W zeznaniu rocznym można odliczyć od dochodu połowę wydatków na nabycie nowej technologii, a potem ją w całości zamortyzować. Zyski z inwestycji są więc spore.

– Ulga jest dostępna nie tylko dla dużych przedsiębiorstw inwestujących miliony w systemy informatyczne, ale także dla niewielkich firm, które kupują np. nowoczesny program komputerowy – mówi Tomasz Piekielnik, doradca podatkowy z kancelarii Piekielnik i Partnerzy. – Powinien on umożliwiać wytwarzanie nowych lub udoskonalonych wyrobów i usług. Ten warunek może spełniać wiele rodzajów oprogramowania, np. pozwalającego na wprowadzenie nowego kanału świadczenia usług przez Internet. Do odliczenia uprawnia też nabycie know-how, wyników badań, praw do wynalazków i patentów.

Trzeba zapłacić

Ulgę można wykorzystać w roku zapłacenia za technologię i wprowadzenia jej do ewidencji środków trwałych i wartości niematerialnych i prawnych. Można też to zrobić rok po ujęciu technologii w ewidencji, jeżeli wtedy dopiero została uregulowana należność. Przykładowo, w 2010 r. kupiliśmy nowoczesny program komputerowy i wprowadziliśmy do ewidencji. Jeśli zapłaciliśmy za niego w 2011 r., dopiero w zeznaniu za ten rok możemy skorzystać z odliczenia. Pamiętajmy jednak, że ulga nie przysługuje przy nabyciu środka trwałego.

Jeśli przedsiębiorca nabył nową technologię, ale ma zbyt niski dochód (albo poniósł stratę), by wykorzystać ulgę, nie traci jej. Może skorzystać z odliczenia w kolejnych trzech latach.

Pełna amortyzacja

Odliczenie połowy wydatków na inwestycję to nie wszystko. Z przepisów wynika, że ulga nie wyklucza zaliczenia do kosztów podatkowych wszystkich odpisów amortyzacyjnych.

Innowacyjne technologie mogą więc przynieść duże oszczędności na podatkach. Z danych Ministerstwa Finansów wynika jednak, że niewielu przedsiębiorców korzysta z preferencji. Przykładowo, w zeznaniach rocznych za 2010 r. wydatki na nabycie nowych technologii odliczyło tylko 398 podatników PIT.

– Niełatwo spełnić wszystkie kryteria – tłumaczy Tomasz Piekielnik. – Technologia nie może być stosowana na świecie dłużej niż przez ostatnie pięć lat. Ma to potwierdzać opinia niezależnej jednostki naukowej. Musi też z niej wynikać innowacyjność produktu. Koszt opinii zniechęca do korzystania z ulgi. Wydaje się, że ustawodawca mógłby złagodzić te wymogi i np. wydłużyć okres stosowania nowego produktu lub zastanowić się nad rezygnacją z obowiązku posiadania specjalistycznej opinii.

Przypomnijmy, że jednostkami uprawnionymi do wydawania opinii są (zgodnie z ustawą o zasadach finansowania nauki, do której odsyłają przepisy podatkowe) m.in. podstawowe jednostki organizacyjne uczelni, placówki naukowe Polskiej Akademii Nauk, instytuty badawcze – prowadzące w sposób ciągły badania naukowe lub prace rozwojowe.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora, p.wojtasik@rp.pl

Opinia: Małgorzata Dankowska, doradca podatkowy w kancelarii TPA Horwath

Mała popularność ulgi na nowe technologie dziwi. Dzięki niej można odliczyć wydatki na wiele inwestycji, przede wszystkim na rozwiązania poprawiające jakość produktów albo pozwalające udoskonalić zasady sprzedaży, np. na program zarządzający relacjami z klientami. Nie musi to być system przeznaczony tylko dla jednego przedsiębiorcy, mogą go wykorzystywać również inne firmy, byleby nie dłużej niż przez pięć lat. Do zastosowania ulgi może trochę zniechęcać konieczność posiadania opinii specjalistycznego ośrodka, ale jej koszt przeważnie się zwraca. Poza tym przepisy nie wymagają, aby o taką opinię występował konkretny użytkownik, równie dobrze może być ona udostępniona przez dostawcę technologii.