Do uzgodnień międzyresortowych została właśnie skierowana nowa wersja projektu założeń prawa zamówień publicznych.
– Chodzi przede wszystkim o ułatwienie wykonawcom dostępu do zamówień publicznych na zasadach niedyskryminujących – mówi Jacek Sadowy, prezes Urzędu Zamówień Publicznych. – Do ważnych propozycji można zaliczyć możliwość przeprowadzenia postępowania wyłącznie na podstawie oświadczenia i żądanie dokumentów potwierdzających spełnianie warunków wyłącznie od wykonawcy, który złożył najlepszą ofertę – dodaje Sadowy.
Swoboda urzędnika
Hubert Tański, radca prawny z CMS Cameron McKenna, ocenia, że te zmiany idą w dobrym kierunku.
– Zamawiający nie będzie jednak musiał rezygnować z żądania dokumentów od wszystkich. Istnieje ryzyko, że nadal w większości postępowań będzie trzeba składać pełną dokumentację – ocenia Tański.
Elżbieta Gnatowska, wiceprzewodnicząca Rady Zamówień Publicznych, broni tego rozwiązania.
– Zabezpieczenie interesu postępowania może czasem wymagać, by wszyscy złożyli pełną dokumentację. Nie przesądzałabym też z góry, że zamawiający nie będą chętnie korzystać z nowych regulacji. Myślę, że wielu jednak z nich skorzysta – dodaje.
UZP proponuje przepisy, które mają zlikwidować problem wygrywania przetargów przez przedsiębiorców oferujących nierealne ceny. Chce odejść od samego pojęcia rażąco niskiej ceny. Jak podkreśla prezes Sadowy, ważne tu jest m.in. doprecyzowanie okoliczności wyjaśniania ceny zaoferowanej przez wykonawcę, żądanie szczegółów dotyczących elementów oferty i ceny, wprowadzenie obowiązku przeprowadzania konsultacji z wykonawcą. Zrezygnowano z metody arytmetycznej precyzowania okoliczności wymagających wyjaśnienia ceny oferty.
– Dzięki temu będzie mniej automatyzmu. Wprowadza się metodę podobną do stosowanych w biznesie – oceny ceny przy otwartych księgach, czyli wyjaśniania przez zamawiającego z wykonawcą, jak skalkulował cenę – mówi Gnatowska. – Dziś ciężar dowodu, że cena jest rażąco niska, spoczywa na zamawiającym. Proponuje się, by to wykonawca udowadniał, że jest realna.
Kto straci wadium
Jeśli jednak wykonawca będzie się uchylał od złożenia odpowiednich dowodów albo od udziału w konsultacjach, zamawiający będzie mógł zatrzymać wadium.
– Może to się okazać zbyt rygorystyczną sankcją, często chodzi tu o bardzo duże kwoty – ocenia mec. Tański.
Kwestia zatrzymywania wadium budzi też kontrowersje w kontekście przepisu, który mówi, że jest to możliwe, gdy nie zostały uzupełnione dokumenty, oświadczenia lub pełnomocnictwa. W poprzedniej wersji założeń, z września 2012 r., proponowano usunięcie tych zapisów. W tej – nie ma już tej propozycji. Jak wyjaśnia prezes Sadowy, możliwość żądania dokumentów potwierdzających spełnianie warunków tylko od wykonawcy, który złożył najkorzystniejszą ofertę, ograniczy ryzyko zatrzymywania wadiów z powodu nieuzupełnienia dokumentów.
– W związku z tym nie ma już potrzeby całkowitego usuwania przepisu o zatrzymaniu wadium – mówi prezes.
Możliwe ma być także unieważnienie postępowania, gdy zamawiającemu nie przyznano grantów na naukę, służących sfinansowaniu zamówienia publicznego. Będzie zatem mógł bez ryzyka ogłosić przetarg jeszcze przed ich przyznaniem. – To zbyt kazuistyczne, a przez to niedobre rozwiązanie – ocenia Gnatowska.
Projekt dostosowuje też przepisy do orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE z grudnia w 2012 r. dotyczącego wykluczania wykonawców. Nowelizacja określa, że jest możliwe wykluczenie winnego poważnego naruszenia obowiązków zawodowych, w szczególności gdy niewykonanie lub nienależyte wykonanie wynika z zamierzonego działania lub rażącego niedbalstwa.
etap legislacyjny: uzgodnienia międzyresortowe