Zespół przedsiębiorców z Rafałem Brzoską na czele, który miał się zająć pomysłami prawnymi na znoszenie barier w gospodarce, już pokazał pierwsze efekty swojej pracy. Na stronie internetowej sprawdzamy.pl zamieszczono kilkadziesiąt pomysłów na usunięcie różnych barier stawianych przez państwo. Zespół Brzoski deklaruje, że jest otwarty także na inne propozycje. Do prac zaproszono wszystkich zainteresowanych, zarówno przedsiębiorców, jak też organizacje społeczne.
Najwięcej propozycji dotyczy podatków. Jednak – co zauważają pytani przez „Rzeczpospolitą” eksperci – w większości przypadków chodzi nie o zmianę przepisów, ale raczej sposobu stosowania prawa. Zresztą nawet i w tej formie postulaty te budzą wątpliwości.
– Na przykład te dotyczące ograniczenia kontroli podatkowych są o tyle nie najszczęśliwiej sformułowane, że takie kontrole są w ogóle coraz rzadsze. Nawet jeśli są uciążliwe, to nie z powodu przepisów, a ich nadużywania przez urzędników – zauważa Andrzej Paczuski, doradca podatkowy, partner w kancelarii Paczuski Taudul. Dodaje, że wiele innych i to całkiem konkretnych postulatów deregulacji przepisów gospodarczych już dawno sformułowało Ministerstwo Rozwoju i Technologii. – Warto ożywić te prace trwające od miesięcy, a na razie nie widać ich efektów – dodaje Paczuski.
Oto niektóre spośród zgłoszonych przez zespół Rafała Brzoski pomysłów. Przedstawiamy je wraz z komentarzami ekspertów.
Nienaliczenie składek zdrowotnych od sprzedaży środków trwałych oraz nieruchomości gruntowych wykorzystywanych w biznesie
Składka zdrowotna po zmianach w ramach tzw. Polskiego Ładu stała się de facto podatkiem i rzeczywiście stała się dolegliwa dla przedsiębiorców. Jednak zespół Brzoski najwyraźniej przeoczył fakt, że od 1 stycznia br. zniesiono obowiązek naliczania tej daniny od sprzedaży środków trwałych i gruntów wykorzystywanych w biznesie. Czy ta kompromitacja to efekt nieuwagi czy pośpiechu – to pytanie pozostanie retoryczne.
Czytaj więcej
Najwięcej małych i średnich firm obawia się wzrostu kosztów działalności, kontroli ZUS czy skarbówki oraz nowych podatków. Małe są szanse, by tym oczekiwaniom szybko sprostał zespół deregulacyjny, jaki powołał premier Donald Tusk.
Wprowadzenie zasad domniemania niewinności podatników i obowiązkowego stosowania orzeczeń TSUE
Jak zauważa Michał Roszkowski, radca prawny i partner w kancelarii CRP Tax, można wątpić, czy wprowadzenie zasad domniemania niewinności podatników i obowiązkowego stosowania orzeczeń TSUE cokolwiek by zmieniło w praktyce. – Domniemanie niewinności podatników wynika z istniejących już dziś zasad działania organów na podstawie prawa, a także rozstrzygania wątpliwości prawnych na korzyść podatnika – przypomina Roszkowski. Podobnie ocenia on pomysł nakazania administracji podatkowej stosowania orzeczeń TSUE korzystnych dla podatników. – Przecież i tak istnieją przepisy nakazujące stosowanie w Polsce całego dorobku prawa unijnego, a dodatkowy nakaz nic by tu nie zmienił – uważa Michał Roszkowski.
Brak możliwości przerwania biegu przedawnienia zobowiązań podatkowych poprzez wszczęcie dochodzenia w k.k.s na rok przed upływem przedawnienia
To zmiana od dawna postulowana przez biznes oraz ekspertów podatkowych. Dziś przepis art. 70 § 1 pkt 6 ordynacji podatkowej bywa instrumentalnie traktowany przez organy skarbowe, by tylko wydłużyć bieg przedawnienia podatków. Zresztą w propozycjach Brzoski zawarto też postulat skrócenia okresu przedawnienia zobowiązań podatkowych z pięciu do trzech lat.
– Wreszcie jest dobra atmosfera wokół postulatu zakończenia instrumentalnego traktowania k.k.s., a więc można mieć nadzieję, że zostanie spełniony – komentuje Andrzej Ladziński, przewodniczący Krajowej Rady Doradców Podatkowych. Dodaje, że jego organizacja aktywnie włączy się w prace zespołu i sama zaproponuje wiele konkretnych zmian w przepisach podatkowych.
Zobowiązanie ministra finansów do zwiększenia liczby wydawanych interpretacji ogólnych
Ten postulat też został oceniony jako dziwaczny. Można retorycznie zapytać: to ile tych interpretacji powinno być w skali roku czy miesiąca? – Przecież z samej natury tych interpretacji wynika, że są wydawane w sytuacjach, gdy ukazuje się wiele interpretacji czy wyroków dotyczących pewnej kwestii, którą trzeba oficjalnie zinterpretować. A to już zależy od wielu czynników, których prawnie zadekretować się nie da – uważa Michał Roszkowski.
Czytaj więcej
„Donald Tusk powierzył prezesowi inPostu Rafałowi Brzosce przygotowanie rekomendacji dotyczących deregulacji w gospodarce. Jak Pani/Pan to ocenia?” - takie pytanie zadaliśmy uczestnikom sondażu SW Research dla rp.pl.
Ograniczenie częstotliwości i czasu trwania kontroli o 50 proc.
Jak zauważa Jakub Warnieło, doradca podatkowy w MDDP, w praktyce skarbowcy coraz rzadziej przychodzą do firm, by je kontrolować. Zresztą Krajowa Administracja Skarbowa oficjalnie przyznaje, że coraz częściej weryfikowanie rozliczeń podatkowych odbywa się za pomocą czynności sprawdzających.
– Przepisy przewidują też maksymalne okresy trwania kontroli. Wydaje się zatem, że problemem nie są w tym przypadku same przepisy, ale ich stosowanie przez organy podatkowe – twierdzi Warnieło. Przyznaje, że wielokrotnie zdarzało się kontrolującym nadużywanie przepisów o dopuszczalnych terminach kontroli. – W wielu przypadkach urzędnicy powołują się też na podejrzenie popełnienia przestępstwa, co daje im możliwość niestosowania limitów wynikających z przepisów. To pokazuje, że to w głównej mierze kwestia właściwego stosowania przepisów, a niekoniecznie ich zmiany – dodaje ekspert.
Nienaliczanie odsetek w przypadku przeciągających się kontroli
Ordynacja podatkowa i dziś przewiduje szereg przypadków, gdy wydłużenie procedur podatkowych skutkuje nienaliczaniem odsetek od zaległości podatkowych. – Niemniej jednak taka nowość w odniesieniu do kontroli podatkowych byłaby korzystnym rozwiązaniem dla podatników i należy ocenić ją pozytywnie – przyznaje Jakub Warnieło.
Przeciwdziałanie nadużywaniu tymczasowego aresztowania oraz promowanie stosowania alternatywnych środków zapobiegawczych
Przedsiębiorcy od lat apelują o zmianę przepisów dotyczących tymczasowego aresztowania, wskazując, że często nie ma potrzeby stosowania środków izolacyjnych w sprawach tzw. przestępstw białych kołnierzyków. Areszt tymczasowy, z założenia mający zabezpieczać prawidłowy przebieg postępowania karnego, w praktyce bywa nadużywany, prowadząc do długotrwałego pozbawienia wolności osób, które nie zostały jeszcze prawomocnie skazane.
Jednak teraz na różnych etapach prac legislacyjnych są dwa projekty zmian w kodeksie postępowania karnego, zmierzające w kierunku ograniczenia możliwości stosowania tymczasowego aresztowania. Ich autorami są: komisja kodyfikacyjna prawa karnego oraz posłowie Polski 2050. Lada dzień do konsultacji trafi trzeci projekt, wprowadzający areszt domowy w systemie dozoru elektronicznego.
Dekryminalizacja obrotu gospodarczego
Państwo powinno wspierać przedsiębiorczość, a nie tłamsić ją nadmiernymi regulacjami i groźbą drakońskich kar. Obecne prawo często traktuje błędy w prowadzeniu biznesu surowiej niż brutalne przestępstwa, co jest nie tylko niesprawiedliwe, ale też szkodliwe dla rozwoju gospodarczego – wskazują przedsiębiorcy z zespołu Rafała Brzoski.
Jako przykład podają choćby fakt, że za nierzetelne prowadzenie dokumentacji księgowej (art. 303 § 1 kodeksu karnego), które spowoduje szkodę powyżej 10 mln zł, przedsiębiorca może trafić do więzienia nawet na 25 lat (art. 306b k.k.). Tymczasem za nieumyślne spowodowanie śmierci człowieka (art. 155 k.k.) grozi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Warto też przypomnieć, że kto bierze udział w bójce, narażając kogoś na poważny uszczerbek na zdrowiu (art. 158 §1 k.k.), może trafić do więzienia na maksymalnie trzy lata. Natomiast przedsiębiorca, który w dobrej wierze źle oszacuje zobowiązania podatkowe, może dostać karę do 20 lat więzienia (art. 306b k.k.). Dekryminalizacja niektórych przestępstw gospodarczych zapobiegnie sytuacjom, w których osoby prowadzące działalność są karane surowiej niż sprawcy przemocy czy ciężkich przestępstw.
Czytaj więcej
Deregulację trzeba wreszcie przeprowadzić. A nie ciągle o niej opowiadać i ją obiecywać.
Trzeba jednak zwrócić uwagę, że także w tym przypadku chodzi o pomysł, który ma być już realizowany. Projekt nowelizacji kodeksu karnego, który jest w konsultacjach, przewiduje bowiem uchylenie art. 306b k.k.
– Zgadzam się z tym kierunkiem. Sankcje za przestępstwa gospodarcze powinny mieć przede wszystkim wymiar finansowy, ze szczególnym uwzględnieniem celu w postaci naprawienia wyrządzonych szkód. Tam, gdzie celem przestępstwa czy jego skutkiem są pieniądze, ewentualna kara powinna właśnie dotyczyć pieniędzy – mówi mec. Janusz Tomczak, partner w kancelarii Raczkowski. Jak przypomina, prawo karne gospodarcze nie powinno być remedium na konflikty gospodarcze. – Na studiach prawniczych uczeni jesteśmy o zasadzie subsydiarności prawa karnego gospodarczego, która oznacza, że należy sięgać po nie w stosunkach między przedsiębiorcami wyjątkowo, kiedy inne instrumenty prawne – czyli np. sankcje administracyjne, procesy gospodarcze – nie działają. W praktyce jest odwrotnie, prawo karne jest używane i traktowane instrumentalnie również przez samych przedsiębiorców. A pomijając kwestię surowości kar i biorąc pod uwagę kondycję organów ścigania – takie działanie właśnie często nie jest efektywne, wikła strony na lata – dodaje adwokat.
Możliwość finansowania przez przedsiębiorcę linii przesyłowych na terenie własnej inwestycji
Wśród propozycji deregulacji znalazło się też zapewnienie dostępu do energii elektrycznej wg zapotrzebowania zakładów, a w przypadku braku możliwości przesyłu – umożliwienie samodzielnego finansowania linii przesyłowych w zamian za darmowe korzystanie z tychże linii przez okres amortyzacji inwestycji. Oczywiście takie inwestycje powinny być nadzorowane przez certyfikowane podmioty. W wariancie idealnym korzystanie powinno być możliwe do przeniesienia na inne podmioty lub udostępniane innym podmiotom, odpłatnie lub nieodpłatnie – proponują autorzy.
– Przyznam szczerze, że jestem trochę zaskoczona tą propozycją, ponieważ takie praktyki nie są niczym nowym. Co prawda najczęściej dotyczą sieci wodociągowo-kanalizacyjnej, ale nie ma przeszkód do ich realizacji przez inwestora także infrastruktury energetycznej. Nie jest to co prawda wprost uregulowane w przepisach, ale odbywa się to na zasadzie normalnej cywilnoprawnej umowy, w ramach której strony ustalają warunki, a przede wszystkim cenę nabycia urządzeń przesyłowych – mówi Agata Legat, radca prawny specjalizująca się w inwestycjach budowlanych. – Formalnie doprowadzenie jakiegoś odcinka sieci przez prywatnego inwestora jest możliwe również w ramach inwestycji celu publicznego. Decydujący jest bowiem rodzaj inwestycji, a nie podmiot realizujący takie przedsięwzięcie – dodaje.
Zastosowanie instytucji „milczącego załatwienia sprawy”, gdy urzędnik nie załatwia jej w terminie.
Art. 122a kodeksu postępowania administracyjnego stanowi, że „sprawa może być załatwiona milcząco, jeżeli przepis szczególny tak stanowi”. Przedsiębiorcy z zespołu Brzoski postulują rozszerzenie katalogu spraw, które można załatwić w ten sposób. Pozwoli to na urealnienie czasu na wydanie decyzji w danym obszarze (np. pozwolenia na budowę). Jeśli decyzja nie będzie wydana do ściśle określonego terminu, to wtedy decyzja zapadnie automatycznie (poprzez uznanie stanowiska strony).
Czytaj więcej
To krok w kierunku budowania silnej współpracy między przedsiębiorcami a rządem – mówił o powołaniu Polskiej Rady Przedsiębiorców Rafał Dutkiewicz, prezes Pracodawców RP. Na jej czele stanął Rafał Brzoska, założyciel Grupy InPost.
Pytanie tylko, czy rzeczywiście akurat decyzja o pozwoleniu na budowę jest tym rodzajem decyzji, która mogłaby być wydawana w tym trybie. Jak mówi Przemysław Kastyak, radca prawny i partner w kancelarii Penteris, już teraz katalog robót budowlanych, które nie wymagają pozwolenia na budowę, a wymagają tylko zgłoszenia (które właśnie polega na milczącej zgodzie) jest duży i sukcesywnie rozszerzany. Coraz więcej kategorii obiektów można budować tylko na podstawie zgłoszenia, a część robót budowlanych nie wymaga nawet tego.
– Tutaj krzyżują się kwestie sprawności działania administracji, na którą wszyscy narzekają, z ochroną ładu przestrzennego, z zachowaniem którego też są ogromne problemy. Mechanizm milczącej zgody dyscyplinuje organ, który nie może sobie pozwolić na przewlekłość. Dla organu z kolei ma to tę zaletę, że jak nie widzi podstaw do sprzeciwu, to nie trzeba wydawać decyzji, pisać jej uzasadnienia etc. Jednak obecne rozwiązania są dość dobre, bo pozwalają realizować na podstawie zgłoszenia mniejsze inwestycje, które nie oddziaływają na sąsiednie nieruchomości. Tam zaś, gdzie ta ingerencja występuje, lub budowa jest bardziej skomplikowana, wymagane jest pełne postępowanie w sprawie wydania pozwolenia na budowę z udziałem stron – mówi Przemysław Kastyak. Jak dodaje, diabeł tkwi jednak w szczegółach.
– Wiele zależy od propozycji konkretnych zapisów legislacyjnych i jak bardzo katalog spraw załatwianych milcząco miałby być rozszerzony. W przypadku bardziej skomplikowanego obiektu, np. centrum handlowego, dużego budynku mieszkalnego, biurowca, wielkopowierzchniowego magazynu czy zakładu przemysłowego, standardowa procedura pozwolenia na budowę wciąż wydaje się właściwym rozwiązaniem – zauważa ekspert.
Rezygnacja z zobowiązania polskich firm do zatrudniania cudzoziemców wyłącznie na umowę o pracę
Ten postulat dotyczy rządowego projektu ustawy o warunkach dopuszczalności powierzania pracy cudzoziemcom na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, nad którym pracuje Sejm. W pierwotnej wersji faktycznie zawierał on obowiązek zatrudnienia obcokrajowca na podstawie umowy o pracę w przypadku wykonywania jej w oparciu o zezwolenie lub oświadczenie o powierzeniu pracy cudzoziemcowi. Plany te jednak od początku sceptycznie oceniały środowiska biznesowe oraz organizacje pozarządowe. W efekcie na ostatnim etapie rządzący odstąpili od wspomnianych regulacji.
– Wymóg zatrudniania cudzoziemców na umowie o pracę pozostał w odniesieniu do agencji pracy tymczasowej. Takie rozwiązanie ogranicza elastyczność obcokrajowca i agencji, a w rezultacie może powodować powiększenie szarej strefy, nierówne traktowanie pracowników oraz zmniejszenie atrakcyjności naszego rynku pracy dla migrantów zarobkowych – mówi Katarzyna Kamecka z Polskiego Towarzystwa Gospodarczego.
Współpraca: Paulina Szewioła