Planowane na przyszły rok rozszerzenie obowiązku stosowania kas rejestrujących wzbudziło protesty organizacji gospodarczych. W wysłanych do Ministerstwa Finansów opiniach wskazują one, że przewidziane w projekcie zwolnienia z obowiązku stosowania kas są niejasne.
Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji zwraca uwagę na paradoks: firmy z tej branży, a także np. banki, ubezpieczyciele czy deweloperzy sprzedający nieruchomości zasadniczo nie muszą stosować kas. Ale wystarczy, że dokonają dostawy choćby jednego z towarów wymienionych w § 4 pkt 1 projektowanego rozporządzenia (chodzi m.in. o urządzenia telekomunikacyjne czy płyty CD) – i już muszą takie kasy zainstalować. Innymi słowy – jeśli firma ubezpieczeniowa da swojemu klientowi płytę z muzyką jako gadżet promocyjny, będzie musiała zacząć stosować kasę.
Jeszcze większy absurd dotyczy samych firm telekomunikacyjnych. Wystarczy, że sprzedadzą klientowi jeden... aparat telefoniczny.
– Oczywiście, najczęściej sprzedażą telefonów zajmują się sklepy dilerów, które i tak stosują kasy fiskalne, ale przecież i nam się to może zdarzyć. Jedna taka sprzedaż przekreśliłaby całe zwolnienie – ocenia zastrzegający anonimowość przedstawiciel jednego z operatorów telefonii komórkowej.
Zastrzeżenia budzi także najważniejsza zmiana w rozporządzeniu, czyli obniżenie do 20 tys. zł rocznych obrotów podatnika obligujących go do zainstalowania kasy fiskalnej, gdy jego klientami są osoby fizyczne nieprowadzące biznesu. PKPP Lewiatan zauważa w wystąpieniu do MF, że kasy będą musieli zainstalować przedsiębiorcy, których średniomiesięczny obrót wynosi już 1667 zł.
– To bardzo mała kwota, także dla drobnych przedsiębiorców. W rezultacie wielu z nich, mając w perspektywie dodatkowe obowiązki administracyjne i ewidencyjne, zrezygnuje z prowadzenia działalności gospodarczej lub przejdzie do szarej strefy – przewiduje Przemysław Pruszyński, ekspert Lewiatana.