Wprowadzanie konsumentów w błąd jest uznawane za nieuczciwą praktykę rynkową, której stosowanie jest zabronione. Pod wpływem nieprawdziwych informacji konsument jest narażony na zakup produktu lub usługi, czego nie zrobiłby, gdyby wiedział o rzeczywistych warunkach oferty.
Wprowadzić w błąd można w różny sposób. Zatajając niektóre cechy produktu lub usługi, sugerując, że jest ona korzystniejsza, niż w rzeczywistości lub też daje przywileje, które w praktyce okazują się fikcyjne. Przykładem działania wprowadzającego w błąd może być prowadzenie akcji reklamowej jakiejś usługi, w której zataja się rzeczywiste koszty związane z jej wykorzystywaniem.
I właśnie wprowadzenie w błąd, co do kosztów przelewów oraz korzystania z karty – to praktyki stosowane w reklamach konta direct, oferowanego przez jeden z banków, a które to działanie zakwestionował urząd antymonopolowy. Kara nałożona na przedsiębiorcę wyniosła blisko 1,3 mln zł.
Istotne wątpliwości
Wątpliwości urzędu wzbudziły informacje w kampanii reklamowej internetowego konta direct.Przeprowadzone postępowanie wykazało, że bank w przygotowanej kampanii pomijał informacje o niektórych opłatach.
1,3 mln zł
zapłaci firma, jeżeli przegra w sądzie
Zgodnie z informacjami zawartymi w reklamach przelewy przez Internet i telefon miały być bezpłatne. Natomiast z analizy warunków umowy wynikało, że w rzeczywistości bank przewidział opłaty za przelewy elektroniczne dokonywane w obcej walucie.
Ponadto w reklamie zabrakło także informacji o opłacie za kartę płatniczą. Bank pobierał opłatę za używanie karty debetowej, jeżeli konsument za jej pomocą dokonał transakcji na mniej niż 100 zł miesięcznie.
Zdaniem urzędu niedozwolone jest sugerowanie w przekazach reklamowych, że usługi będą bezpłatne przy jednoczesnym przyznaniu sobie prawa do pobierania opłat.
Rozstrzygnie sąd
Decyzja w sprawie ING Banku Śląskiego, o którym tu mowa, nie jest prawomocna. Przedsiębiorca skorzystał z przysługującego mu prawa i odwołał się od niej do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ten będzie musiał rozstrzygnąć, czy w tym konkretnym przypadku rację w sporze ma urząd antymonopolowy, czy przedsiębiorca. A to może być istotne.
Spółka nie zgodziła się bowiem z zarzutem stosowania nieuczciwej praktyki polegającej m.in. na stosowaniu hasła „0 zł – przelewy przez Internet" Bank stoi bowiem na stanowisku, że przekazując informację kierował się zasadą komunikowania w sposób rzetelny, a jednocześnie prosty i zrozumiały dla klienta – przeciętnego konsumenta. Bank przyjął, że przeciętny konsument dokonuje przelewów w większości wypadków w walucie polskiej. A założenie to oparł na własnej statystyce według której przelewy internetowe w złotych polskich stanowią ok. 99,6 proc. dokonywanych przelewów internetowych.
A za takie, zgodnie z reklamą, nie pobierane są opłaty i tym samym informacja o „0 zł – przelewy przez Internet" w takim wypadku jest prawdziwa. Urząd nie zgodził się z argumentacja banku. W jego opinii należy zauważyć, że nawet bardzo niski stopień prawdopodobieństwa wystąpienia przelewu europejskiego lub dewizowego nie powoduje, że informacja podana przez instytucję finansową staje się prawdziwa.
Tym samym uogólnione dane statystyczne nie mogą być podstawą do podawania konsumentowi błędnych informacji. Ponadto należy też wziąć pod uwagę, że ze względu na istnienie swobody przepływu osób i kapitału pomiędzy państwami członkowskim Unii Europejskiej informacja o cenach przelewów europejskich może mieć dla pewnej grupy konsumentów pierwszorzędne znaczenie.
Co mówią przepisy
Zgodnie z art. 16 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji takim nieuczciwym czynem w zakresie reklamy jest w szczególności:
- reklama sprzeczna z przepisami prawa, dobrymi obyczajami lub uchybiająca godności człowieka,
- reklama wprowadzająca klienta w błąd i mogąca przez to wpłynąć na jego decyzję co do nabycia towaru lub usługi,
- reklama odwołująca się do uczuć klientów przez wywoływanie lęku, wykorzystywanie przesądów lub łatwowierności dzieci,
- wypowiedź, która, zachęcając do nabywania towarów lub usług, sprawia wrażenie neutralnej informacji,
- reklama, która stanowi istotną ingerencję w sferę prywatności, w szczególności przez uciążliwe dla klientów nagabywanie w miejscach publicznych, przesyłanie na koszt klienta niezamówionych towarów lub nadużywanie technicznych środków przekazu informacji.
Z kolei w myśl art. 3 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym ich stosowanie jest zakazane. Art. 4 tej ustawy dodaje, że praktyka rynkowa stosowana przez przedsiębiorców wobec konsumentów jest nieuczciwa, jeżeli jest sprzeczna z dobrymi obyczajami i w istotny sposób zniekształca lub może zniekształcić zachowanie rynkowe przeciętnego konsumenta przed zawarciem umowy dotyczącej produktu, w trakcie jej zawierania lub po jej zawarciu.
Za nieuczciwą praktykę rynkową uznaje się w szczególności podejmowanie działań wprowadzających w błąd. A takim może być w szczególności:
- rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji,
- rozpowszechnianie prawdziwych informacji w sposób mogący wprowadzać w błąd,
- działanie związane z wprowadzeniem produktu na rynek, które może wprowadzać w błąd w zakresie produktów lub ich opakowań, znaków towarowych, nazw handlowych lub innych oznaczeń indywidualizujących przedsiębiorcę lub jego produkty,
- nieprzestrzeganie kodeksu dobrych praktyk, do którego przedsiębiorca dobrowolnie przystąpił, jeżeli przedsiębiorca ten informuje w ramach praktyki rynkowej, że jest nim związany.
WNIOSEK
Sugerowanie w reklamie, że usługa jest bezpłatna, przy jednoczesnym przyznaniu sobie prawa do pobierania opłat jest działaniem wprowadzającym w błąd.