Trudno sobie wyobrazić, by w dzisiejszej sytuacji budżetowej minister finansów myślał o obniżkach podatków na towary, na których budżet od dawna dobrze zarabia. Takimi dobrami są niewątpliwie alkohole. Rozmaite obostrzenia dotyczące ich handlu i składowania są oczywiście uzasadnione bezpieczeństwem fiskalnym i ochroną przed nielegalną produkcją czy sprzedażą bez podatku.
Jednak, jak wskazują przedsiębiorcy zrzeszeni w Związku Pracodawców „Polski Przemysł Spirytusowy" (ZP PPS), wiele z tych rygorów wydaje się nadmiernie uciążliwych. Powodują one kosztowne nieraz utrudnienia w działalności firm z tej branży, i tak ostatnio borykających się z kiepską sytuacją finansową. Spowolnienie gospodarcze spowodowało, że wiele z nich wykazuje straty.
Interesująco wypada porównanie polskich przepisów dotyczących alkoholowej akcyzy z tymi, które obowiązują w Niemczech. Tam działają te same dyrektywy unijne dotyczące tego podatku. Jednak w szczegółach sytuacja wygląda często inaczej.
Przegrywamy z Niemcami
W Polsce producentów spiryutualiów obowiązuje system codziennych wpłat zaliczek na podatek. W Niemczech – co miesiąc. Jeśli towar trafia do obrotu za naszą zachodnią granicą – trzeba zapłacić podatek do 5. dnia drugiego miesiąca następującego po miesiącu wyprowadzania (czyli po 33-65 dniach). U nas to tylko 25 dni.
Co do prowadzenia owych składów, to też występują znaczące różnice między Polską i Niemcami. U nas z magazynowych składów podatkowych mogą korzystać jedynie firmy przywożące alkohole z zagranicy (z UE lub innych krajów). Nie mogą tego w praktyce robić firmy spedycyjno-logistyczne, choć w samej naturze ich działalności jest magazynowanie towarów. Mało tego, zwykle ich magazyny powstają w strategicznych geograficznie i ekonomicznie miejscach, co ułatwia dystrybucję towarów. Jednym z takich miejsc jest Hamburg, będący nie tylko miastem portowym, ale i ważnym punktem na biznesowej mapie zachodnich sąsiadów. To tam niemieccy logistycy ulokowali największe składy podatkowe dla alkoholi, obsługujące import (także z USA do Polski) oraz eksport poza Unię. Polskie firmy z branży transportowo-logistyczno-spedycyjnej w praktyce nie mogą prowadzić takich składów (a to praktycznie jedyna możliwość składowania alkoholi przed opłaceniem podatku). Przeszkodą jest wysoki próg obrotu towarami akcyzowymi. Trzeba wykazać 100 mln zł obrotu alkoholem rocznie, a to dla przedsiębiorstw spedycyjnych bariera nie do przeskoczenia.
Uciążliwe znakowanie butelek
ZP PPS jako szczególnie uciążliwe w stosowaniu wymienia regulacje związane z obowiązkiem banderolowania butelek z alkoholami. Aby je uzyskać, konieczne jest każdorazowe dostarczanie zaświadczenia o niezaleganiu z podatkami. Tymczasem niektórzy producenci mają potrzeby pobierania ich z urzędu celnego co tydzień. Są też wątpliwości co do terminu ważności takiego zaświadczenia.
Innym kłopotem są np. nietypowe butelki (czasem o fantazyjnych kształtach lub niestandardowych wymiarach), w przypadku których każdorazowo trzeba przechodzić biurokratyczną procedurę zgody władz celnych. Chodzi tu o zaaprobowanie sposobu nałożenia banderoli na butelkę. Zajmuje to około miesiąca i o tyle opóźnia wprowadzanie nowych produktów na rynek – sygnalizują przedsiębiorcy.
Za samą banderolę też trzeba zapłacić. I choć urzędowe stawki dla laika wydają się niewielkie (50 gr dla opakowań do 0,2 l i 85 gr dla większych), to w praktyce dla mniejszych butelek wartość banderoli stanowi często ponad połowę kwoty podatku od takich małych ilości alkoholu.
Osobną kwestią jest sam sposób nakładania banderol. Dziś powinny one być przyklejone do szyjki i zakrętki butelki, przy czym na zakrętce powinien się znaleźć napis „Ministerstwo Finansów RP znak akcyzy". Wystarczy pomylić się i umieścić koniec banderoli z tym napisem na szyjce – i już alkohol może być uznany za nieprawidłowo oznakowany, a tym samym nielegalnie sprzedawany.
Przedsiębiorcy z branży spirytusowej uważają, że takie obostrzenia są nie tylko uciążliwe, ale i mało skuteczne. Być może wyjściem byłoby zastąpienie ich mniejszym hologramem albo wprowadzenie bardziej elastycznych procedur. W Niemczech – jak podaje ZP PPS – obowiązku oklejania butelek banderolami nie ma.
Leszek Wiwała, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy
Polscy przedsiębiorcy mają duże problemy z interpretacją przepisów akcyzowych. Generuje to dodatkowe koszty, co jest szczególnie obciążające w czasach spowolnienia gospodarczego. Część regulacji służy tylko wygodzie urzędników i stanowi zbędną uciążliwość dla przedsiębiorców. Najlepiej widać to na przykładzie wniosku o wydanie banderol, do którego trzeba załączyć odpis z KRS. Nie ma to żadnego sensu, gdyż w większości spraw aktualny odpis już się znajduje w urzędzie, a ponadto jest on dostępny na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości. Przykład Niemiec pokazuje, że można przepisy sformułować w sposób jasny i przyjazny dla przedsiębiorców, a z części biurokratycznych barier można po prostu zrezygnować, bez szkody dla państwa. Liczymy, że również w Polsce wykładnia przepisów zostanie ujednolicona, a przepisy będą bardziej korzystne dla przedsiębiorców.