Wczoraj, 10 maja, na posiedzeniu Rady Ochrony Pracy przedstawiono sprawozdanie PIP z działalności w 2010 r.

Nieoczekiwanie obrady zdominowała sprawa wniosku marszałka Sejmu o odwołanie Tadeusza Zająca, głównego inspektora pracy, i powołanie na to stanowisko Anny Tomczyk, obecnie jego zastępczyni. Grzegorz Schetyna nie uzasadnił, dlaczego chce powołać nowe kierownictwo PIP. Nie jest to spowodowane oceną działalności inspekcji, bo wyniki tego urzędu pokazują dużą dynamikę działań w egzekwowaniu prawa pracy. Nieoficjalnie mówi się, że powodem mają być wyniki prokuratorskiego śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez Tadeusza Zająca, gdy pracował w wojewódzkim urzędzie pracy.

Członkowie ROP odmówili zaopiniowania wniosku o odwołanie, bo nie znali uzasadnienia. Marszałek Sejmu nie jest związany opinią rady, ale nie może zmienić obsady kierownictwa bez opinii tego gremium. Jego kolejne posiedzenie ma się odbyć w przyszłym tygodniu.

Najwięcej emocji budzą wyniki kontroli prawidłowości wypłacania wynagrodzeń. W ubiegłym roku do inspekcji wpłynęło 43 tys. skarg. Połowa dotyczyła właśnie zatrzymanych płac.

Inspektorzy wyegzekwowali 111 mln zł należności z tytułu niewypłaconych wynagrodzeń. Wydane przez nich decyzje nakazujące wypłatę opiewały na przeszło 180 mln zł.

Źle w służbie zdrowia

Szczególnie sprawdzano przychodnie lekarskie i szpitale. W co piątej placówce ujawniono nieprawidłowości dotyczące przeznaczania na podwyżki wynagrodzeń co najmniej 40 proc. kwoty, o którą wzrosło zobowiązanie NFZ. W sześciu szpitalach pracodawcy w ogóle nie mieli zamiaru dzielić się z pracownikami wyższym kontraktem, w dziewięciu placówkach zaniżono kwoty przeznaczone na wzrost pensji. W co trzeciej przychodni i szpitalu nieprawidłowo obliczano wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych.

W ocenie inspektorów groźne skutki społeczne może wywoływać zmuszanie do pracy na kilku podstawach prawnych osób, od których wymaga się szczególnej zdolności psychofizycznej. Pracodawcy obchodzą przepisy ograniczające wymiar pracy i nakazujące czas odpoczynku. Dotyczy to m.in. lekarzy, kierowców, a nawet maszynistów.

Nie ten czas, nie ta podstawa

W dalszym ciągu firmy masowo łamią zasady dotyczące czasu pracy. Aż o 1/4 wzrosła skala naruszeń przepisów o ewidencji czasu. Co czwarty kontrolowany podmiot w ogóle jej nie prowadził, co powodowało nieprawidłowości w ustalaniu należnego wynagrodzenia.

Narasta zjawisko unikania umów o pracę i zatrudniania na podstawie umów cywilnoprawnych. Z danych PIP wynika, że w tym trybie świadczyło pracę 20,9 proc. zatrudnionych. Inspektorzy złożyli jednak tylko 100 wniosków do sądów o ustalenie istnienia stosunku pracy dla 253 osób. Zainteresowani w obawie przed utratą źródła utrzymania nie są skłonni podejmować walki o etat.

Aż o 45 proc. wzrosła liczba ujawnianych wypadków nielegalnego zatrudniania cudzoziemców. Inspektorzy złapali około tysiąca obcokrajowców pracujących na czarno.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora t.zalewski@rp.pl

Więcej informacji o kontroli PIP w serwisie:

Kadry i płace » Kontrola inspekcji pracy