Teza 1: Według szacunków Instytutu Ifo, wydatki na obronność w Polsce wzrosną w 2023 r. do 4,3 proc. PKB z 2,2 proc. w 2021 r. Taki wysiłek zbrojeniowy będzie (ceteris paribus) istotnym impulsem rozwojowym dla gospodarki.
Liczba respondentów: 31
Opinie ekspertów (31)
Wydatki na zbrojenia w obliczu agresji Rosji na Ukrainę są konieczne, ale znaczna ich część będzie musiała pójść na kupno zagranicznych systemów walki. Nie oszukujmy się, to będzie dla nas realny koszt.
2 proc. PKB w tak krótkim okresie to dużo, nawet w skali makro. Będzie to głównie impuls popytowy, który spowoduje pewnie presję na płace i ceny w obecnej sytuacji.
Przygniatająca część dodatkowych zakupów pochodzić będzie z importu, będzie raczej obciążeniem dla gospodarki niż impulsem rozwojowym.
Kluczową kwestią jest decyzja, jaka część tych wydatków będzie lokowana w polskich zakładach zbrojeniowych. Tylko wtedy można mówić o impulsie rozwojowym.
W krótkim okresie PKB niewątpliwie wrośnie w związku z faktem, że wydatki zbrojeniowe zostaną wliczone do PKB. Jednak w długiej perspektywie trudno jest tutaj mówić o impulsie rozwojowym, ponieważ wzrost długookresowy jest napędzany postępem technologicznym. W przypadku Polski trudno jest mówić o tym, by wydatki zbrojeniowe przełożyły się na postęp technologiczny w reszcie gospodarki.
Może krótkookresowym impulsem będzie, chociaż to działało w przeszłości, gdy poziom ogólnego zadłużenia w różnych krajach był niższy. Dzisiaj dominują wysokie poziomy zadłużenia, w Polsce również. Dlatego generalnie nie zgadzam się. Lepsze, szczególnie w średnim i długim okresie, byłoby przeznaczenie tych dodatkowych środków na edukację lub ochronę zdrowia. Zwiększenie wydatków na zbrojenia można uzasadnić jedynie koniecznością wynikającą z sytuacji międzynarodowej i realnym zagrożeniem.
Wedle mojej wiedzy, wydatki militarne w niewielkim stopniu przekładają się na aktywność gospodarczą. Nie należy oczekiwać efektów po stronie podaży, bo wydatki te nie będą technologiczne (nie będą zwiększały produktywności - red.). Możliwe są efekty po stronie popytowej, ale będą ograniczone (część zakupów sprzętu wojskowego będzie z zagranicy). Przy czym stymulacja popytu jest w polskiej gospodarce w obecnej sytuacji niekonieczna, bo luka popytowa jest ujemna. Nie bardzo widzę, skąd taki ewentualny impuls miałby się wziąć.
Wydatki na zbrojenia w dużej mierze sfinansują zakup importowanej broni i amunicji, tym samym osłabiając bilans płatniczy i kurs walutowy kraju. Ich finansowanie odbędzie się prawdopodobnie kosztem innych ważnych potrzeb społecznych. Wątpliwe - choć nie niemożliwe - są korzyści popytowe (przy wysokim wykorzystaniu mocy i zatrudnieniu) i podażowe (przy ograniczonym transferze technologii i słabości polskich przedsiębiorstw).
Byłby impulsem, gdyby wydatki te w znacznej części były kierowane do polskich przedsiębiorstw i placówek badawczych, nie zaś przeznaczane na zakupy gotowego uzbrojenia za granicą. Ponadto, jako członek UE, powinniśmy zakupy te lokować w państwach UE, nie zaś w USA czy Korei Płd., co dodatkowo ogranicza koordynację podczas ewentualnych działań bojowych.
Wpływ wydatków zbrojeniowych na rozwój gospodarczy będzie raczej ograniczony. Koszty związane z utrzymaniem i modernizacją sił zbrojnych mogą wywierać presję na budżet państwa, co może prowadzić do ograniczeń inwestycyjnych w innych obszarach, takich jak nauka, edukacja, ochrona zdrowia czy infrastruktura. Już dzisiaj to widzimy, a wydatki zbrojeniowe są dopiero planowane.
Ostateczny efekt wydatków zbrojeniowych na rozwój kraju zależy od wielu czynników, takich jak odpowiednie zarządzanie finansowe, zdolności technologiczne, priorytety polityczne i bezpieczeństwo narodowe. Warto pamiętać, że wydatki te mogą być warte poniesienia pomimo niekorzystnego wpływu na gospodarkę.
Wydatki na obronność to nie tylko zakupy sprzętu za granicą, ale także transfer nowoczesnych technologii do polskiego przemysłu.
Zakładając, że nie będzie wojny, albo realnego zagrożenia wojną (wariant optymistyczny), to skutek tego będzie w bilansie ujemny. Wystąpi, być może, drobny wzrost popytu, ale koszty (duży wzrost importu i inwestycji nieprodukcyjnych) zdecydowanie przeważą szalę na złą stronę. Jeżeli natomiast sytuacja polityczna będzie zła to, oczywiście, będzie dokładnie odwrotnie. W mojej odpowiedzi przyjąłem wariant optymistyczny.
Przeważająca część zwiększonych wydatków zbrojeniowych sfinansuje zakup broni za granicą. Wpływ na naszą gospodarkę będzie lekko pozytywny z powodu krańcowo zwiększonego krajowego popytu, ale nie będzie to istotny wpływ. Wpływ ten może być większy w dłuższym okresie, jeśli Polsce uda się opanować nowe technologie, spolonizować produkcję i zwiększyć eksport.
Ale to zależy od tego, gdzie będzie nabywany sprzęt. Wydatki na zakup w innych krajach nie dadzą takiego impulsu.
Teza 2: Wydatki na obronność nie powinny podlegać krajowym i unijnym regułom fiskalnym, takim jak stabilizująca reguła wydatkowa.
Liczba respondentów: 31
Opinie ekspertów (31)
Poza wyjątkowymi sytuacjami (np. wojna) muszą podlegać regułom. Jeśli trzeba wydawać więcej na obronę, trzeba szukać oszczędności gdzie indziej, aby uniknąć problemów ze stabilnościa finansową.
Powinna podlegać regułom (demokratycznym, value-for-money) ale nie regułom cyklicznym.
Dlaczego nie?
Każde wydatki rządowe muszą podlegać jasnym regułom, ponieważ zawsze może wystąpić ryzyko nadużycia. Jedynie w skrajnej sytuacji zagrożenia fizycznej egzystencji państwa można myśleć o odstępstwie od tej reguły. W przypadku Polski jednak taka sytuacja nie występuje i nie wystąpi w dającej się przewidzieć przyszłości.
Reguły fiskalne mają pomóc w zapobieganiu nadmiernemu zadłużeniu, utrzymaniu stabilności gospodarczej i zwiększeniu przejrzystości wydatków publicznych. Stosowanie takich reguł może również promować odpowiedzialność w zarządzaniu finansami publicznymi. W tym kontekście negatywne konsekwencje nadmiernego zadłużenia nie zależą od tego, czy są to środki wydane na obronność. Właściwie można założyć, że zwrot z tych "inwestycji" będzie ujemny. W tym sensie wydatki na obronność są przykładem wydatku publicznego, który zwłaszcza powinien podlegać regułom fiskalnym.
Nie oznacza to jednak, że wydatki na obronność nie powinny podlegać żadnym regułom.
Raczej te reguły powinny być istotnie zmodyfikowane na szczeblu UE tak, aby umożliwić, możliwie z małym bólem, zwiększenie wydatków na obronność.
Jeżeli środki byłyby wydawane w Polsce, do ustalonej z góry granicy. W przypadku realnego zagrożenia wybuchem wojny - bez limitu
Teza 3: Plan zwiększenia liczebności Wojska Polskiego do 2035 r. do 300 tys. żołnierzy* z około 160 tys. na koniec 2022 r. będzie nasilał problemy z dostępnością pracowników w gospodarce, zwiększając presję na wzrost płac.
Liczba respondentów: 31
Opinie ekspertów (31)
Polskie wojsko będzie miało ogromne problemy z zwiększeniem liczby żołnierzy. Jakikolwiek wzrost liczebności armii odbije się też negatywnie na podaży siły roboczej. Jedynym rozwiązaniem jest szersze otwarcie się na kompensującą mądrą imigrację, w tym z krajów spoza naszego regionu. Warty dyskusji jest też pomysł stworzenia własnej Legii Cudzoziemskiej.
Już teraz istnieje problem braku pracowników w polskiej gospodarce. W ostatnich latach Polska doświadczała silnego wzrostu gospodarczego i rozwinięcia sektora usług, co prowadziło do zwiększonego zapotrzebowania na pracowników. Jednocześnie nastąpiło starzenie się ludności i emigracja wielu osób, co przyczyniło się do deficytu siły roboczej.
W rezultacie wielu pracodawców w Polsce ma trudności w znalezieniu odpowiednio wykwalifikowanych pracowników na różne stanowiska. Ten problem szczególnie dotyczy sektorów takich jak IT, inżynieria, opieka zdrowotna, budownictwo oraz obsługa klienta. Pracodawcy już teraz zmagają się z koniecznością podnoszenia wynagrodzeń i oferowania dodatkowych korzyści, aby przyciągnąć i zatrzymać pracowników. Uważam jednak, że owe 300 tysięcy żołnierzy pozostanie jedynie pewnego rodzaju hasłem politycznym i nigdy nie dojdzie do realizacji tego postulatu. Tak czy owak, wojsko powinno zmierzać w stronę profesjonalizacji, a nie nabijania liczebności. Warto też zwrócić uwagę, że wszystko wskazuje na to, że agresja Rosji poniesie porażkę i być może tak intensywna rozbudowa armii nie będzie konieczna. Ta porażka Rosji ma miejsce, pomimo znacznego przestawienia gospodarki tego kraju na potrzeby wojenne, podczas gdy kraje Zachodu wydają na znacznie lepszy sprzęt drobne promile swoich budżetów. Powinniśmy zatem przede wszystkim dbać o rozwój gospodarczy.
Ale nie mam wiedzy na temat jak silny to będzie impuls.
To zależy od polityki migracyjnej.
Pamiętajmy, że w nowoczesnym świecie żołnierze to nie tylko "liniowa piechota", ale też specjaliści od elektroniki, łączności itd.
Plan takiego zwiększenia liczebności armii jest absolutnie nierealny w związku z czym nie stanowi problemu dla gospodarki, a spowodowana tym presja płacowa nie wystąpi.
Jak zwykle ostatnio: gigantomania.
Zwiększenie liczebności Wojska Polskiego nie jest najistotniejszym czynnikiem determinującym dostępność pracowników – zarówno z punktu widzenia skali, jak i predyspozycji fizycznych oraz osobowości wymaganych w wojsku.
Do 2025 r. zmieni się silnie struktura siły roboczej. Wystąpi przypuszczalnie nadpodaż siły roboczej; dodatkowe miejsca pracy w wojsku bardzo się przydadzą.
Nowoczesna armia nie jest silna liczbą żołnierzy. To truizm.
Teza 4: Wieloletni program zbrojeniowy powinien być finansowany przede wszystkim z obligacji (nowego długu), a nie z nowych podatków lub cięć innych wydatków.
Liczba respondentów: 31
Opinie ekspertów (31)
Niekoniecznie. Zarządzanie długiem powinno przekładać się na stabilność i przewidywalność podatków (smoothing). Jeśli to program wieloletni, to powinno się finansować go emisją długu w krótkim okresie, ale podatki należy stopniowo podnosić. Do tego dochodzi sytuacja makroekonomicznego przegrzania gospodarki i wysoka inflacja. Jest to czas kiedy podatki (progresywnie) powinno się podnieść.
Poziom polskiego długu jest taki, że to umożliwia bez zasadniczych szkód dla gospodarki.
Podatki w Polsce należy skądinąd podnieść i znieść de facto liniowy podatek.
Teoretycznie tak. W praktyce jednak nie ma potrzeby myśleć o wieloletnim programie zbrojeniowym, ponieważ obecna sytuacja ma charakter przejściowy.
Nie tyle nie mam zdania, co uważam obie możliwości za niedobre. Ograniczanie bieżących wydatków oznaczałoby jak zwykle oszczędzanie na edukacji lub ochronie zdrowia. Z kolei dług jest już teraz bardzo wysoki (przykłady z przeszłości mylą, ponieważ poziomy długu były wówczas niższe). Pozostaje uzasadnienie pozaekonomiczne dla tych wydatków, a sposób ich finansowania jest do oddzielnej dyskusji.
To sprawa zupełnie drugorzędna.
Dużym źródłem finansowania powinny być nowe podatki. Niestety ogólna tendencja polityczna w ostatnich latach jest w kierunku obniżania podatków dochodowych, w tym z kapitału.
Wieloletni program zbrojeniowy powinien być finansowany przede wszystkim z emisji długu, przy jednoznacznej racjonalizacji innych wydatków.
Z dwojga złego lepiej jest zwiększyć podatki, niż dług. Jeżeli wszystkie kraje w Unii zwiększą zadłużenie (albo przynajmniej te najbardziej zagrożone, 'frontowe'), to wiele krajów będzie w sytuacji podobnej do tej w Grecji w latach 2009-2010. W przytomnej gospodarce jest też chyba możliwe dokonanie istotnych oszczędności budżetowych w innych sektorach i przesunięcie funduszy na zbrojenia, co może spowodować, że zwiększenie podatków będzie stosunkowo niewielkie.
Trwały wzrost wydatków zbrojeniowych powinien być sfinansowany ze wzrostu trwałych dochodów budżetu.
Przeciwnie.
Teza 5: Narodowy Bank Polski może angażować się na wtórnym rynku obligacji zbrojeniowych, aby ułatwić rządowi finansowanie tych wydatków.
Liczba respondentów: 31
Opinie ekspertów (31)
To by oznaczało finansowanie wydatków wojskowych podatkiem inflacyjnym.
To jest prosta monetyzacja deficytu, formalnie zabroniona przez Konstytucję (ale łatwa do obejścia).
NBP powinien skupić się na walce z inflacją.
Absolutnie nie! Jedynym celem NBP jest utrzymywanie inflacji pod kontrolą z czym obecnie sobie absolutnie nie radzi. Dokładanie kolejnych tego typu pomysłów skutkować będzie jedynie przyspieszeniem inflacji, którą NBP ma za zadanie zwalczać, a od kilku lat robi coś dokładnie odwrotnego.
NBP powinien robić to co do niego należy. Wydatki zbrojeniowe to zadanie dla rządu.
Banki centralne mają za zadanie utrzymywanie stabilności finansowej, niskiej inflacji i sprzyjających warunków dla wzrostu gospodarczego.
Przy obecnym określeniu celu działania NBP nabywanie obligacji zbrojeniowych przez bank centralny może być dyskusyjne, bowiem nie ma wprost wymienionego celu obronnego. Niemniej jednak możliwa jest interpretacja wskazująca na wspieranie polityki gospodarczej rządu w drodze pobudzania gospodarki przez wydatki na zbrojenia.
Jeżeli tak będzie, to czeka nas hiperinflacja.
Takie ingerencje nie będą potrzebne, ale NBP może zachować taką opcję otwartą.
NBP powinien skupić się na walce z inflacją.