Urzędy skarbowe, ZUS i KRUS zyskają możliwość wpisywania do biur informacji gospodarczej (BIG) dłużników zalegających z podatkami, opłatami czy składkami. Takie zmiany w przepisach o udostępnianiu informacji gospodarczych szykuje Ministerstwo Gospodarki.
W przypadku osoby fizycznej wystarczy zaległość w wysokości co najmniej 200 zł, a przedsiębiorcy – 500 zł. Dłużnik, który trafi na listę BIG, musi się liczyć z tym, że takie informacje znajdą się we wszystkich bazach. BIG będą bowiem musiały wymieniać się posiadanymi danymi, czego teraz, konkurując ze sobą, nie robią. W jednym z czterech obecnie funkcjonujących biur będzie można uzyskać pełną informację o wpisanych dłużnikach. Można więc będzie sprawdzić nie tylko to, czy ktoś spłaca kredyt albo czy na bieżąco płaci faktury, ale też czy nie ma innych zobowiązań względem państwa.
2,2 mln
Polaków zalega z płatnościami zobowiązań i trafia na listy dłużników
Oznacza to, że rejestry dłużników mogą drastycznie spuchnąć – nawet o kilkaset tysięcy nazwisk. Same zaległości podatkowe wyniosły bowiem na koniec 2013 r. aż ponad 36 mld zł.
– Takie dodatkowe informacje w BIG byłyby cenne dla firm. Pozwolą lepiej ocenić, czy warto współpracować z danym kontrahentem – uważa Michał Kocur, radca prawny. Tłumaczy, że np. zaległości podatkowe są egzekwowane w pierwszej kolejności. A to dla przedsiębiorcy sygnał, że w kolejce po swoje pieniądze za zaległą fakturę znajdzie się... na dalszej pozycji.
Nowe narzędzie w rękach skarbówki czy ZUS może ułatwiać egzekwowanie publicznych należności. Dłużnicy wpisani do BIG nie mają szansy nie tylko na kredyt bankowy, ale nawet na zwykłe zakupy na raty.
– To może być rządowy straszak np. na niepłacących podatków – przyznaje Tomasz Konieczny, radca prawny w Konieczny, Grzybowski, Polak Kancelaria Prawna. Dodaje, że nie widzi w tym nic złego, bo takie zobowiązania trzeba regulować.
Nowe przepisy mogą mieć też drugą stronę medalu. Na czyjąś zdolność kredytową wpływ będą miały również wpisy omyłkowe. A takie się czasem zdarzają. Dlatego – zdaniem prof. Wojciecha Katnera z Uniwersytetu Łódzkiego, do rejestrów nie powinny trafiać sporne wierzytelności. Muszą to być te, co do których nie ma wątpliwości, najlepiej potwierdzone prawomocnymi wyrokami sądów – uważa prof. Katner.