Niemal w każdej umowy, aby zabezpieczyć swoje interesy, przedsiębiorcy wpisują tzw. kary umowne. To nic innego jak dodatkowe zastrzeżenie. Polega ono na tym, że naprawienie szkody wynikłej z niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania niepieniężnego nastąpi przez zapłatę określonej sumy (art. 483 kodeksu cywilnego).
Jeśli w kontrakcie zostaje zastrzeżona kara umowna, to w razie jego niewykonania lub nienależytego wykonania kara należy się w zastrzeżonej na ten wypadek wysokości. I to bez względu na wysokość szkody.
Są jednak przypadki, kiedy dłużnik może domagać się zmniejszenia zastrzeżonej na rzecz wierzyciela kary umownej (tzw. miarkowanie). Określa je art. 484 § 2 kodeksu cywilnego. Zgodnie z nim dłużnik może żądać zmniejszenia kary po pierwsze wtedy, gdy zobowiązanie zostało w znacznej mierze wykonane, a po drugie, gdy kara umowna jest rażąco wygórowana. W praktyce to jedyny sposób obrony przed często nieproporcjonalnie wysokimi karami naliczonymi przez wierzyciela zgodnie z podpisaną umową.
Jak bowiem zauważył Sąd Okręgowy w Zielonej Górze w wyroku z 24 czerwca 2010 r. (VI Ca 267/10), kara umowna, podobnie jak odszkodowanie, którego jest surogatem, nie może prowadzić do nieuzasadnionego wzbogacenia uprawnionego, czyli w tym wypadku wierzyciela.
Dwie podstawy
Pierwsza z podstaw miarkowania kar umownych, tj. wykonanie zobowiązania w znacznej części oznacza taką sytuację, w której interes wierzyciela, z którym wiązano zastrzeżenie kary umownej został w istotnej mierze zaspokojony.
Aby jednak obrona przed karą umowną poprzez podniesienie zarzutu wykonania zobowiązania w znacznej części była skuteczna, dłużnik powinien wykazać, że częściowe wykonanie zobowiązania zaspokaja godny ochrony interes wierzyciela. A to oznacza, że gdy częściowe wykonanie zobowiązania nie ma znaczenia dla wierzyciela, szans na miarkowanie kary raczej nie będzie (np. wybudowanie mostu nawet w 95 proc. nie będzie miało dla wierzyciela znaczenia, bo i tak nie da się po nim przejechać).
W przypadku drugiej z podstaw miarkowania zastrzeżonej kary umownej – jej rażącego wygórowania – chodzi o porównanie wysokości kary z wysokością szkody poniesionej przez wierzyciela. Mniejsza szkoda daje dłużnikowi większe szanse na obniżenie wysokości zastrzeżonej kary.
Bez względu jednak na to, czy za zasadnicze kryterium oceny rażącego wygórowania kary umownej przyjmie się wysokość szkody czy wysokość odszkodowania, które należałoby się wierzycielowi na zasadach ogólnych, sąd powinien rozważyć okoliczności danego wypadku.
Nie może ograniczyć się jedynie do porównania wysokości zastrzeżonych stawek procentowych kar umownych do stawek stosowanych przy zastrzeganiu takich kar w obrocie. Przypomniał o tym Sąd Najwyższy w wyroku z 26 stycznia 2011 r. (II CSK 318/10).
W praktyce katalog kryteriów pozwalających na zmniejszenie kary umownej nie jest zamknięty. Zdaniem Sądu Najwyższego ocena w tym zakresie, w zależności od okoliczności sprawy, należy do sądu orzekającego (wyrok z 5 października 2011 r., IV CSK 659/10).
W każdym razie kryteria zredukowania kary umownej muszą być miarodajne do skonstatowania rażącego wygórowania tej kary w jej aspekcie wartościowym. Zdaniem Sądu Najwyższego, „mogą tu wchodzić w grę kryteria o charakterze wartości bezwzględnych (np. sama wysokość kary umownej), kryteria relatywizujące (np. ocena wysokości kary umownej do innych elementów, tj. wobec ogólnej wartości świadczenia, wysokości szkody poniesionej przez uprawnionego do kary umownej lub rozmiaru przysługującego mu odszkodowania) lub inne jeszcze kryteria (m.in. o charakterze słusznościowym) – wyrok z 12 maja 2006 r. (V CSK 55/06).
Nie da się zredukować do zera
Samo miarkowanie kary odbywa się poprzez obniżenie wartości kary przewidzianej w umowie. Nie można jednak miarkować do zera. To dlatego, że dłużnik ma obowiązek zapłaty kary umownej nawet w przypadku, gdy po stronie wierzyciela nie wystąpił skutek w postaci szkody (choć może to być jedną z okoliczności, ze względu na które taką karę można miarkować).
Kara nie może być też miarkowana poniżej szkody, za czym przemawia jej kompensacyjna funkcja. Z tego też względu wierzyciel, broniąc się przed nadmiernym obniżeniem kary, musi udowodnić wysokość poniesionej szkody (spoczywa na nim w tym zakresie ciężar dowodu).
Sąd może, choć nie musi
Sąd nie ma obowiązku miarkować kary, nawet jeżeli zaistnieje jedna z dwóch przesłanek, które to miarkowanie uzasadniają. Przesądza o tym treść przepisów kodeksu cywilnego, które mówią wyraźnie „może".
A to pozostawia swobodę w decydowaniu. W praktyce nie da się wykluczyć sytuacji, kiedy będą istniały inne okoliczności, które przemówią za tym, aby mimo wystąpienia przesłanek uzasadniających miarkowanie kary, nie robić tego. Tak będzie np., gdy dłużnik umyślnie się spóźni.
W praktyce sąd może miarkować karę umowną tylko na wniosek dłużnika. Przy czym – jak podkreśla Sąd Najwyższy – wniosek o miarkowanie kary umownej nie musi zawierać wprost sformułowania, że dłużnik żąda miarkowania. Wystarczy, gdy w trakcie procesu dłużnik, który wnosi o oddalenie powództwa, podniesie także zarzut rażąco wygórowanej kary umownej.
Przedstawia on wtedy sądowi nie tylko żądanie oddalenia roszczenia o zapłatę kary umownej, ale w jego żądaniu, w związku z podniesieniem zarzutu rażąco wygórowanej kary umownej, mieści się także wniosek o jej miarkowanie (wyrok z 22 stycznia 2010 r., V CSK 217/09).