Taki wniosek płynie z z orzeczenia Sądu Najwyższego (sygn. I PK 61/07).

Sąd rejonowy przyznał więc im premie w wysokości od 10 do 14 tys. zł – za ostatnie trzy lata zatrudnienia. Powołał się przy tym na przepisy wewnętrzne firmy, które zostały przyjęte jeszcze w 1983 r., kiedy była przedsiębiorstwem państwowym.

W 1995 r. została sprywatyzowana. Po dziesięciu latach pracownicy zorientowali się, że stare regulacje płacowe nie zostały wypowiedziane przez nowego właściciela i ciągle dają im prawo do premii. Zdaniem sądu zmiana formy organizacyjnej firmy w żaden sposób nie wpłynęła na obowiązujące w niej zasady wynagradzania. Nie wygasły one także z mocy prawa. Sąd powołał się przy tym na stanowisko Sądu Najwyższego zawarte w uchwale z 24 czerwca 1998 r. (sygn.) III ZP 14/98, że przeznaczenie całości zysku na kapitał zapasowy nie pozbawia pracowników roszczenia do nagrody.

Firma złożyła apelację. Sąd wyższej instancji potwierdził, że wciąż w niej obowiązują stare przepisy premiowe. Przyjęty w cementowni w 1983 r. zakładowy system wynagradzania pracowników przekształcił się w zakładowy układ zbiorowy pracy na podstawie art. 5 ust. 1 ustawy z 29 września 1994 r. o zmianie ustawy – Kodeks pracy (DzU nr 113, poz. 547 ze zm.). Nie miało żadnego znaczenia, że układ nie został wpisany do rejestru zakładowych układów zbiorowych.

Sąd Najwyższy, do którego trafiła ta sprawa, na posiedzeniu niejawnym zajął się zarzutem firmy, że sądy nie miały prawa ustalić wysokości premii należnych pracownikom. Stwierdził, że gdy okoliczności lub przepisy utrudniają wyliczenia, sąd może na podstawie art. 322 kodeksu postępowania cywilnego zasądzić kwotę według swojej własnej oceny.