Ogłoszone w ubiegłym tygodniu przez Komisję Europejską plany reformy VAT to dopiero ogólna strategia. Już jednak widać, że schemat rozliczeń w handlu między krajami UE będzie zupełnie inny. Zdaniem ekspertów kierunek tych zmian – czyli postawienie tamy nadużyciom – jest słuszny, ale zapłacą za to podatnicy. Nowy system może bowiem oznaczać pogorszenie płynności finansowej.

Zamrożona ćwiartka

W nowym systemie firma sprzedająca towar do innego kraju UE nie będzie już stosowała zerowej stawki podatku. Wystawi fakturę z VAT obowiązującym w kraju nabywcy. Oznacza to, że np. przedsiębiorca kupujący towar z Niemiec dostanie fakturę z polskim, najczęściej 23-proc., podatkiem. Dziś płaci niemieckiemu dostawcy tylko cenę netto. VAT od nabycia wewnątrzwspólnotowego powinien naliczyć sam w deklaracji podatkowej. Najczęściej jednak ta kwota jest podatkiem naliczonym, która ulega odliczeniu od podatku należnego. Pozostaje zatem zapisem księgowym. Po reformie polska firma będzie musiała zapłacić niemieckiemu partnerowi cenę powiększoną o podatek. Oczywiście będzie mogła co do zasady go odzyskać, ale najpierw tę kwotę wyłoży. A że podstawowe stawki VAT w krajach unijnych sięgają nawet 27 proc., oznacza to dla przedsiębiorcy zamrożenie kwoty stanowiącej ponad 1/4 wolumenu zakupów.

Kosztowna mozaika

O ile wystawienie faktury z podstawową stawką z innego kraju nie byłoby wielkim problemem, o tyle kłopot może się pojawić w handlu towarami o stawkach obniżonych. Jak zauważa Dorota Pokrop, doradca podatkowy i dyrektor w EY, każdy kraj Wspólnoty ma przecież inną, i do tego zmienną w czasie, politykę ich stosowania.

– Na tym tle może dojść do wielu nieporozumień między podatnikami a administracjami podatkowymi – przewiduje ekspertka. Dodaje, że przedsiębiorcy będą musieli zainwestować w nowe systemy księgowo-fakturowe, które uwzględniałyby mozaikę stawek obniżonych we wszystkich 28 krajach Unii.

Sprawa obniżonych stawek może się skomplikować jeszcze bardziej. Plan reformy wcale nie zakłada unifikacji stawek, lecz więcej swobody dla państw UE w ich ustalaniu.

Konieczna współpraca

Kolejna niedogodność może dotyczyć współpracy administracji podatkowych krajów Wspólnoty. Będą musiały wymieniać nie tylko informacje o transakcjach, ale też pieniądze z pobranych podatków.

– Doświadczenia ze zwrotem VAT dla podatników z innych krajów UE pokazują, że niektóre kraje, w tym Włochy i Hiszpania, dokonywały zwrotów niechętnie, a jeśli już, to z dużym opóźnieniem – zauważa Dorota Pokrop.

Propozycje Komisji zakładają, że każdy przedsiębiorca ma rozliczać VAT od transakcji z innymi państwami w swoim kraju. Jak zauważa Roman Namysłowski, doradca podatkowy i partner w Crido Taxand, jest ryzyko, że część transakcji nie będzie ujawniona innym państwom.

– Wyzwaniem pozostaje zapewnienie takich mechanizmów kontroli i weryfikacji rozliczeń, by cały obrót z innymi krajami UE był faktycznie rejestrowany – wskazuje ekspert. – Te mechanizmy nie powinny pogłębiać dzisiejszych patologii, raczej służyć odbudowie wpływów z VAT.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora, p.rochowicz@rp.pl

Opinia

Tomasz Michalik, doradca podatkowy partner w kancelarii MDDP

Warto przypomnieć, że dotychczasowy system VAT w handlu między krajami UE był wprowadzony jako tymczasowy, najwyżej na kilka lat. Okazało się jednak, że ta prowizorka nie tylko wytrzymała dłużej, ale ma też liczne niedoskonałości sprzyjające nadużyciom. Nowy system opodatkowania tego handlu może oznaczać, że jego uczestnikom pogorszy się płynność finansowa. Będą jednak mniejszym narażeni na nieuczciwą konkurencję oszustów, którzy dziś wyłudzają zwroty VAT. Aby jednak ten system rzeczywiście ograniczał nadużycia, konieczna jest dobra współpraca administracji podatkowych krajów członkowskich, które otrzymają nowe zadania związane z rozliczaniem między sobą podatku od dostaw wewnątrzwspólnotowych.