Premier Singh stanął w obliczu upadku rządu – przed dwoma tygodniami sprzymierzeni z nim komuniści wycofali swoje poparcie. Nie spodobały im się bowiem plany zawarcia umowy z USA, na podstawie której Indie mają importować reaktory nuklearne i paliwo. Umowa ma zakończyć trzydziestoletnią „nuklearną izolację” Indii, umożliwiając zagranicznym inspektorom dostęp do indyjskich instalacji atomowych. Rząd twierdzi, że jest to konieczne, by Indie mogły sprostać konkurencji ze strony Chin.

Nie waham się powiedzieć, że chcę z nimi współzawodniczyć. Chcę, żeby Indie stały się ekonomiczną superpotęgą – mówił w parlamencie minister finansów Palaniappan Chidambaram. Podkreślał, że państwo, które chce być nowoczesne, nie może sobie pozwolić na ciągłe przerwy w dostawach prądu, jak to ma miejsce obecnie w Indiach.

W koalicji rządzącej, w której główną siłą jest Indyjski Kongres Narodowy, po odejściu komunistów zostały w parlamencie 264 głosy. By wygrać głosowanie w 545-osobowej izbie, musiała więc przekonywać posłów niezależnych i należących do opozycji. Rząd zrobił wszystko, by nie upaść. Z więzień wypuszczono na dwa dni czterech deputowanych- kryminalistów, skazanych za morderstwo, porwania i podpalenie. Mieli głosować za rządem, ale w jaki sposób ich do tego przekonano – nie wiadomo.

Innych posłów skłaniano do poparcia prośbami i groźbami. Deputowani Partii Większości Społecznej (BSP) obwieścili, że emisariusz rządu zagroził im wszczęciem postępowania prokuratorskiego wobec ich lidera Mayawatiego, jeżeli nie zagłosują za władzą. Podobno rząd ma haki na Mayawatiego, pełniącego funkcję szefa gabinetu stanu Uttar Pradesh.

Partia Ludowa (BJP) oskarżyła z kolei rządzących o próbę przekupienia jej posłów. Deputowani zademonstrowali dziennikarzom grube pliki banknotów, za pomocą których ludzie Singha mieli ich przekonywać do wsparcia rządu. To wstyd! To naruszenie prawa, które parlament powinien potraktować z całą powagą – grzmiał Lal Krishna Advani, lider Bharatiya Janata.

Dwudniowa debata nad umową z USA i losem rządu toczyła się w gorącej atmosferze. Singha poparło w końcu 275 posłów, a 256 zagłosowało przeciw.