Sąd Najwyższy (sygnatura akt: I PK 39/12) zajął się ostatnio sprawą górnika zatrudnionego w jednej z kopalni węgla kamiennego Katowickiego Holdingu Węglowego. Pod koniec 2008 r. pracodawca przyłapał jednego z pracowników na fałszowaniu dokumentacji potwierdzającej jego zejście pod ziemię. Okazało się, że było to dość powszechne zjawisko w tym zespole. Dyscyplinarkę dostał tylko jeden z pracowników. W jego wypadku przełożony stwierdził największą liczbę naruszeń.

Zwolniony odwołał się do sądu, gdzie tłumaczył, że także inni pracownicy, łącznie z przełożonymi, fałszowali tę dokumentację. Sąd okręgowy na podstawie tej argumentacji przywrócił go nawet do pracy. Dopiero skarga kasacyjna kopalni spowodowała uchylenie tego rozstrzygnięcia.

Sędziowie SN w wyroku wydanym na posiedzeniu niejawnym stwierdzili, że zwolnienie dyscyplinarne pracownika było jak najbardziej słuszne.

Zdaniem SN zachowanie pracownika powinno być oceniane według obiektywnych kryteriów. Na taką ocenę nie ma wpływu sposób postępowania innych pracowników, w tym także przełożonych. Bezpośredni zwierzchnik nie ma bowiem prawa do reprezentowania pracodawcy, ale jedynie do kierowania procesem pracy. Nie kreuje ponadto zasad postępowania w danym zakładzie pracy ani też nie może nakładać sankcji za ich złamanie, gdyż to uprawnienie przysługuje przełożonym najwyższego szczebla.

Sędziowie powołali się przy tym na inne orzeczenie SN (z 23 lipca 1987 r., sygn. I PRN 36/87), dotyczące oceny zakazu spożywania alkoholu w miejscu pracy. W myśl tego wyroku takie zachowanie nie może być tolerowane, nawet jeśli jest praktykowane przez przełożonych pracownika.

Poza tym – zdaniem sędziów – przypisanie działaniu przełożonych roli usprawiedliwiającej działania pracownika zwalniałoby go z odpowiedzialności za własne działania i nie motywowało do rozsądku w ich podejmowaniu. Biorąc zaś pod uwagę skalę naruszeń, nie da się ich usprawiedliwić niewiedzą czy niezrozumieniem zasad pracy.