Prowadzi pan zespół usług śledczych PwC. Czy jest duże zainteresowanie takimi usługami na rynku?
Tak, przedsiębiorcy coraz częściej mierzą się z kreatywnością nieuczciwych pracowników, kadry menedżerskiej i kontrahentów. Pomysłów cały czas przybywa.
Jakie nadużycia są najczęstsze?
Mamy duże spektrum. Największy procent, to wyprowadzenie majątku z firmy. Może polegać to na prostych kradzieżach z kasy, czy magazynu oraz naskomplikowanych procedurach, w których biorą udział podstawione firmy i operuje się fikcyjnymi fakturami.
Kogo ma pan w zespole?
W zespole mam ludzi, którzy potrafią badać dane finansowe. Trzeba mieć też wiedzę informatyczną by pozyskiwać wykasowane informacje. W dzisiejszych czasach nic w środowisku IT nie ginie.
Czy czas ma tu znaczenie?
Zdecydowanie. Ma to wpływ na to, jakie informacje można zebrać.
Od czego zaczynacie?
Zaczynamy od rozmowy z klientem – pytamy dlaczego chce przeprowadzić taką analizę. Potem rozmawiamy o tym, jak organizacja funkcjonuje i rozpoczynamy analizę.
Czy staracie się państwo być anonimowi w firmie, w której prowadzicie analizę?
Im mniej osób wie, jak analizowane jest dane zagadnienie, tym lepiej. Wielu klientów decyduje się na otwartą komunikację z pracownikami.
Kto najczęściej kradnie w firmie albo dopuszcza się innych nadużyć?
Nie ma jednej reguły. Z informacji klientów wynika, że profil przestępcy to mężczyzna w wyższej kadrze pracowniczej, zbliżający się do 40. i mający wyższe wykształcenie.
Co pan radzi firmom, w których już doszło do nadużycia? jak powinny się zabezpieczyć na przyszłość?
Nie ma firmy, która jest odporna na nadużycia. Nie ma 100 proc. skutecznych mechanizmów. Trzeba przeprowadzać szkolenia, wdrażać procedury i narzędzia informatyczne, które na wczesnym etapie zidentyfikują problem. Nawet małe firny mogą sobie na to pozwolić.