– Cały dzień nikt nie wyściubiał z domu nosa, patrzyliśmy ciągle w telewizor. Na zewnątrz walili z karabinów i granatników, słyszeliśmy eksplozje bomb. Rodzice odciągali dzieci od okien, żeby nie trafił ich zabłąkany pocisk – mówi „Rz“ Wael Saffiedine, student szyita z Bejrutu.Bojownicy prozachodniej koalicji rządowej złożyli wczoraj broń w ostatniej muzułmańskiej dzielnicy Bejrutu będącej dotychczas pod ich kontrolą. Szyicki Hezbollah (Partia Boga) opanował tym samym prawie całą zachodnią część miasta. Lider prorządowego Ruchu Przyszłości Saad Hariri został tam oblężony w swojej rezydencji. Przywódcę libańskich druzów Walida Dżumblatta ewakuowała armia. Zwolennicy Hezbollahu znaleźli się w pobliżu siedziby premiera Fuada Siniory w centrum Bejrutu. Wojsko pozostawało jednak bierne, zachowując neutralność w konflikcie.W wyniku trwających od trzech dni walk pomiędzy zwolennikami Hezbollahu a siłami prorządowymi zginęło już co najmniej 18 osób, a 38 zostało rannych. W piątek przed południem członkowie Hezbollahu przerwali nadawanie prorządowej stacji telewizyjnej Future TV związanej z partią Haririego. Wtargnęli do jej budynku i nakazali wyłączyć urządzenia nadawcze. Zaatakowali też budynek należącej do Haririego gazety „Al Mustukbal“ – z okien redakcji buchnął dym.

Ruch lotniczy w Bejrucie został praktycznie sparaliżowany. Opozycja zablokowała też drogi, w tym arterię wiodącą do międzynarodowego lotniska. Władze bejruckiego portu ogłosiły, że wstrzymują jego pracę.Do piątkowej eskalacji przemocy doszło po telewizyjnym przemówieniu przywódcy Hezbollahu szejka Hasana Nasrallaha. Zaatakował w nim rząd za chęć delegalizacji sieci telekomunikacyjnej Partii Boga. – To jest wypowiedzenie wojny – grzmiał, zapowiadając, że Hezbollah utnie rękę każdemu, kto zechce zagrozić sieci.

– W czasie przemówienia Nasrallaha nawet kota nie było na ulicy. Wszyscy w domach przykuci do ekranów. Od razu gdy się skończyło, gruchnęły pierwsze strzały – relacjonuje Saffiedine.

Według obserwatorów Liban przeżywa najtrudniejsze chwile od momentu zakończenia wojny domowej w 1990 roku. – Popieramy libański rząd i pokojowo nastawionych obywateli Libanu, zapewnimy wsparcie, jakiego potrzebują, by przetrwać tę burzę – oświadczyła amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice. Natomiast Arabia Saudyjska zaapelowała o pilne spotkanie szefów dyplomacji państw arabskich.

Libański minister łączności Marwan Hamadi poprosił z kolei prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego, by Francja wywarła nacisk na wspierające Hezbollah Iran i Syrię w celu zakończenia starć. A jeden z liderów prorządowej koalicji, przywódca Druzów Walid Dżumblatt, wezwał do dialogu.

Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaleciło Polakom powstrzymanie się od wyjazdów do Libanu. Włoski MSZ przygotował już plan ewakuacji stamtąd swoich około 600 obywateli.

jjw, p.k., afp, reuters