Takie rozwiązanie przemyciło Ministerstwo Finansów w rządowym projekcie nowelizacji ustawy o podatku od towarów i usług (druk sejmowy nr 819), a posłowie z Sejmowej Komisji Finansów Publicznych klepnęli je, głosując nad proponowanymi poprawki całymi blokami.

– To skandaliczne przepisy – mówią eksperci.

Ich oburzenie jest tym większe, że resort finansów chce je wprowadzić do ustawy po cichu. Pytanie, czy za wiedzą i zgodą rządu.

Chodzi o dwie zaproponowane przez ministerstwo zmiany, a mianowicie o nowy art. 14 ust. 9h oraz zmieniany ust. 2 w art. 87. Na podstawie tego ostatniego fiskus będzie mógł opóźniać zwrot podatku, jeśli naczelnik urzędu skarbowego uzna, że konieczne jest dodatkowe zweryfikowanie jego zasadności. W efekcie zakładany w projekcie 60-dniowy termin zwrotu VAT będzie mógł być przedłużany “do czasu zakończenia weryfikacji rozliczenia podatnika dokonywanego w ramach czynności sprawdzających, kontroli podatkowej lub postępowania podatkowego na podstawie przepisów ordynacji podatkowej lub postępowania kontrolnego na podstawie przepisów o kontroli skarbowej”. W praktyce oznacza to czekanie nawet dwa, trzy lata, bo tyle zazwyczaj trwają postępowania czy kontrole w firmach.

W dodatku przepis sformułowany został bardzo przewrotnie. Zgodnie z ostatnim zdaniem art. 87 ust. 2, “jeżeli przeprowadzone przez organ czynności wykażą zasadność zwrotu, o którym mowa w zdaniu drugim, w wysokości nie niższej niż w zadeklarowanej, urząd skarbowy dokonuje zwrotu różnicy podatku wraz z odsetkami od zadeklarowanej kwoty w wysokości odpowiadającej opłacie prolongacyjnej stosowanej w przypadku odroczenia płatności podatku lub jego rozłożenia na raty”.

Na zwrot z odsetkami podatnicy nie mają zatem co liczyć, gdy fiskus uzna, że owszem, przysługuje im zwrot, ale w nieco niższej wysokości, niż wystąpili, bo przykładowo zamiast żądanego miliona złotych powinni otrzymać o 2 czy 10 zł mniej.

O tym, jak w praktyce może to być niebezpieczny i zły – biorąc pod uwagę częstą samowolę urzędniczą – przepis, najlepiej świadczy przykład zwrotu VAT dla podmiotów zagranicznych. Jeszcze niedawno firmy latami czekały na zwrot zapłaconego w Polsce podatku, bo urząd skarbowy nie śpieszył się z rozpatrywaniem wniosków. Wiedział, że nie musi zwracać pieniędzy z odsetkami. Praktyką było bowiem wszczynanie postępowania wyjaśniającego kilka dni przed upływem półrocznego terminu, jaki urząd miał na rozpatrzenie wniosku i dokonanie zwrotu. W ten sposób urząd zyskiwał czas bez groźby wypłaty odsetek, gdyby się okazało, że kwota zwrotu wykazana przez zagraniczne firmy była prawidłowa.

Pytanie, czy i teraz tak będzie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że przepis może stanowić dla aparatu skarbowego pokusę łapania podatników na błędach za wszelką cenę, byle tylko zyskać pretekst do wypłacania kwot bez odsetek.

Co ciekawe, na zwrot podatku naliczonego nie będą mogły liczyć osoby fizyczne chcące zakończyć prowadzoną przez siebie działalność gospodarczą (projektowany art. 14 ust. 9h). Dotyczyć to będzie również spółek cywilnych oraz spółek prawa handlowego nieposiadających osobowości prawnej.

Wprowadzenie obu tych przepisów do ustawy o VAT nie zostało jeszcze przesądzone.

Jest jeszcze czas na krytyczną ocenę propozycji Ministerstwa Finansów. Drugie czytanie projektu w Sejmie ma się odbyć na przełomie września i października.

Mam wrażenie, że MF w ostatniej chwili przestraszyło się własnego sukcesu. Niemal wszystkie zmiany wynikające z dyskutowanej właśnie w Komisji Finansów Publicznych nowelizacji ustawy o VAT są korzystne dla podatników. Z wyjątkiem właśnie tej dotyczącej pozbawienia prawa do odsetek, gdy kwota faktycznego zwrotu będzie niższa niż zadeklarowana. To pogorszenie sytuacji podatnika w porównaniu ze stanem dzisiejszym. A trzeba jeszcze pamiętać, że wypłacane w takiej sytuacji odsetki stanowią zaledwie połowę tego, czego żąda od nas fiskus, jeżeli to my zapłacimy za mało. Podejmując takie działania, próbujemy gonić Włochy, w których „wieczność” jest podstawowym terminem zwrotu VAT.