka rozmawia z chińskim przywódcą Hu Jintao za każdym razem, gdy się z nim spotyka. Tym razem też będzie miał taką okazję, ale rozmowa może być trudniejsza.

W Pekinie nie spodobało się bowiem, że Bush spotkał się niedawno z chińskimi dysydentami, a amerykański Kongres przyjął rezolucję potępiającą łamanie praw człowieka w Chinach. Bush jest też pierwszym prezydentem Stanów Zjednoczonych, który publicznie pojawił się u boku Dalajlamy. – Amerykanie powinni przestać się mieszać w wewnętrzne sprawy – skwitowało to chińskie MSZ.Rozmowy w Korei Południowej też mogą być trudne. Choć Bush będzie tam tylko jeden dzień, może usłyszeć, że Seul żąda odszkodowań za cywilne ofiary wojny koreańskiej w latach 50. Prowadzący dochodzenie koreańscy eksperci twierdzą, że na początku wojny Amerykanie zabili bardzo wielu uchodźców. Znają ponad 200 takich przypadków.

Atmosferę podgrzewa narastające od miesiąca napięcie między Koreą Południową i Północną. Wywołał je żołnierz z Północy, który zastrzelił turystę z Południa.