Nawet 50 mln euro kary może otrzymać przedsiębiorca od prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) za przekazanie mu niewłaściwych danych.
Chodzi mianowicie o nieudzielenie informacji lub podanie nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd. Takie przepisy zawiera ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów (art. 50 w związku z art. 106 ust. 1 ). Przedsiębiorcy apelują o ich zmianę. Dlaczego?
– Po pierwsze trzeba obniżyć karę pieniężną za nieprzekazanie żądanych informacji i dokumentów – wskazuje Bartosz Wyżykowski, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Co prawda z orzecznictwa (m.in. dawnego sądu antymonopolowego) wynika, że przedsiębiorca nie ma obowiązku przekazywania informacji przetworzonych, jednak groźba tak wysokiej kary powoduje, że nawet ci, którzy mają wątpliwości, czy muszą przekazywać informacje w żądanej formie, wolą nie ryzykować i przygotowują żądane zestawienia. Uważają też, że czasem termin na ich przekazanie jest zbyt krótki.
Radosław Chmura, prawnik i rzecznik patentowy, potwierdza, że wysokość kary przeraża przedsiębiorców, którzy z ostrożności wolą spełnić żądanie urzędu, choć uważają, że UOKiK nie ma prawa do takich informacji. Jego zdaniem górna granica jest zdecydowanie zbyt wysoka, zwłaszcza dla małych i średnich przedsiębiorców.
Przepisy powinny określać zasady wymierzania kary za niedostarczenie wymaganych dokumentów
– W ich przypadku oczywiście kary nie sięgają górnej granicy, jednak problemem w tym przepisie jest bardzo duża dowolność określenia jej wysokości. W innych tego typu karach są pewne zasady ich ustalania, a także ograniczenia, np. do 10 proc. przychodów przedsiębiorcy – wyjaśnia Chmura.
Przedsiębiorcy podkreślają też, że często udzielenie żądanych informacji wymaga przetworzenia danych, przygotowania analiz i tłumaczeń, które muszą opracować specjalnie w związku z żądaniem prezesa UOKiK. Bywa to dla nich nie tylko czasochłonne, ale też kosztowne.
Bartosz Wyżykowski wskazuje, że należy też zmienić art. 50 ustawy, tak żeby przedsiębiorcy byli obowiązani do przekazywania tylko tych informacji i dokumentów, które posiadają, z wyłączeniem informacji i dokumentów objętych tajemnicą prawnie chronioną.
– Prezes UOKiK nie powinien żądać od przedsiębiorcy przekazywania informacji przetworzonych, jeśli ten nie ma ich w żądanej formie – dodaje Wyżykowski.
Radosław Chmura przyznaje, że podanie prezesowi UOKiK informacji często wymaga dużego przetworzenia lub nawet wytworzenia nowych danych oraz kosztownych i czasochłonnych analiz.
– Treść wezwań UOKiK dodatkowo sugeruje przedsiębiorcom, że powinni przedstawiać również kosztowne tłumaczenia przysięgłe dokumentów z języków obcych, którymi nie dysponują. Spotkałem się w swojej pracy z firmą, której budżet wynosił kilkadziesiąt tysięcy złotych, a która, obawiając się kary, wydała znaczącą część tej kwoty na tłumaczenia przysięgłe żądanych przez prezesa UOKiK dokumentów – dodaje Chmura.
Prawnik podkreśla, że dla małego lub średniego przedsiębiorcy mogą to być poważne wydatki.
– Mniejszy przedsiębiorca nie zawsze jest także świadomy, jakie błędy może popełnić, przygotowując dokumenty dla UOKiK, a w konsekwencji, że ryzykuje nałożenie na niego dotkliwej kary – dodaje Chmura.
Eksperci podkreślają zgodnie, że przepisy trzeba doprecyzować, zwłaszcza że dotyczą nie tylko dużych, ale także wielu małych i średnich przedsiębiorców.