Kaucja za butelki jest zwracana po okazaniu paragonu – taką informację można przeczytać w wielu sklepach lub usłyszeć od sprzedawcy. Bywa, że sklep nie tylko nie wypłaca kaucji, ale i nie przyjmuje butelki, gdy klient nie przedstawi dowodu zakupu. Taka praktyka powoduje, że wielu konsumentów wyrzuca butelkę do kosza, gdy nie ma już paragonu albo jest zbyt daleko do marketu, w którym została kupiona. W ten sposób wiele butelek, które powinny trafić na wymianę lub do recyklingu, ląduje na wysypiskach. Tymczasem prawo nakazuje sklepom przyjąć butelkę, jeżeli w ich ofercie znajduje się określony produkt. Mówi o tym art. 14 ustawy o opakowaniach i odpadach opakowaniowych.

Lenistwo sprzedawcy

Paweł Nowak, radca prawny z kancelarii Peter Nielsen & Partners, zaznacza jednak, że sklepy nie są zobowiązane do zwrotu kaucji za wszelkie zwracane butelki.

– Klienci, którzy chcą zwrotu kaucji pobranej od nich przy zakupie produktu, powinni otrzymać tę samą kwotę, za jaką opakowanie nabyli. Powinni  jednak udowodnić, np. poprzez okazanie faktury VAT lub paragonu, że butelki zostały kupione w tym właśnie sklepie – mówi Paweł Nowak. Dodaje, że dopiero wtedy sklep zwróci  kaucję, inaczej przecież kupowałby opakowania od klienta.

Okazuje się jednak, że jednostka handlowa, nawet jeżeli przyjmie więcej opakowań po napojach, niż ich sprzedała wraz z produktem, to i tak pieniądze za butelki wracają, gdy zostaną one przekazane producentowi napoju.

– Praktyka wielu sklepów jest niepotrzebnym komplikowaniem życia. Sprzedawcy nie chcą sobie po prostu dokładać obowiązków – mówi Krzysztof Kawczyński, prezes Polskiego Systemu Recyklingu – Organizacji Odzysku. Dodaje, że w praktyce ciężko jest zwrócić butelkę za napój, który kupiło się przejazdem na trasie, gdy jest się już wiele kilometrów od konkretnego sklepu. Jego zdaniem są na szczęście sprzedawcy, którzy nie wymagają okazania paragonu.

Lepiej zorganizowany system zwrotu opakowań szklanych przełożyłby się na większy ich odzysk i recykling. Problem ten dostrzegli także posłowie. Ryszard Zawadzki z Platformy Obywatelskiej skierował w tej sprawie interpelację do Ministerstwa Środowiska. Jak zauważył, rozwiązaniem mogłyby być automaty do skupu butelek ustawione przy sklepach, tak jak jest to np. w Niemczech. Tłumaczy on, że urządzenia takie mają odpowiednie elementy, dzięki którym segregują butelki, przeliczają ilość i wydają stosowne zaświadczenie celem odbioru gotówki w sklepie.

Krzysztof Kawczyński przyznaje, że system ten jest bardzo skuteczny, ale także bardzo drogi. U naszych zachodnich sąsiadów dzięki niemu do recyklingu trafia jednak 90 proc. butelek.

– W Polsce oficjalnie do recyklingu trafia natomiast od 40 do 50 proc. opakowań. Szacuje się, że w rzeczywistości jest to tylko około 30 proc. – dodaje Krzysztof Kawczyński.

Kosztowny system

Ministerstwo Środowiska właśnie ze względu na wysokie koszty systemu, jaki funkcjonuje w Niemczech (roczne jego utrzymanie wynosi ponad 700 mln euro), nie zdecyduje się na takie rozwiązanie.

Piotr Woźniak, wiceminister środowiska, w odpowiedzi na  poselską interpelację zapowiada, że wyższy recykling zapewnią rozwiązania z projektu nowej ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi. Zaznacza, że do 2014 r. co najmniej 50 proc. odzysku i recyklingu mają stanowić odpady opakowaniowe pochodzące z gospodarstw domowych. Nie oznacza to jednak, że łatwiej będzie można oddać butelki bez paragonu, więc problem kaucji nie zostanie rozwiązany.

Projekt ten przyjął wczoraj rząd. Ma on przede wszystkim  wyeliminować patologie związane z fikcyjnym recyklingiem. Dlatego przedsiębiorcy wprowadzający na rynek opakowania, recyklerzy czy organizacje odzysku  pod groźbą kary do 500 tys. zł  wpiszą się do specjalnych rejestrów u właściwych marszałków województw. Ma to pozwolić sprawdzić choćby to, czy dokumenty związane z przetwarzaniem odpadów wystawiają firmy, które mogą to robić.

– Rynek odpadów opakowaniowych będzie bardziej przejrzysty. Obecnie nie za każdym dokumentem potwierdzającym recykling idzie strumień odpadów. Czyli niekiedy jest dokument potwierdzający wykonanie usługi, której w rzeczywistości nie było  – mówi Renata Sarnecka, członek zarządu EKO-PUNKT Organizacji Odzysku. Dodaje, że organizacje odzysku nie zawsze są w stanie sprawdzić, czy firma zajmująca się recyklingiem przetwarza deklarowaną ilość odpadów.

Jakie zmiany czekają przedsiębiorców

- Za sprzedaż produktów w opakowaniach czy wystawianie dokumentu potwierdzającego recykling przez firmę niewpisaną do rejestru kara wyniesie nawet 500 tys. zł.

- Karę dostaną też przedsiębiorcy, którzy zadeklarują, że przetworzyli więcej opakowań, niż to było w rzeczywistości – maksymalnie 50 tys. zł.

- Za wprowadzenie na rynek produktu w opakowaniu, które nie nadaje się do recyklingu, ukarany zapłaci do 30 tys. zł.

- Dodatkowym elementem uszczelniającym system gospodarki odpadami z opakowań ma być wprowadzenie audytów w firmach zajmujących się przetwarzaniem opakowań. Mają one być przeprowadzane raz na rok.

- Na kary narażą się też ci, którzy będą dystrybuować produkty w opakowaniach producenta, który nie ma wpisu do rejestru. Sankcja w takim wypadku wyniesie od 5 do 20 tys. zł.