Fiskus złagodził ostatnio swoje stanowisko w sprawie świadczeń dla pracowników. Ciągle jednak spotykają ich niemiłe niespodzianki. W zeszłym tygodniu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku uznał, że muszą płacić podatek od fundowanej przez pracodawcę taksówki.

W rozpatrywanej sprawie chodziło o dojazdy na lotnisko, z którego pracownicy ruszali na służbowe eskapady. Zdaniem skarbówki pracodawca finansujący taksówki powinien naliczyć im z tego tytułu przychód. Nie jest to część podróży służbowej, zatrudnionym nie przysługuje więc zwolnienie z PIT. Potwierdził to sąd, podkreślając, że pracownicy sami powinni pokrywać koszty tych dojazdów (sygn. I SA/Gd 949/15).

Kiedy mamy korzyść majątkową

– To bardzo kontrowersyjne podejście – mówi Przemysław Bogusz, doradca podatkowy, właściciel kancelarii TuboTax. – Można bowiem dojść do wniosku, że pracodawca powinien opodatkować wszystkie finansowane pracownikom przejazdy: do kontrahenta, po zakupy, na konferencję.

– Należałoby jednak przede wszystkim się zastanowić, czy pracownik uzyskuje w ogóle korzyść majątkową. Trudno o niej mówić, skoro jedzie załatwiać sprawy pracodawcy. Nie będzie przecież opłacał przejazdów z własnej kieszeni. Dziwne, że skarbówka, a zwłaszcza sąd, tego nie zauważyły – dodaje ekspert.

Ważne w czyim interesie

Zdaniem Beaty Hudziak, doradcy podatkowego, partnera zarządzającego w kancelarii 8Tax, po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z zeszłego roku (sygn. akt K 7/13) powinno już być oczywiste, że świadczenia spełnianie w interesie pracodawcy nie powodują powstania przychodu u pracownika.

– Nie zarabia przecież na tym, że firma finansuje mu służbowy wyjazd – mówi ekspertka. – Dobrze by było jednak, gdyby pracodawcy szczegółowo określali regulaminy podróży służbowych, aby uniknąć ewentualnych sporów ze skarbówką. Trzeba w nich wyraźnie zapisać np. to, że podróż może rozpocząć się już w miejscu zamieszkania pracownika – dodaje.

Sąd konstytucyjny dał wskazówki

Przypomnijmy, że Trybunał Konstytucyjny określił, jakie kryteria muszą być spełnione, aby zakwalifikować przekazywane pracownikowi świadczenie jako jego przychód ze stosunku pracy.

Po pierwsze, powinien z niego korzystać dobrowolnie, bez żadnego przymusu ze strony firmy. Po drugie, świadczenie musi być spełnione w interesie pracownika, a nie pracodawcy. Po trzecie, powinno przynieść mu korzyść w postaci powiększenia aktywów lub uniknięcia wydatku, który musiałby ponieść. Po czwarte, korzyść ma być wymierna i przypisana indywidualnie.

Trybunał wskazał, że nie można opodatkować wszystkich świadczeń.

Po tym orzeczeniu minister finansów zaczął masowo zmieniać – na korzyść podatników – interpretacje w sprawie imprez integracyjnych, wycieczek, pikników czy zajęć sportowych fundowanych pracownikom.

Jak jednak pisaliśmy w „Rzeczpospolitej" z 27 lipca („Fiskus podatku łatwo nie odda"), odzyskanie nadpłaconej daniny będzie trudnym zadaniem. Osoby, które chcą zwrotu PIT od pracowniczych świadczeń, muszą bowiem robić żmudne korekty.

Aleksandra Kasińska - doradca podatkowy i radca prawny w kancelarii FL Tax

Trybunał Konstytucyjny wyraźnie podkreślił, że świadczenia otrzymane w celu realizacji interesów firmy nie powodują powstania korzyści majątkowej u pracownika. Skarbówka powinna więc przede wszystkim analizować, w czyim interesie było przekazywane dane świadczenie. Podróże służbowe, jak sama nazwa wskazuje, służą pracodawcy. Przychód nie powinien więc w ogóle powstać. Można zresztą dojść do wniosku, że po wyroku Trybunału Konstytucyjnego regulacje o zwolnieniu z PIT świadczeń otrzymanych przez pracowników wyłącznie w interesie pracodawcy są zbędne. Z tytułu ich uzyskania nie powstaje bowiem przychód, nie trzeba się zatem w ogóle zastanawiać, czy przysługuje zwolnienie.