Publiczna pomoc we wspieraniu terenów słabiej rozwiniętych realizowana jest przez zwolnienie z PIT lub CIT. Przysługuje ona firmom działającym w wyodrębnionych regionach.
– Dochody z działalności gospodarczej prowadzonej w specjalnej strefie ekonomicznej na podstawie indywidualnego zezwolenia są zwolnione z podatku dochodowego do limitu określonego w zezwoleniu – tłumaczy Katarzyna Krawczyk, ekspert z KPMG.
Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku (sygn. II FSK 741/1)
uznał, że nadwyżka kosztów nad przychodami występująca w początkowej fazie inwestycji w strefie jest stratą jedynie w sensie ekonomicznym, a nie prawnym. Nie pomniejsza przez to dochodu w latach kolejnych i nie ma wpływu na limit zwolnienia.
– Skoro dochody te są wolne od podatku, to przychodów z działalności gospodarczej prowadzonej na terenie specjalnej strefy ekonomicznej i kosztów ich uzyskania nie uwzględnia się przy ustalaniu dochodu stanowiącego podstawę opodatkowania. Wartości te nie są brane pod uwagę również przy ustalaniu straty – tak uzasadniła swoje stanowisko w omawianej sprawie izba skarbowa.
NSA zaaprobował to stanowisko. Uznał, że odmienny pogląd stwarzałby asumpt do aprobaty nadużycia pomocy publicznej zamiast korzystania z prawa do zwolnienia w jego granicach i zgodnie z jego funkcją.
Na podstawie art. 7 ust. 5 ustawy o CIT (tekst jedn. DzU z 2000 roku nr 54, poz. 654) podatnik, który w ciągu roku podatkowego miał więcej wydatków związanych z działalnością niż przychodów z jej prowadzenia, może stratę rozliczyć w ciągu pięciu kolejnych lat. Dochód w tych okresach pomniejsza się o stratę, z tym że w ciągu jednego roku odliczyć można maksymalnie jej połowę.
– Fiskus stoi na stanowisku, iż strat w strefach w okresie korzystania ze zwolnienia nie można odliczyć od osiąganych tam w późniejszych latach dochodów, a sądy idą mu w sukurs – mówi Katarzyna Krawczyk.
– Wskazane orzeczenie nie uwzględnia tego, że zwolnienie jest limitowane nie tylko czasowo, ale i kwotowo. Gdy np. działalność podatnika wymusza duże koszty związane z jej rozpoczęciem (np. drogie pierwsze partie produktów), a kwota przysługującego limitu pomocy publicznej określona w zezwoleniu nie jest wysoka, może dojść do tego, że bardziej opłaci się pozostać poza strefą – twierdzi Marek Sienkiewicz, doradca podatkowy z Deloitte.
Do uruchomienia zakładu, tak jak to było w omawianej sprawie, przedsiębiorca nie ma żadnych przychodów, a cała kwota wydatków zamienia się na koniec roku w stratę. Poza strefą ta strata obniżyłaby dochód, a zgodnie z potwierdzoną przez sądy opinią fiskusa w strefie tak nie będzie. W każdym wypadku brak rozliczenia straty powoduje wykazywanie większej pomocy niż faktyczna.
– Za pomoc publiczną powinno się uznawać jedynie realne przywileje, które innym nie przysługują. Tymczasem zwolnienie z podatku w strefie uznaje się za pomoc w sytuacji, gdy poza nią przedsiębiorca i tak by go nie zapłacił – krytykuje wyrok Marek Sienkiewicz.