Nad kwestią wykorzystywania umów cywilnoprawnych zastanawiali się uczestnicy debaty zorganizowanej pod egidą Państwowej Inspekcji Pracy (PIP), która odbyła się w środę. Już na początku eksperci poróżnili się w kwestii dotyczącej wykorzystywania umów cywilnoprawnych, a właściwie tego czy stanowią one obecnie duży problem.
Mamy do czynienia z rynkiem pracownika
Dr Anna Reda-Ciszewska, ekspertka w zespole prawa pracy oraz zespole ds. rozwoju dialogu społecznego z ramienia NSZZ „Solidarność” przekonywała, że w ostatnim czasie ta kwestia uległa zmianie. Efekt? Zdaniem ekspertki taka forma zatrudnienia nie stanowi współcześnie ogromnego problemu.
- Obecnie mamy do czynienia z rynkiem pracownika, więc firmy konkurując o kandydatów muszą oferować im korzystne warunki zatrudnienia, w tym również odpowiednią podstawę zarobkowania – dodaje.
Chociaż, jak przyznaje, cały czas występują patologiczne zachowania pracodawców polegające na zastępowaniu umów o pracę umowami cywilnoprawnymi.
Zupełnie inaczej tę kwestię ocenia Paweł Śmigielski, dyrektor wydziału prawno-interwencyjnego OPZZ.
- Mamy bardzo poważny problem z umowami cywilnoprawnymi i trzeba zrobić wszystko, aby ograniczyć ich udział w rynku – wskazywał.
Jak mówił, ich stosowanie jest często podyktowane chęcią obniżenia kosztów pracy.
Ekspert nie popiera jednak całkowitego ich wyeliminowania, tylko wprowadzenie regulacji, które pozwolą na lepszą walkę z patologiami.
Czytaj więcej:
Gorsze warunki pracy w mniejszych miejscowościach
Dr hab. Tomasz Duraj, profesor w Katedrze Prawa Pracy Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego przyznaje, że faktycznie problem istnieje i jest on najbardziej widoczny poza dużymi miastami.
- Dlatego warto byłoby zastanowić się nad wprowadzeniem minimalnego standardu ochrony osób zatrudnionych na innej podstawie niż umowa o pracę. Nie powinno się jej jednak zrównywać całkowicie z ochroną z kodeksu pracy – uważa.
Sugeruje jednocześnie, że ustawodawca powinien zastanowić się w tym kontekście nad kryterium zależności ekonomicznej.
- Chodzi o to, aby największy poziom ochrony w stosunkach niepracowniczych zagwarantować tym osobom, które wykonują obowiązki służbowe na rzecz jednego podmiotu – dodaje.
Nie powinno się domniemywać umowy o pracę
Zdaniem eksperta, złym pomysłem jest natomiast rozwiązanie polegające na wprowadzeniu domniemania stosunku pracy. Kwestia ta jest istotna w kontekście tzw. dyrektywy o pracy platformowej. W zamierzeniu ma ona uregulować status osób, które zarobkują za pośrednictwem takich podmiotów jak np. Uber, Glovo czy Pyszne.pl. Unijne przepisy przewidują bowiem domniemanie etatu dla osób, które zarabiają dzięki tym aplikacjom. Pojawiają się jednak głosy, iż na gruncie polskich przepisów nie można wykluczyć, że ostatecznie domniemanie etatu obejmie nie tylko kierowców korzystających z aplikacji, ale także zleceniobiorców lub samozatrudnionych, którzy wykonują usługi jak pracownicy.
Z kolei dr Tomasz Lasocki z Politechniki Warszawskiej zwraca uwagę, że w kontekście wykorzystywania umów cywilnoprawnych największym problemem są osoby, które pracują na tej podstawie, ale jednocześnie nie są objęte systemem ubezpieczeń społecznych.
- Chodzi o osoby młode tj. do 26 roku życia. Za nich składki np. z umów zlecenia nie są odprowadzane, w efekcie nie mają więc też ochrony np. z tytułu wypadku przy pracy. Nawet w kontekście realizacji kamienia milowego z KPO słyszymy, że ta kwestia ma pozostać bez zmian – podsumowuje ekspert.