Dziś wiele firm eksportujących towary poza Unię Europejską korzysta z wygodnej formuły odprawy, zwanej „w miejscu”. Nie muszą się fatygować z towarem do urzędu celnego, a jedynie zgłaszają konkretną wysyłkę elektronicznie. Jeżeli nie budzi ona zastrzeżeń – w ciągu kilkunastu minut system używany przez Krajową Administrację Skarbową automatycznie przyjmuje zgłoszenie i ciężarówka z towarem może jechać za granicę.
Tak daleko posunięte uproszczenia są masowo stosowane: według danych MF w tym roku od 1 stycznia do 31 października ze wszystkich 3,3 mln zgłoszeń eksportowych aż 1,9 mln (czyli około 57 proc.) dokonano w tej właśnie formie. Oczywiście stosuje się to do „zwykłych” towarów (np. mebli wysyłanych do Norwegii). Wyroby „wrażliwe” (alkohole, tytonie czy paliwa) albo wysyłane do krajów objętych ograniczeniami handlu (np. do Rosji) z tego dobrodziejstwa nie korzystają.