To kolejny już zamach na byłego ministra spraw wewnętrznych. Aftab Ahmed Szerapo przyjechał do swojej rodzinnej miejscowości niedaleko Peszawaru na północy Pakistanu, aby wziąć udział w jednym z najważniejszych dla muzułmanów świąt Eid al Adha.
Uzbrojony w bombę napastnik usiadł w tłumie wiernych i czekał na dogodny moment. Kiedy ludzie zaczęli podchodzić do byłego ministra, aby złożyć mu życzenia, odpalił ładunek. – To była masakra – powiedział roztrzęsiony Szerapo, który drugi raz cudem uniknął śmierci. W podobnym zamachu dokonanym w kwietniu został lekko ranny. Teraz obrażenia odniósł jego syn.
Polityk ocalał m.in. dzięki otaczającemu go tłumowi i ochroniarzom. Kilku z nich zginęło w eksplozji. Wśród zabitych było także kilkoro dzieci. Policji udało się zidentyfikować 38 ciał, ale zdaniem władz ofiar może być nawet 50. Eksperci są zgodni, że za zamachem stoją sympatyzujący z talibami ekstremiści, którym rząd wypowiedział wojnę.
– Szerapo był szefem MSW i walczył z ekstremistami. Dlatego nie przestaną na niego polować. Zwłaszcza po tym, jak władze wydały w lipcu rozkaz do szturmu na Czerwony Meczet w Islamabadzie, który islamiści zamienili w swój bastion – mówi „Rz” Irfan Siddiki, komentator pakistańskiego dziennika „The Nation”.
Od czasu ataku na świątynię, podczas którego zabito niemal 80 ukrywających się tam radykałów, ekstremiści atakują rządowe obiekty, koszary wojskowe i policyjne posterunki. Co tydzień dochodzi do kilku zamachów, w których zabito ponad 800 osób.
Chociaż ekstremiści do tej pory rzadko przeprowadzali ataki podczas ważnych muzułmańskich świąt, zamachy w meczetach nie są niczym nowym. – Było ich już sporo. Mamy w Pakistanie oprócz konfliktu politycznego także konflikt na tle religijnym, sunnici walczą z szyitami i nawzajem atakują swoje świątynie – mówi Irfan Siddiki.