Tak wynika z obowiązującego od 1 stycznia 2007 r. art. 26a ordynacji podatkowej. Przepis ten mówi, że podatnik nie ponosi odpowiedzialności ani z powodu zaniżenia, ani też z powodu nieujawnienia jego dochodu przez płatnika.

Wyłączenie odpowiedzialności podatnika za prawidłowe pobranie i odprowadzenie zaliczek dotyczy tylko następujących dochodów:

- ze stosunku pracy i ze stosunków pokrewnych (art. 12 ustawy o PIT),

- z działalności wykonywanej osobiście, np. z umów-zleceń i o dzieło, z kontraktów menedżerskich (art. 13 ustawy o PIT),

- z praw majątkowych, w szczególności z praw autorskich i praw pokrewnych, praw z projektów wynalazczych, praw do topografii układów scalonych znaków towarowych i wzorów zdobniczych, w tym z odpłatnego zbycia tych praw (art. 18 ustawy o PIT).

Za prawidłowość pobrania przez płatnika zaliczek od innych dochodów, przede wszystkim z rent i emerytur, odpowiada także podatnik (art. 30 § 5 ordynacji podatkowej).

Płatnik odpowiada do wysokości zaliczki, którą powinien pobrać. Ordynacja podatkowa ani inne przepisy nie wyłączają odpowiedzialności płatnika nawet w sytuacji, gdy przyczyną zaniżenia zaliczki było wprowadzenie go w błąd przez podatnika. Tak więc także wówczas podatnik nie poniesie odpowiedzialności wobec fiskusa.

Ustawodawcy przy wprowadzaniu art. 26a ordynacji podatkowej przyświecał zbożny cel: ograniczenie szarej strefy i dodatkowe zdyscyplinowanie podatników. Zdarza się bowiem, że podatek nie jest odprowadzany wskutek porozumienia między zatrudnionym a przedsiębiorcą. Ten pierwszy dostaje na rękę więcej, a pracodawca unika ciążących na nim kosztów pracy.

Urząd skarbowy może żądać zapłaty zaliczki wyłącznie od płatnika. Zatrudniony na czarno czy otrzymujący „lewą kasę” pod stołem może nie obawiać się fiskusa.

Płatnika obciąża ponadto ryzyko wszelkich błędów popełnionych przy poborze zaliczek, bez względu na ich przyczyny. A te mogą być różne. Zaniżenie podatku może wynikać z problemów z interpretacją przepisów o kosztach uzyskania przychodów, np. z tym, czy w danej sytuacji przysługują 50-procentowe koszty. Może też być spowodowane tym, że pracodawca nieprawidłowo uznał dane świadczenie za zwolnione z podatku. Tak więc błąd płatnika przy poborze zaliczek, nawet zawiniony przez podatnika, to sprawa wyłącznie między urzędem skarbowym a przedsiębiorcą.

Art. 26a ordynacji podatkowej nie oznacza oczywiście, że ostatecznie ciężar niezapłaconej zaliczki poniesie wyłącznie płatnik. Może on, ale wyłącznie na drodze cywilnoprawnej, domagać się zwrotu tego, co oddał fiskusowi, a co w myśl ustawy o PIT obciąża podatnika. Ale to już urzędu skarbowego nie interesuje. Jest to wyłączne sprawa między płatnikiem a podatnikiem.

Jeśli błąd w rozliczeniach z fiskusem był zawiniony przez podatnika, choćby wskutek niedbalstwa, płatnik może żądać od niego pełnego odszkodowania. W innych wypadkach w rachubę wchodzi odpowiedzialność na podstawie przepisów kodeksu cywilnego o bezpodstawnym wzbogaceniu. Art. 405 k.c. ustanawia ogólną zasadę, że ten, kto bez podstawny prawnej uzyskał korzyść majątkową kosztem innej osoby, obowiązany jest do wydania tej korzyści w naturze, a gdyby to nie było możliwe, do zwrotu jej wartości.

Oczywiście jeśli płatnika i podatnika łączą trwałe stosunki, ten drugi w wielu wypadkach będzie skłonny oddać pracodawcy niepobraną zaliczkę. Gorzej, jeśli pracownik odszedł z firmy, a zleceniobiorca nie zamierza z nią dalej współpracować. W takim wypadku płatnikowi pozostaje tylko wniesienie przeciwko niemu sprawy do sądu cywilnego. Ale wynik tego procesu nie musi być dla płatnika korzystny. W myśl bowiem art. 409 k.c. obowiązek zwrotu korzyści uzyskanej bezpodstawnie, w tym nienależnego świadczenia wygasa, gdy bezpodstawnie wzbogacony zużył ją w taki sposób, że nie jest już wzbogacony. Inaczej jest tylko wówczas, gdy wzbogacony wyzbywając się korzyści lub zużywając ją, powinien liczyć się z obowiązkiem zwrotu.