Kolejka do gabinetu wystaje za sekretariat, kwiaty, bomboniery, eleganckie podłużne torebki... Imieniny szefa. Wszyscy muszą się włączyć w obchody czy można tego uniknąć? W urzędzie zasady powinny być bardziej formalne. Prywatne firmy mogą więcej.
Do doceniania pracowników – także w formie okolicznościowego przyjęcia – zachęca resort rodziny.
Imprezy w miejscu pracy mają kilkadziesiąt lat tradycji. Przedłużały się poza godziny urzędowania. Raziła także wartość prezentów, jakimi obdarowywali zazwyczaj szefa podwładni. Ostatnie lata ucywilizowały obyczaj, szczególnie w biznesie.
– Do pracy można przynieść ciasto lub słodycze. Wystawne imprezy, alkohol, nie wchodzą już w grę, są sprzeczne z obowiązkami pracowniczymi – mówi Monika Wieczorek, radca prawny z kancelarii EDGE. Jak podkreśla, pracodawca powinien myśleć, jakim wartościom hołduje i jaką buduje kulturę organizacyjną w firmie. Może zabronić imprez, ale musi pamiętać, że kodeks pracy nakazuje mu zaspokajać potrzeby bytowe, socjalne i kulturalne pracowników.
Z drugiej strony otrzymywanie prezentów poniekąd wymusza udział w zbiórce na upominek dla innego. Może to naruszać dobra osobiste pracownika, który nie chce łączyć życia osobistego z pracą. Z tego założenia wyszedł starosta jarociński, informując, że on i jego zastępca nie będą obchodzić imienin w pracy i że to samo sugerują podwładnym.
– Szczególnie młodzi ludzie nie chcą się integrować w pracy. Na imieninowe piwo zapraszają po godzinach. Nie wiem, czy to lepiej – mówi z kolei Grzegorz Hlebowicz, wiceburmistrz Żoliborza. Według niego imprezy przestały być wystawne kilkanaście lat temu. Pytany o wartość otrzymywanych prezentów, przypomina, że te kosztowniejsze samorządowcy muszą wpisać w kontrolowany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne rejestr korzyści.
Resort rodziny, pracy i polityki społecznej wskazuje na korzyści imprez firmowych dla pracowników – choć zaleca, by nie były wystawne.
„Wspólne celebrowanie ślubu czy narodzin dziecka pracownika, urodzin czy imienin dobrze wpływa na atmosferę i buduje więzi w zespole. Jest też okazją, by pokazać, że dla pracodawcy liczy się nie tylko to, jak pracownik wykonuje obowiązki, ale też jak czuje się w pracy i poza nią" – czytamy na stronie rodzinaipraca.gov.pl. Wskazano na niej, że koszty prezentów dla pracowników i nagród jubileuszowych są pokrywane ze środków obrotowych pracodawcy i mogą być zaliczane do kosztów uzyskania przychodu. Wpływają bowiem motywująco na pracowników i zwiększają ich poczucie więzi z firmą, więc ich praca może być efektywniejsza.
W prywatnych firmach praktykę w granicach prawa i obyczaju można ukształtować dowolnie. W instytucjach publicznych: szkołach, urzędach, wolno pod tym względem mniej. Kilka lat temu przekonał się o tym szef stołecznej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, obdarowany ekskluzywnym wiecznym piórem, za co miał sprawę karną o korupcję.
– Publiczne instytucje podlegają surowszej krytyce społecznej – przypomina mecenas Wieczorek.
Starosta jarociński Teodor Grobelny tłumaczył, że jego pismo wynikało z doświadczeń jeszcze z czasu, gdy był dyrektorem szkoły i zajęcia dezorganizowały imieniny, urodziny, walentynki, itp.
– To jest zbędne, zbyteczne i na dodatek krępujące. Takie sytuacje zajmują czas urzędnikom, a oni powinni zajmować się pracą na rzecz mieszkańców. Jestem temu niechętny i zniechęcam innych. Imprezy można organizować poza godzinami pracy – wyjaśniał wtedy starosta. Był zdania, że praca dydaktyczna nie powinna być zakłócana.
Pytany o to wczoraj rzecznik jarocińskiego starostwa Jacek Szczepaniak powiedział, że od tego czasu temat imprez w pracy umarł śmiercią naturalną, a atmosfera nie dość, że się nie pogorszyła, to wręcz poprawiła.