Tak uznał Sąd Okręgowy we Wrocławiu w wyroku z 16 maja 2013 r. (VII Pa 285/12).

Od pierwszego dnia angażu u polskiego pracodawcy podwładni pracowali w Niemczech, choć jako stałe miejsce świadczenia obowiązków mieli wpisany Wrocław. Tam bowiem mieściła się siedziba firmy. W rzeczywistości nigdy w tym mieście nie pracowali. Już podczas rekrutacji byli informowani, że będą pracować poza krajem.

Mimo że pracowali w Niemczech, nie otrzymywali zwrotu należności za podróże służbowe. W związku z tym wnieśli przeciwko pracodawcy powództwo o zwrot niezapłaconych należności za delegacje. Uzasadniając roszczenia wskazali, że zgodnie z zawartym z firmą angażem stałym miejscem ich pracy był Wrocław. A ponieważ w wewnątrzzakładowych źródłach prawa pracy nie ma regulacji dotyczących diet za podróże, stosuje sie ogólne postanowienia kodeksu pracy, w szczególności art. 775 k.p. Pracodawca nie zaakceptował opinii pracowników. Jego zdaniem praca wykonywana przez nich na terenie Niemiec nie miała charakteru podróży służbowej, gdyż nie była realizowana poza stałym miejscem ich pracy w rozumieniu art. 775 § 1 k.p. Jak uzasadnił pracodawca, wypłata należności za podróże służbowe wiąże się w każdym wypadku z wyjazdem pracownika poza miejsce, w którym świadczy pracę stale, a więc to, w którym pracuje jedynie przejściowo, na ściśle określony czas. Trudno natomiast uznać, aby świadczenie pracy w Niemczech odbywało się poza innym stałym miejscem pracy podwładnych, choć w angażu umieszczono zapis, że miejscem pracy jest Wrocław. Ponadto, jak zaznaczyła firma, wykonywanie pracy za granicą nie było wynikiem polecenia pracodawcy, a wyłącznie skutkiem wcześniejszych wspólnych ustaleń stron, poczynionych jeszcze przed zawarciem angażu. Tym samym żaden warunek niezbędny do uznania, że pracownicy przebywali w podróży służbowej i przysługiwały im za to diety, nie został spełniony.

Wyrokiem z 8 sierpnia 2012 r. Sąd Rejonowy dla Wrocławia oddalił powództwa pracowników, przychylając się do stanowiska pracodawcy. Sąd ustalił, że zgodnie z zawartymi angażami miejscem świadczenia pracy był Wrocław, a w firmie nie obowiązywał żaden regulamin wynagradzania. Zatem istotą tej sprawy było zbadanie, czy wykonywanie przez podwładnych pracy za granicą miało charakter podróży służbowej w rozumieniu art. 775 § 1 k.p., czy nie. Podróż służbowa charakteryzuje się tym, że odbywa się ją poza miejscowość, w której mieści się siedziba pracodawcy lub poza stałe miejsce pracy na polecenie pracodawcy po to, aby wykonać określone przez niego zadania. Wszystkie te cechy muszą wystąpić łącznie. Również w ocenie SR żaden z tych warunków nie został spełniony w tej sprawie. Sąd uznał, że stałym miejscem świadczenia pracy, wbrew postanowieniom w łączących podwładnych z firmą umowach o pracę, nie był Wrocław.

Etatowcy nie zgodzili się z tym wyrokiem i zaskarżyli go, wnosząc apelację. Sąd okręgowy zważył jednak, że apelacje nie były uzasadnione i nie zasługiwały na uwzględnienie. Uznał, że w tej sprawie nie było podstaw do przyjęcia, że pracownicy odbywali delegacje i dlatego ich roszczenia są bezpodstawne.

Komentarz eksperta

Anna Wijkowska, radca prawny w Kancelarii Prawa Pracy Wojewódka i Wspólnicy sp.k.

Trudno nie zgodzić się z rozstrzygnięciem sądu okręgowego. W tym stanie faktycznym nie można było przyjąć, że strony zgodnie nie ustaliły, że praca wykonywana będzie poza granicami kraju. Od samego początku zatrudnieni wiedzieli, że miejscem wykonywania ich obowiązków będą Niemcy. Przystali na takie warunki. Całość wykonywanych przez nich prac świadczona była od początku trwania umowy w Niemczech. Choć etatowcy mieli wpisany w angażu Wrocław jako miejsce pracy, godzili się na wykonywanie zadań na poza granicami kraju. Możliwość natomiast zmiany miejsca pracy wskutek dorozumianego, ustnego porozumienia między pracodawcą i pracownikiem dopuścił Sąd Najwyższy w wyroku z 22 lutego 2008 r. (I PK 208/07). Pracownicy zgodzili się na pracę za granicą i świadczyli ją tam na swoich stanowiskach, a więc wykonywali dokładnie takie czynności, jakie wynikały z ich umów o pracę. Prawidłowo zatem sądy przyjęły, że nie została spełniona żadna z koniecznych przesłanek do uznania pracy za granicą tych osób jako wykonywanej w zakresie podróży służbowej. Realizacja obowiązków pracowniczych poza stałym miejscem pracy wskazanym w angażu nie oznacza automatycznie podróży służbowej. Może też świadczyć o ustnym bądź dorozumianym porozumieniu stron stosunku pracy co do miejsca świadczenia pracy. Kwalifikacja prawna zależy w tym wypadku od ustalenia, czy wykonywanie tych obowiązków stanowi realizację zadania służbowego, poleconego przez pracodawcę, czy nie. Trudno jednak uznać, że zadaniem służbowym będzie wykonywanie zwykłych czynności pracowniczych tylko dlatego, że odbywają się one poza ustalonym miejscem świadczenia pracy – chyba że zmiana miejsca wykonywania pracy będzie wynikała z doraźnych potrzeb pracodawcy i z góry zostanie określony czas trwania tej zmiany. Dodatkowo podróż służbowa jest przede wszystkim ograniczona terminem i to zakładanym z góry.

W tej sprawie natomiast charakter zatrudnienia pracowników, ustalenia między stronami, fakt stałej realizacji właściwej (a nie incydentalnej) pracy za granicą – wszystkie te argumenty świadczą o tym, że wykonywanie pracy za granicą nastąpiło w zakresie oddelegowania, a nie podróży służbowej. Dlatego bezpodstawne jest roszczenie osób stale pracujących poza granicami kraju o zwrot należności z tytułu podróży służbowych.