Pracowników mobilnych od pozostałych zaangażowanych odróżnia to, że wykonują swoje obowiązki, stale się przemieszczając, a wielokrotne podróże na obszarze określonego miejsca pracy to stały element ich zatrudnienia. Sporadycznie przebywają w siedzibie pracodawcy, przeważnie przy okazji omówienia planów, rozliczenia się z podpisanych kontraktów czy np. po to, aby pobrać części eksploatacyjne do serwisowanych maszyn czy urządzeń. Większość czasu pracy spędzają więc na odbywanych w terenie spotkaniach z kontrahentami oraz w trasie, podróżując między klientami lub wyznaczonymi przez nich miejscami.
Oczywiste u zawodowych kierowców
Problem w tym, że jedynie w przypadku kierowców jeżdżących zawodowo ustawodawca jednoznacznie nakazał zaliczać czas prowadzenia pojazdu do czasu pracy. Regulacja ta nie odnosi się jednak do pozostałych pracowników mobilnych, którzy podobnie jak kierowcy stale przemieszczają się po określonym w umowie obszarze, wykonując jednocześnie umówioną pracę.
W związku z tym rodzi się wątpliwość, czy u mobilnych etatowców czas spędzony na przejazdach wlicza się do czasu pracy i czy mogą one spowodować wystąpienie nadgodzin.
Wczesne orzecznictwo...
Sąd Najwyższy wielokrotnie rozważał kwestię zaliczania do czasu pracy okresu podróży do miejsca wykonywania obowiązków, zlokalizowanego poza siedzibą pracodawcy. Już w wyroku z 30 września 1976 r. (I PR 115/76) SN uznał, że jeśli zgodnie z zakresem obowiązków praca polega m.in. na konieczności pobierania próbek w terenie oraz dostarczania ich do laboratorium, aby wykonać badania, czas podróży z zakładu do miejsca pobrania próbek, czas powrotu do zakładu po ich zgromadzeniu oraz czas poświęcony na przejazdy między kolejnymi miejscami wykonywania tych czynności wlicza się do czasu pracy tego pracownika.
Przykład 1
Pracownik ośrodka badań i kontroli środowiska w zakresie obowiązków służbowych bada stopień zanieczyszczenia wód w rzekach znajdujących się koło zakładów przemysłowych. W tym celu poza stałym miejscem pracy pobiera próbki wody, które następnie przywozi do laboratorium działającego w zakładzie. Do czasu pracy tego kontrolera należy zaliczyć zarówno czas przeznaczony na pobieranie próbek i ich późniejszą analizę laboratoryjną, jak i czas przejazdów z zakładu do miejsca pobierania próbek, czas poruszania się między kolejnymi lokalizacjami, w których pracownik pobiera wodę do badań, oraz czas powrotu do zakładu. Gdy przejazdy z firmy do miejsc, w których analityk pobiera próbki, oraz powroty do zakładu skutkują nadgodzinami, pracownik jako strona występująca z roszczeniem musi udowodnić, że wykonywanie tych czynności łącznie z podróżą nie mieściło się w normie czasu pracy.
Pogląd przewidujący, że u pracowników mobilnych wykonujących pracę wyłącznie lub w przeważającej mierze poza siedzibą pracodawcy lub w innym stałym miejscu pracy, do czasu pracy wlicza się zarówno czas niezbędny na wykonanie określonego przez szefa zadania, jak i czas przeznaczony na przejazdy, SN potwierdził w wyrokach z 27 maja 1978 r. (I PR 31/78) oraz z 4 lipca 1978 r. (I PR 45/78). W tym ostatnim orzeczeniu uznał, że u sanitariusza pogotowia ratunkowego, który otrzymał polecenie odwiezienia chorego karetką do innej placówki służby zdrowia, leżącej poza siedzibą pracodawcy, do czasu pracy wlicza się czas przejazdu i powrotu do zakładu, niezbędne do wykonania tego polecenia.
Podobnie u kierowcy mechanika pogotowia technicznego czasem pracy jest również czas dojazdu do miejsca awarii i z powrotem. Takie wnioski płyną z kolei z uchwały SN z 15 sierpnia 1980 r. (I PZP 23/80).
Do pewnego wyłomu od tej zasady doszło za sprawą wyroku SN z 4 kwietnia 1979 r. (I PRN 30/79). Sąd uznał w nim, że czasu zużytego przez pracownika umysłowego na podróż własnym samochodem, aby wykonać zadania wynikające z umowy o pracę, nie należy kwalifikować jako czasu pracy. Uzasadniano to tym, że korzystanie z pojazdu służyło w tym przypadku jedynie wygodzie etatowca. Jednocześnie SN stwierdził jednak, że jeśli taki pracownik otrzymał polecenie służbowe przewiezienia prywatnym autem innych pracowników i jest to jedyny cel tej podróży, czas przejazdu wlicza się do jego czasu pracy.
Uwaga! W tych rozstrzygnięciach SN kierował się regułą, zgodnie z którą o zaliczeniu czasu przejazdu do czasu pracy decyduje zmienność miejsca pracy pracownika, która może zależeć od rodzaju i charakteru wykonywanych zadań. Wniosek ten płynie z analizy uchwały siedmiu sędziów SN z 19 października 1988 r. (III PZP 10/88) oraz wyroku SN z 1 kwietnia 1985 r. (I PR 19/85).
...i współczesne poglądy
W nowszym orzecznictwie Sąd Najwyższy większą wagę przykłada do tego, czy podczas przejazdu pracownik pozostawał w dyspozycji zatrudniającego w rozumieniu art. 128 kodeksu pracy. Świadczy o tym wyrok z 3 grudnia 2009 r. (II PK 140/08). Sąd uznał w nim, że jeśli bezpośredni kontakt z klientem stanowi immanentną cechę stosunku pracy przedstawiciela handlowego, a wymaga on przejazdu pracownika do siedziby kontrahenta lub innego miejsca spotkania, nie można uznać, że prowadząc służbowy samochód, nie pozostaje on w dyspozycji pracodawcy i nie wykonuje obowiązków służbowych. Przeciwnie – to, że zakres obowiązków pracownika nie obejmuje przejazdów między miejscami kolejnych spotkań handlowych, nie zmienia tego, że jest to jeden z podstawowych elementów zatrudnienia na obszarowo określonym miejscu pracy i bez niego niemożliwe byłoby wykonanie zadań powierzonych pracownikowi.
U przedstawicieli handlowych oraz pozostałych pracowników mobilnych istotne znaczenie ma również to, czy pracodawca zapewnił im biuro, w którym mogą oni rozpoczynać i kończyć pracę. Brak takiego miejsca przemawia za zaliczeniem do czasu pracy wszystkich przejazdów odbywanych w zakresie obowiązków służbowych (por. wyrok SN z 3 grudnia 2008 r., I PK 107/08).
Przykład 2
Przedstawiciel handlowy zatrudniony u pracodawcy z siedzibą w Warszawie miał pozyskiwać dla niego kontrahentów z województw lubuskiego, dolnośląskiego, opolskiego i śląskiego. Szef przydzielił mu do pracy służbowy samochód, telefon i laptop, nie wyznaczył jednak biura, oddziału czy filii zakładu, w której pracownik mógłby wykonywać prace biurowe. Dlatego zadania te realizował w domu oraz częściowo podczas przejazdów do kontrahentów, umawiając po drodze kolejne wizyty. Dzień pracy handlowca zwykle zaczynał się od wyjścia z domu o godz. 7, aby między 8 a 9 dotrzeć na rozmowę z pierwszym kontrahentem. Następnie przemieszczał się on po przydzielonym obszarze, organizując kolejne spotkania, aby około 19 wrócić do domu. Tam handlowiec przygotowywał i przesyłał pracodawcy raporty ze spotkań biznesowych, podsumowujące kolejne dni swojej pracy. Czas pracy handlowca rozpoczyna się od wyjścia z mieszkania, które pełniło funkcję biura, gdyż takiego nie wyznaczył pracodawca. Obejmuje on też przejazdy między kontrahentami oraz czas powrotu do miejsca zamieszkania, a przy wykonywaniu po powrocie do domu zadań biurowych – również czas poświęcony na sporządzenie raportu. Jeśli pracownikowi zajmowało to 60 minut (od 19 do 20) można przyjąć, że jego dobowy czas pracy zamykał się w 13 godzinach. Jeśli trwało to dłużej, skutkowało, niezależnie od stosowanego systemu, przekraczaniem norm czasu pracy. Przyczyną jest niewłaściwa organizacja pracy handlowca, gdyż z racji powierzonego obszaru pracy nie miał możliwości zrealizować przydzielonych zadań w zakresie norm czasu pracy. Uzasadnia to roszczenie podwładnego o wynagrodzenie z dodatkami za pracę w nadgodzinach.
Niezbędna fizyczna obecność
W ostatnich wyrokach SN idzie jeszcze dalej przy ocenie zachowania pracownika jako pozostawania w dyspozycji pracodawcy warunkującego możliwość zaliczenia okresu do czasu pracy.
W wyroku z 3 grudnia 2009 r. (II PK 138/09) SN uznał bowiem, że pozostawanie w dyspozycji pracodawcy wymaga fizycznej obecności pracownika w zakładzie lub w innym miejscu przeznaczonym w zamyśle pracodawcy do wykonywania pracy. Jeśli więc podróż pracownika wiąże się z fizyczną obecnością na obszarze geograficznym przeznaczonym do wykonywania pracy, pozostaje on w dyspozycji pracodawcy niezależnie od tego, czy podczas podróży podejmuje czynności związane z jej wykonywaniem. Co więcej, według SN czas przejazdu nie musi i nie ma być wykorzystywany na świadczenie pracy w interesie zatrudniającego.
Wykładnię tę potwierdza i uzasadnia ostatni dotyczący tej tematyki wyrok SN z 6 maja 2014 r. (II PK 219/13). Do realizacji obowiązków pracownika wykonującego zadania na określonym obszarze niezbędne jest stałe przemieszczanie się, więc czas poświęcony na przejazdy trzeba zaliczyć do czasu pracy. Podczas tych podróży pracownik pozostaje w dyspozycji pracodawcy, a świadczenie pracy polega na samym przemieszczaniu się, gdyż bez niego wykonanie podstawowych obowiązków podwładnego byłoby niemożliwe.
Patrząc na problem z tej perspektywy, dla SN jest obojętne, jakim środkiem transportu przemieszcza się pracownik oraz czym zajmuje się w trakcie przejazdu. W efekcie zatrudnienie na określonym obszarowo miejscu pracy powoduje, że niezależnie od tego, czy pracownik przemieszcza się należącym do pracodawcy pojazdem służbowym, samochodem prywatnym czy komunikacją publiczną, oraz bez względu na to, czy w czasie podróży prowadzi auto, wykonuje inne możliwe do realizacji zadania, czy odpoczywa, czas przejazdu wlicza się do jego czasu pracy.
Przykład 3
Zatrudniona na stanowisku menedżera koordynowała pracę regionu obejmującego kilku województw. Do jej obowiązków należały spotkania z kilkunastoma kierownikami regionalnymi, prowadzenie szkoleń dla specjalistów oraz prezentacje produktów dla handlowców. Ze względu na obszar pracy, wysokie wynagrodzenie oraz to, że realizowała zadania częściowo w domu, a częściowo w terenie, nakłoniła męża, aby ten zrezygnował ze swojego etatu i pomógł jej w pracy jako szofer. Tym sposobem dzięki godzinom przejazdów menedżerka zyskała czas na przygotowanie się do spotkań handlowych, odpoczynek i naukę, gdyż niedawno rozpoczęła kolejne studia. To, że częściowo przeznaczała czas podróży na zajęcia prywatne, niezwiązane z wykonywaną pracą, nie uzasadnia odliczenia tych okresów od czasu pracy. Przejazdy były niezbędne, aby pracownica wykonała powierzone zadania. Niezależnie więc od tego, czym zajmowała się podczas nich, zalicza się je do czasu pracy.
Autorzy są byłymi pracownikami PIP, obecnie wspólnikami w spółce Pogotowie Kadrowe sp.j.
Musi być polecenie wyjazdu
Zasadę, zgodnie z którą czas przejazdów odbywanych na polecenie pracodawcy należy wliczać do czasu pracy, stosuje się wobec pracowników mobilnych, jak i w każdym przypadku, gdy pracodawca wydał polecenie wyjazdu. Potwierdził to SN w uchwale z 8 grudnia 1976 r. (I PZP 59/76). Uznał, że pracownikowi delegowanemu do innej miejscowości w końcowych godzinach dniówki roboczej bądź bezpośrednio po jej zakończeniu przysługuje wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych, do których wlicza się także czas przejazdu. Przez cały ten czas etatowiec nie może bowiem swobodnie postępować według swojego uznania, lecz pozostaje do dyspozycji pracodawcy. Przez to nie ma podstaw, aby takie okresy odliczyć od czasu pracy.