To dlatego że znaczne przekroczenie siedmiodniowego terminu na wniesienie odwołania od wypowiedzenia umowy o pracę mogą usprawiedliwiać tylko szczególne okoliczności trwające przez cały czas opóźnienia (wyrok SN z 22 listopada 2001, I PKN 660/00).
Tylko poważna choroba
Do takich z pewnością nie będzie należała jakakolwiek choroba.
Potwierdza to wyrok SN z 11 maja 2006 (II PK 277/05). Wynika z niego, że „choroba pracownika uzasadniająca zwolnienie go od świadczenia pracy nie musi uzasadniać braku zawinienia w uchybieniu terminu do wniesienia odwołania od wypowiedzenia”.
Sąd stwierdził, że choć pracownik przebywał na zwolnieniu lekarskim przez znaczny czas, to okoliczność ta nie przesądza jeszcze o braku możliwości podjęcia działań prawnych.
Dlatego że zarówno choroba pracownika niewyłączająca możliwości świadczenia pracy stanowić może przyczynę uzasadniającą przywrócenie terminu na wniesienie odwołania od wypowiedzenia umowy o pracę (wyrok SN z 7 sierpnia 2002, I PKN 480/2001), jak i choroba pracownika uzasadniająca zwolnienie go od świadczenia pracy nie musi uzasadniać w wystarczającym stopniu braku zawinienia w uchybieniu terminowi na wniesienie odwołania.
Tym bardziej gdy pracownik nie dostał lekarskiego zalecenia przebywania w domu, w tym leżenia (co oznacza, że może chodzić) i faktycznie podejmuje różne działania.
Przykład
Pan Jan jako powód przekroczenia terminu na wniesienie odwołania wskazał leczenie się na nadciśnienie tętnicze.
W związku z tą dolegliwością otrzymał długie zwolnienie lekarskie. Jednak tylko początkowy okres korzystania ze zwolnienia lekarskiego z zaleceniem leżenia w łóżku może być uznany za rzeczywistą i niezależną od powoda przeszkodę w podejmowaniu działań mających na celu wzruszenie decyzji pracodawcy. W kolejnym okresie jego zwolnienie nie zawierało zalecenia, że chory musi leżeć w łóżku. W takiej sytuacji są przesłanki, że sąd nie przywróci uchybionego terminu.
Jeśli jednak zwolniony pracownik cierpi na zaburzenia psychiczne na tle nerwicowym, niestanowiące przeszkody do świadczenia pracy, ale związane z koniecznością przyjmowania leków spowalniających reakcje psychiczne, to może to usprawiedliwiać wniesienie przez niego odwołania od wypowiedzenia umowy o pracę po terminie.
I to nawet gdy okoliczności te nie uzasadniały zwolnienia lekarskiego od świadczenia pracy. Orzekł tak SN w wyroku z 7 sierpnia 2002 (I PKN 480/01).
W każdym zatem przypadku sąd – zanim zdecyduje, że choroba stanowi okoliczność wyłączającą winę pracownika w uchybieniu terminowi – rozważy i oceni wszelkie istotne fakty (wyrok SN z 25 sierpnia 1998, I PKN 270/98).
Pozew przeciwko pracodawcy
Na pobłażliwość ze strony sądu, w przypadku przekroczenia terminu, nie mają też co liczyć pracownicy, którzy kierują pozew przeciwko niewłaściwemu pracodawcy. Przykładem niech będzie wyrok SN z 2 grudnia 2009 (I PK 109/2009).
Czytamy w nim: „odwołanie od wypowiedzenia umowy o pracę wnosi się do sądu pracy w ciągu siedmiu dni od dnia doręczenia pisma wypowiadającego umowę o pracę. Nie może budzić wątpliwości, że określony w tym przepisie termin dotyczy określonych podmiotów określonego stosunku pracy.
Chodzi tutaj o pracodawcę, który dokonał wypowiedzenia i przeciwko któremu pracownik występuje z określonym żądaniem”. Jeśli zatem pozew zostanie wniesiony przeciwko podmiotowi niebędącemu pracodawcą, nie oznacza zachowania terminu określonego w art. 264 § 1 kodeksu pracy.
W opinii sądu „teza ta jest aktualna także w sytuacji, kiedy pozwany podmiot niebędący pracodawcą w wyniku następstwa prawnego uzyska po wniesieniu powództwa bierną legitymację procesową (wstąpi w prawa pozwanego na podstawie art. 231 k.p. czy też na podstawie ogólnego następstwa prawnego)”.
O tym, że wniesienie powództwa o przywrócenie do pracy przeciwko podmiotowi niebędącemu pracodawcą nie oznacza zachowania terminu określonego w art. 264 § 2 k.p., przekonany był również SN w wyroku z 2 czerwca 2006 (I PK 271/05).
Pozorne czynności usprawiedliwiają
Czasami do przekroczenia terminów na wniesienie odwołania dochodzi nie tylko na skutek błędów pracowników, ale w wyniku świadomych działań pracodawców. W takich wypadkach sądy przychylają się do wniosków o przywrócenie terminu na wniesienie odwołania. Przykładem jest wyrok SN z 16 grudnia 2008 (I PK 88/08).
Wynika z niego, że „bieg terminu z art. 264 § 2 k.p. nie rozpoczyna się, jeżeli w zachowaniu pracodawcy (w dowolnej formie) nie można dopatrzyć się oświadczenia woli (zachowania zmierzającego do wywołania skutku prawnego), a stanowi ono jedynie udzielenie informacji, że oświadczenie woli zostanie złożone (doręczone)”.
Podobnie stwierdził SN w wyroku z 7 września 1994 (I PRN 55/94). Prowadzenie przez kierownictwo zakładu pracy z pracownikiem, któremu wypowiedziano umowę o pracę, rozmów co do ewentualnego zatrudnienia go na innym stanowisku może stanowić okoliczność wyłączającą jego winę w naruszeniu terminu przewidzianego w art. 264 k.p.
Również pozostawanie pracownika w usprawiedliwionym przekonaniu, że nie przysługuje mu odwołanie od wypowiedzenia umowy o pracę, może stanowić podstawę przywrócenia terminu (wyrok SN z 17 listopada 2004, II PK 62/04).
Podobnie wtedy, gdy pracownik bez swojej winy nie wniósł pozwu. Sąd może wówczas – na jego wniosek – postanowić o przywróceniu uchybionego terminu (wyrok SN z 10 stycznia 2002, I PKN 798/00).
W ocenie SN (wyrok z 13 maja 1994, I PRN 21/94) za przyczyny usprawiedliwiające przekroczenie przez pracownika terminu mogą być uznane m.in. błędna informacja udzielona przez radcę prawnego co do początku biegu terminu, choćby pismo rozwiązujące umowę o pracę zawierało prawidłowe pouczenie w tym przedmiocie, oraz podjęcie przez pracownika próby polubownego załatwienia sporu na drodze pozasądowej, choćby za pośrednictwem osób trzecich (np. przedstawicieli związków zawodowych).
Za błędy pełnomocnika odpowie pracownik
Angażowanie do prowadzenia spraw sądowych profesjonalnych pełnomocników (adwokatów czy radców prawnych) nie zawsze daje gwarancję wygranej. Co więcej, popełnione przez nich błędy mogą mieć negatywne skutki dla osób, które reprezentują, w tym również w razie niedotrzymania terminu na wniesienie odwołania.
Przekonała się o tym pewna powódka. SN w wyroku z 21 lutego 2002 (I PKN 903/00) stwierdził, że była ona od początku reprezentowana przez profesjonalnego pełnomocnika. „W tej sytuacji inaczej należy oceniać miernik staranności i wiedzy.
Przy ocenie możliwości przywrócenia terminów, o których mowa w art. 264 k.p., pracownikowi reprezentowanemu przez fachowego pełnomocnika należy uwzględniać wiedzę i konieczność zachowania należytej staranności przez tego pełnomocnika.
Nie można więc uznać, że błąd profesjonalnego pełnomocnika, który nie został niezwłocznie sprostowany, może stanowić podstawę do skutecznego żądania przywrócenia terminu”.
Podobnie orzekł SN w wyroku z 13 października 2009 (II PK 96/2009).
Co innego, gdy do spóźnienia dojdzie z winy sądu. Wtedy termin zostanie przywrócony.
Jak orzekł bowiem SN w wyroku z 29 marca 2007 (II PK 224/2006), powódki nie powinny obciążać negatywne skutki nieprawidłowych czynności sądu.
Zdaniem SN „nieprzywrócenie terminu – w szczególnych okolicznościach konkretnej sprawy, a mianowicie przy pierwotnym wniesieniu przez powódkę pozwu w ustawowym terminie określonym w art. 264 § 2 k.p. i wydaniu przez przewodniczącego kolejno dwóch wadliwych zarządzeń: o wezwaniu powódki do uzupełnienia braków formalnych pozwu (...) orazo zwrocie pozwu (...) – byłoby rażąco sprzeczne z sensem (...) instytucji przywrócenia terminu”.
Czytaj również:
Zobacz serwis:
Kadry i płace » Pracodawca i pracownik w sądzie
Zwolnienia z pracy » Odszkodowania i przywrócenie do pracy