Sprawa sięga 2004 r., kiedy to do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów zaczęły napływać skargi od rywalizujących z TP firm dostarczających dostęp do Internetu. Długotrwała kontrola ujawniła, że były one uzasadnione. Okazało się, że TP celowo spowalniała połączenia, by wymusić na firmach korzystanie z jej usług.

Jako to działało? Jeśli firma kupowała usługę transmisji danych u tańszych, zagranicznych operatorów, to TP blokowała przepływ danych, spowalniając go do tego stopnia, że korzystanie z Internetu było bardzo utrudnione. Robiła to, zakładając specjalne filtry na tzw. routery. W ten sposób przedsiębiorcy zmuszani byli do korzystania z usługi transmisji danych świadczonej przez TP, która jednak była nawet kilkanaście razy droższa niż u zagranicznych operatorów. W decyzji z 2007 r. prezes UOKiK uznała działania TP za praktykę ograniczającą konkurencję i nałożyła na nią karę 75 mln zł.

Spółka nie zgodziła się z tą decyzją i odwołała się do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Przekonywała, że zakładane przez nią filtry nie miały na celu pogorszenia transmisji, tylko ochronę własnej sieci przez atakami z zewnątrz. Skład orzekający nie uznał tej argumentacji. Zgodził się z UOKiK, że działanie spółki miało co najmniej postać winy nieumyślnej. Bez wątpienia ograniczało ruch w sieci i ograniczało konkurencję.

Niemniej jednak sąd przyjął, że TP zaprzestała tej praktyki w lipcu 2006 r., i obniżył karę do 38 mln zł. (sygnatura akt: XVII AmA 62/08).