Jak wynika z analiz Conperio, firmy doradczej zajmującej się problematyką absencji chorobowych, jeszcze w 2019 r. w wakacje, kontrolerzy odwiedzili pracowników przebywających L4 nieco ponad 5 tys. razy. W minione wakacje liczba takich terenowych zleceń przekroczyła 6,3 tys. Ich wyniki nie pozostawiają złudzeń – pracodawcy nie bez powodu nie mają zaufania do pracowników. Od początku czerwca do końca sierpnia 2021 r. w aż 41 proc. przypadków stwierdzono nieprawidłowości. Polegały one z reguły na tym, że „chory” był nieobecny pod wskazanym na druku zwolnienia adresem, błędnie podał swoje namiary lub w inny sposób naruszył postanowienia L4.

- Kontrolowanych przez nas pracowników, coraz częściej pogrążają pozostali domownicy, oświadczając podczas kontroli, że ich współlokatorów w danym momencie nie ma, ponieważ udali się na wczasy. W tym roku mamy także więcej niż do tej pory przypadków oficjalnego przyznawania się pracowników, że czas na „L4” spędzali na wyjazdach wakacyjnych. Niezbyt rozsądnym, a dosyć popularnym trendem jest w dalszym ciągu wrzucanie przez osoby przebywające na „L4” zdjęć z wakacji. Fotki trafiają na portale społecznościowe, a następnie często do pracodawców - mówi Mikołaj Zając, prezes Conperio.

Co ciekawe, w ostatnich latach wzrósł wskaźnik błędnie podanych adresów na drukach ZLA – z 5 proc. w 2019 r. do 7,5 proc. w 2021 r. Owa omyłka może być kosztowna. W przypadku kontroli i weryfikacji adresu pracownik może stracić cały zasiłek chorobowy.