W środę Naczelny Sąd Administracyjny wydał dwa kolejne korzystne dla podatników wyroki w sprawie wiążących informacji stawkowych (WIS).
Sprawy były podobne. W jednej chodziło o organiczno-mineralny stymulator wzrostu roślin, a w drugiej o preparat podnoszący efektywność stosowania właściwych środków ochrony roślin. W obu firmy uważały, że ich produkty powinny być sklasyfikowane dla VAT z obniżoną stawką 8 proc. Jeden jako środek ochrony roślin – zwykle przeznaczony do wykorzystania w produkcji rolnej, a drugi jako nawozy i środki ochrony roślin – zwykle przeznaczone do wykorzystania w produkcji rolnej.
Czytaj więcej:
Inaczej ocenił je jednak fiskus. Uznał, że pojęcie nawozów i środków ochrony roślin wymaga sięgnięcia po regulacje branżowe, tj. o nawozach i środkach ochrony roślin. I tak kazał spółkom stosować 23-proc. VAT.
Obie firmy poszły do sądów administracyjnych i wygrały.
Najpierw zielonego światła na zastosowanie w ich sprawach 23-proc. stawki VAT nie dały wojewódzkie sądy administracyjne w Bydgoszczy i Krakowie. Ostatecznie racji fiskusowi nie przyznał również NSA. Zauważył, że choć sprawy są różne, to problem jest ten sam. Chodzi bowiem o to, czy dany środek można dla podatków uznać za nawóz czy środek ochrony roślin.
NSA zauważył, że wydał już wiele wyroków i w większości spraw problem wynika z wątpliwej jakości stanowienia prawa podatkowego. Wątpliwości nie wynikają z zastosowania przepisów czy wykładni, tylko z braku odesłania do przepisów branżowych. A w takiej sytuacji ta wykładnia systemowa zewnętrzna, prowadząca do interpretacji niekorzystnej dla podatników, nie jest możliwa.
NSA podkreślił, że gdy jakieś pojęcie nie jest zdefiniowane na gruncie prawa podatkowego, to nie ma nakazu, a nawet nie zawsze istnieje możliwość odwoływania się do jego definicji z innych dziedzin.
A biorąc pod uwagę autonomię prawa podatkowego i zasady konstytucyjne, nie można tak łatwo, jak życzy sobie tego fiskus, przenosić pewnych zakresów pojęciowych z przepisów branżowych na grunt podatkowy. Zwłaszcza gdy niekiedy ustawodawca to bezpośrednie odesłanie zastosował.
NSA nie umknęło, że taka wykładnia może powodować rozbieżności. Ale jego zdaniem to nie on jest od tego, żeby takie ryzyko minimalizować czy wykluczyć. Nie da się bowiem sformułować jakiejś definicji, która mogłaby być w sposób powszechny, generalny wykorzystywana do wykładni danego przepisu. Odnosi się tylko do konkretnych okoliczności sprawy.
Adresatem ewentualnych apeli fiskusa powinien zatem być minister finansów, który może podjąć właściwą inicjatywę ustawodawczą i dokonać stosownych zmian, żeby wątpliwości interpretacyjnych nie było. Ewentualnie ustawodawca, który – jak podkreślił sędzia sprawozdawca Dominik Mączyński – odpowiada za jakość stanowienia prawa podatkowego.
Wyroki są prawomocne.
Sygnatury akt: I FSK 2636/21 i I FSK 725/22