Nowa kwota wynika z nowej wersji rozporządzenia, które niedawno przedstawił rząd.
W przyszłym roku ma wzrosnąć także minimalna stawka godzinowa dla samozatrudnionych i zleceniobiorców – od 1 stycznia wyniesie 30,50 zł. Wcześniej była mowa o kwocie 30,20 zł.
To niespodziewana zmiana w tym obszarze. Jeszcze pod koniec sierpnia pojawił się bowiem projekt rozporządzenia, który zakładał inne kwoty. To był znak, że negocjacje płacowe z partnerami społecznymi dobiegły końca i teraz czeka nas tylko podpis premiera pod nową propozycją. Okazało się inaczej.
Wzrost płacy minimalnej w 2025 r. nie spowoduje zwolnień w firmach, ale wywoła inne negatywne konsekwencje
Rozczarowania nie kryją przedstawiciele przedsiębiorców. Przypomnijmy, że opowiadali się oni za zamrożeniem płacy minimalnej w przyszłym roku. W efekcie miałaby ona wynosić 4300 zł, czyli tyle, ile obowiązuje od lipca 2024 r. Tymczasem podwyżka będzie znacznie wyższa.
Rząd wyjaśnia, że mechanizm ustalania pensji minimalnej określa art. 5 ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę (DzU z 2020 r. poz. 2207 oraz z 2023 r. poz. 1667). Gwarantuje on coroczny wzrost przeciętnej wysokości wynagrodzenia w stopniu nie niższym niż prognozowany na dany rok wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem.
Jednocześnie, jeśli w roku, w którym odbywają się negocjacje, wysokość pensji minimalnej jest niższa od połowy przeciętnego wynagrodzenia w I kwartale tego roku, gwarancja ta jest zwiększana dodatkowo o 2/3 wskaźnika prognozowanego realnego przyrostu PKB.
W przypadku gdy w roku poprzednim rzeczywisty wzrost cen różnił się od prognozowanego, ustawa przewiduje zastosowanie mechanizmu korygującego.
Tłumaczenie rządu nie przekonuje Łukasza Kozłowskiego z Federacji Przedsiębiorców Polskich.
– Wskaźnik weryfikacyjny obliczamy, porównując dane dotyczące faktycznej inflacji z inflacją prognozowaną na etapie założeń budżetu państwa. Trudno zatem zrozumieć, dlaczego do kształtowania wzrostu przyszłorocznej płacy minimalnej rząd zastosował prognozy sformułowane na późniejszym etapie, czyli projektu ustawy budżetowej. Należałoby się trzymać jednego wariantu. Albo porównujemy ze sobą prognozy czerwcowe, albo wrześniowe. W przeciwnym razie będziemy dodatkowo korygować płacę minimalną o inflację, która została już uwzględniona – mówi ekspert.
Zdaniem Łukasza Kozłowskiego wzrost płacy minimalnej o prawie 9 proc. nie spowoduje zwolnień w firmach, ale wywoła inne negatywne konsekwencje.
– Taki stan na pewno nie będzie oddziaływać pozytywnie na kwestie konkurencyjności naszej gospodarki. Ani także na presję inflacyjną, z którą mamy do czynienia – uważa przedstawiciel FPP.
Jak wskazuje, może doprowadzić też w wielu firmach do wypłaszczenia wynagrodzeń.
Zaskoczenia takim obrotem sprawy nie kryje też Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny i rynku pracy z HRK Payroll Consulting.
– Nic tego nie zapowiadało, jeszcze w sierpniu w projekcie podtrzymano kwotę z czerwca. Rząd też nawet po podjęciu decyzji o modyfikacji tego nie komunikował, dlatego jestem zdziwiony – mówi.
Podkreśla, że nie spodziewa się masowych redukcji etatów z tego powodu. Jak jednak przyznaje, może to spowodować konsekwencje finansowe w firmach, w których większość załogi dostaje najniższą pensję. – Będą to częściej lokalnie działające firmy aniżeli duże koncerny – dodaje Oskar Sobolewski.
Zupełnie inaczej do interpretacji przepisów podchodzi Norbert Kusiak, ekspert OPZZ.
Czytaj więcej:
Związkowcy: pracownicy nie odczują tak dotkliwie wzrostu cen
– Jeszcze w poniedziałek wystąpiliśmy do premiera o podwyższenie płacy minimalnej. W naszej ocenie w wyniku korekty prognozy inflacji dokonanej przez rząd w trakcie przygotowywania projektu ustawy budżetowej (z 104,1 proc. na 105,0 proc.) zmieniła się podstawa do ustalenia wysokości minimalnego wynagrodzenia w 2025 r. – zaznacza.
Jak wyjaśnia, ustawa wprost wskazuje, że do jego określenia należy wziąć prognozę inflacji przyjętą do opracowania projektu ustawy budżetowej, a ta wynosi obecnie 105,0 proc.
– Jesteśmy zadowoleni, że rząd przyjął naszą interpretację przepisów, a nie wykładnię prezentowaną przez stronę pracodawców. Dzięki czemu pracownicy nie odczują tak dotkliwie wzrostu cen – dodaje.
Jak rosła płaca minimalna