Ślad węglowy jest bez wątpienia najjaśniejszą i najgorętszą gwiazdą zrównoważonego rozwoju i ESG. Trudno się temu dziwić, skoro to właśnie emisje odpowiadają za katastrofę klimatyczną. Wiele rozmów zaczyna się właśnie od śladu węglowego, można z powodzeniem uznać, że ten – solidnie już wystandaryzowany – wskaźnik wpływu środowiskowego okrzepł w publicznym dyskursie niczym dziura ozonowa 30 lat temu. W 2022 r. na łamach „The Economist” opublikowany został artykuł, idący naprawdę daleko w ocenie znaczenia śladu węglowego. Teza daje się streścić w kilku słowach: w ESG możemy pominąć S i G, a E powinno oznaczać nie szerokie environmental (zagadnienia środowiskowe), ale wąskie emissions (emisje). Reszta nie ma znaczenia. To oczywista nieprawna, zaczynając od tego, że wpływ środowiskowy jest zdecydowanie bardziej skomplikowany niż wynikałoby to z samego śladu węglowego. Problem ten rozwiązują deklaracje środowiskowe produktu.