Negocjacje płacowe ze związkami zawodowymi wymusza ustawa z 16 grudnia 1994 r. o negocjacyjnym systemie kształtowania przyrostu przeciętnych wynagrodzeń u przedsiębiorców (DzU z 1995 r. nr 1, poz. 2 ze zm.). To obowiązek wszystkich przedsiębiorców zatrudniających powyżej 50 osób.
W imieniu zatrudnionych rozmowy o wysokości podwyżek prowadzi zakładowa organizacja związkowa, gdyż porozumienie spisują partnerzy uprawnieni do zawarcia zakładowego układu zbiorowego. Negocjujący powinni się kierować stanem i możliwościami finansowymi zakładu oraz oficjalnymi wskaźnikami, głównie maksymalnego przyrostu przeciętnego wynagrodzenia. Na ten rok Rada Ministrów ustaliła go w rozporządzeniu z 8 listopada 2007 r. (DzU nr 212, poz. 1559) na poziomie 6 proc. Stopień wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w firmie strony powinny określić do końca lutego. Jeśli się nie dogadają wskaźnik podaje w zarządzeniu sam pracodawca – do 10 marca.
Przeciętna podwyżka w firmie nie powinna przekraczać maksymalnego wskaźnika ustalonego przez rząd. Przedsiębiorca zatem wedle ustaleń ze związkami, a gdy się nie porozumieją – sam – określi, o ile konkretnym pracownikom czy grupom zawodowym w zakładzie podniesie pensje. Ustawa nie wywołuje bezpośrednich skutków prawnych w indywidualnych stosunkach pracy – uznał Sąd Najwyższy 3 lipca 1998 r. (sygn. KAS 1/98).
Ustawa ma zmusić do rozsądnej polityki płacowej zwłaszcza w przedsiębiorstwach państwowych i jednoosobowych spółkach Skarbu Państwa. Przydaje się także w prywatnych firmach.
– To nieprawda, że stosują ją tylko firmy państwowe. Standardem jest, że duże zachodnie firmy na początku roku rozmawiają ze związkami o podwyżkach. Ustawa wymusza dialog i skłania związkowców do kompromisu, bo wiedzą, że gdy zażądają zbyt wiele, pracodawca sam ustali podwyżki – mówi Witold Polkowski, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich.
Źle ustawę oceniają natomiast związki zawodowe. NSZZ „Solidarność” domaga się nawet jej uchylenia. Zdaniem związkowców nie można określać jednego wskaźnika przeciętnej podwyżki, bo nie uwzględnia on specyfiki konkretnych branż i wywołuje konflikty.
– Ustawodawca zapomina, że w wielu układach zbiorowych przewidziane są indeksacje płac. W obecnej sytuacji limit ustalony przez rząd uniemożliwia ich stosowanie, co staje się powodem sporu zbiorowego – mówi Marcin Zieleniecki z biura prawnego Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.
Decyzja o przekroczeniu wskaźników przeciętnych podwyżek może menedżerów drogo kosztować.
– Rady nadzorcze są zobligowane do bieżącej oceny kształtowania przyrostu wynagrodzeń w spółkach oraz stosowania sankcji wobec zarządów spółek, gdy dojdzie w nich do nieuzasadnionego wzrostu płac. Ustawa o negocjacyjnym systemie kształtowania wynagrodzeń przewiduje nawet możliwość odwołania dyrektora państwowej firmy, jeśli przekroczy ustalone wskaźniki, a takie przekroczenie spowoduje, że pogorszy się sytuacja finansowa przedsiębiorstwa – wyjaśnia Paweł Lisiewicz z Ministerstwa Skarbu Państwa.
Przypomina, że sankcje za niestosowanie się do obowiązujących przepisów mogą objąć również zarządy jednoosobowych spółek Skarbu Państwa. Ocena i działania dyscyplinujące w tej sprawie należą do kompetencji rady nadzorczej. Rada nadzorcza może również podjąć decyzję o odwołaniu członków zarządu. Informacje dotyczące kształtowania przyrostu wynagrodzeń spółka przesyła do Ministerstwa Skarbu Państwa w ramach kwartalnej informacji o spółce.
wyślij e-mail do autora: t.zalewski@rp.pl