Chodzi o obowiązujący od początku tego roku art. 9b ust. 1 pkt 2 ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych (dalej: ustawa o CIT). Pozwala on ustalać różnice kursowe powstałe przy transakcjach (wydatkach) wyrażonych w walucie obcej na podstawie przepisów o rachunkowości. Pod jednym wszak warunkiem: metodę tę trzeba stosować nie krócej niż trzy kolejne lata, licząc od początku roku, w którym została wybrana.
Co ważne, o wyborze tej metody rozliczeń różnic kursowych firma ma obowiązek zawiadomić pisemnie właściwego naczelnika urzędu skarbowego.
Termin na złożenie takiego zawiadomienia upływa z końcem pierwszego miesiąca roku podatkowego. Ci, którzy zdecydują się na wybór metody rachunkowej, muszą też pamiętać, że musi być ona sprawdzana i zatwierdzana przez audytora.
Niestety na razie rozwiązania pozostają tylko na papierze. Nie ma wielu chętnych na skorzystanie z tej metody, bo zniechęcają do tego niejasne przepisy. Firmy, które przeszłyby na metodę rachunkową, powinny bowiem – zgodnie z przepisami o rachunkowości – w wyniku podatkowym uwzględniać różnice kursowe od wszystkich transakcji. I tu zaczynają się problemy.
Nie wiadomo bowiem, czy firma, która zdecyduje się na rachunkowe podejście w rozliczaniu różnic kursowych, musi – na gruncie podatkowym – stosować również art. 16 ust. 1 ustawy o CIT. Stanowi on katalog wydatków, których przedsiębiorca będący osobą prawną nie może zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów.
Gdyby miał go brać pod uwagę, to nie mógłby zaliczyć danego wydatku wyrażonego w walucie obcej do kosztów uzyskania przychodów, ale powstała na nim różnica kursowa stanowiłaby jego koszt podatkowy.
Dla firm prowadzenie kalkulacji różnic kursowych z uwzględnieniem art. 16 ust. 1 ustawy o CIT byłoby dużym dodatkowym utrudnieniem. Różnice kursowe dla celów rachunkowości naliczane są bowiem przez systemy informatyczne firm zasadniczo automatycznie.
Kontrowersyjne są więc transakcje, które uwzględniają wydatki np. na reprezentację i reklamę. W szczególności poniesione na usługi gastronomiczne, zakup żywności oraz napojów, w tym alkoholowych (art. 16 ust. 1 pkt 28), czy chociażby zakup prezentów świątecznych i kartek.
Innym takim przykładem mogą być wydatki, które nie stanowią kosztu uzyskania przychodów, bo nie zostały właściwie udokumentowane, np. koszty usług zarządczych – gdy spółka matka za granicą wystawia fakturę na polską spółkę córkę zgodnie z tzw. kluczem alokacji kosztów i nie wiadomo dokładnie, jakiego typu usług ona dotyczy. Dla celów rachunkowości może nie mieć to szczególnego znaczenia. Tymczasem dla celów podatkowych należy mieć fakturę wraz z dokumentami potwierdzającymi wykonanie usługi oraz jej związek z powstaniem przychodów podatkowych.
Na razie duże firmy mające wiele transakcji, w wyniku których powstają różnice kursowe, rzadko decydują się na wybór metody rachunkowej do obliczania różnic kursowych dla celów CIT. Obawiają się negatywnych konsekwencji podatkowych z powodu braku precyzji w przepisach.
Wstrzymanie się z decyzją do czasu ukształtowania się właściwej praktyki lub zmiany przepisów sugerują im zresztą sami doradcy podatkowi. Tym bardziej że, jak wspomnieliśmy, jest to decyzja na minimum trzy lata i o żadnej rezygnacji przed upływem tego terminu mowy być nie może, nawet jeśli organy podatkowe zaczną interpretować przepisy w sposób dla firm niekorzystny. Eksperci mówią, że na pierwsze stanowiska trzeba jednak jeszcze poczekać. Kto wie, może nawet dwa lata. Organy podatkowe kontrolują bowiem przedsiębiorców zazwyczaj dopiero po zakończeniu roku podatkowego.
Na razie więc z możliwości, jakie daje art. 9b ustawy o CIT, korzystają jedynie mniejsze firmy, bo im łatwiej prowadzić jedną ewidencję dla różnic kursowych dla potrzeb rachunkowych i dla celów podatkowych.
Jeżeli wolą ustawodawcy było uproszczenie rozliczania różnic kursowych i z taką też myślą wprowadzony został art. 9a ustawy, to wydatki i związane z nimi różnice kursowe obliczane dla celów rachunkowych powinny być wystarczające. Nie trzeba więc już stosować art. 16 ust. 1 ani brać pod uwagę określonych w nim wydatków, które nie stanowią kosztów podatkowych. Na razie, niestety, organy podatkowe nie mogą się pochwalić, że w praktyce stosują te przepisy, a to mogłoby podpowiedzieć podatnikom, jak należy postępować. Jeśli żaden podatnik nie wystąpił o interpretację tych przepisów, to urzędnicy mogli się nawet nad nimi jeszcze nie zastanawiać. Gdyby jednak uznali oni stosowanie art. 16 ust. 1 za konieczne przy rachunkowym obliczaniu różnic kursowych, to w praktyce okazałoby się to niemożliwe. Dlatego lepiej jest jak najszybciej sprecyzować przepisy, niż czekać na bieżące wydawanie interpretacji.
Te i inne problemy z zakresu podatków i rachunkowości poruszane będą szczegółowo w trakcie ogólnopolskiej konferencji, którą pod hasłem „Praktyczne aspekty zamknięcia roku 2007 wraz z prognozami na rok 2008” organizują wspólnie firma Deloitte i „Rz”. Zgłoszenia przyjmowane są na stronie www.szkolenia.rp.pl
wyślij e-mail do autora: g.lesniak@rp.pl