Naczelny Sąd Administracyjny (sygnatura akt: II GSK 1561/13) uznał w środę, że Inspekcja Transportu Drogowego nie może uszczuplać postępowania dowodowego, gdy nakłada karę w związku z przeładowanym pojazdem. Musi zadać sobie trud, by wykazać, że załadowca towaru rzeczywiście ponosi odpowiedzialność za to, że przewoźnik poruszał się po drogach zbyt ciężkim pojazdem. NSA oddalił więc skargę kasacyjną głównego inspektora transportu drogowego.

Sprawa dotyczyła kary nałożonej na przedsiębiorcę sprzedającego piach. Załadował on na ciężarówkę innego przedsiębiorcy ponad 41 ton piachu, a zgodnie z prawem mogła ona przewozić do 40 ton. Ponadto pojazd poruszał się po drogach, na których dopuszczany nacisk pojedynczej osi auta nie może przekroczyć 8 ton, a normy te zostały przekroczone. ITD ukarała i przewoźnika, i załadowcę.

NSA przyznał, że ustawa o dogach publicznych określa, iż za poruszanie się po drogach pojazdu ponadnormatywnego bez zezwolenia można nałożyć karę zarówno na przewoźnika, jak i na załadowcę, gdy miał on wpływ na popełnienie naruszenia. Wskazał jednak, że sztywne kary administracyjne za te naruszenia są bardzo dotkliwe. Dlatego przy ich nakładaniu na załadowcę samo przedstawienie dokumentu wydania towaru czy wykazanie, jaką pojemność ma łyżka do ładowania piachu, to za mało.

NSA stwierdził też, że nie można zakładać, iż osoba ładująca piach czy żwir na ciężarówkę zna przepisy. Dodał, że ustawodawca nie upoważnił załadowcy do weryfikacji dokumentów pojazdu, którym kierowca przyjechał po towar.