Nową ustawę o efektywności energetycznej właśnie przyjął Sejm. Wynika z niej, że podmioty oszczędzające energię i tym samym ograniczające emisję dwutlenku węgla dostaną tzw. biały certyfikat. Dla samorządów pozyskanie takiego dokumentu to możliwość zarobienia dodatkowych pieniędzy, bo certyfikaty będą mogły odsprzedać z zyskiem na Towarowej Giełdzie Energii. Odkupią je m.in. elektrownie, bo inaczej wnoszą tzw. opłatę zastępczą. Firmy energetyczne też będą uprawnione do starania się o takie świadectwa.
Mniej prądu
Przepisy powinniśmy wprowadzić już w 2008 r. Dlaczego zrobiliśmy to tak późno?
– Oszczędność prądu czy ciepła jest nie na rękę choćby resortowi finansów – uważa Marcin Piotrowski z Konfederacji Budownictwa i Nieruchomości, jednocześnie przewodniczący rady miasta w podwarszawskich Markach. – Bo jeżeli przemysł i mieszkańcy będą używali mniej energii, budżet utraci część wpływów z VAT i akcyzy od niej.
Oszczędzanie energii należy rozumieć – zgodnie z nową ustawą – choćby jako ograniczanie strat w sieci energetycznej, ocieplanie budynków, izolacje instalacji przemysłowych, modernizację oświetlenia, sieci ciepłowniczych.
– Są to przedsięwzięcia wymagające dużych nakładów finansowych, których realizacja może trwać latami – wyjaśnia Robert Mikulski, radca prawny z kancelarii Stopczyk & Mikulski. – W konsekwencji ich efekty będą widoczne dopiero po pewnym czasie.
Tymczasem ustawa ma przestać obowiązywać w 2016 r.
– Przeprowadzenie inwestycji w efektywność energetyczną nie będzie zatem przynosiło przedsiębiorstwom energetycznym wymiernych efektów – dodaje mec. Mikulski. – Mogą one zdecydować o zakupie na rynku certyfikatów, zamiast inwestować.
Zawiłe procedury
– Ustawę będzie bardzo trudno stosować ze względu na skomplikowane przepisy – uważa Marcin Piotrowski. – To spowoduje, że nie skorzysta z niej przeciętny Kowalski. Żałuję też, że w ustawie zabrakło zapisu zobowiązującego jednostki budżetowe do zużywania w każdym kolejnym roku o 1 proc. energii mniej. Tym samym zatracił się sens unijnej dyrektywy zakładającej, że to administracja publiczna powinna dawać przykład w oszczędzaniu energii.
Zmiany są potrzebne
Nie wszystkie oceny są tak krytyczne.
– Ustawa to dobry krok w kierunku ograniczania zużycia energii – przekonuje Maria Dreger z Rockwool Polska. – Choć pozostawia niedosyt i wejdzie w życie o wiele za późno. Nasza gospodarka potrzebuje 2 – 2,5 razy więcej energii niż inne kraje europejskie do wytworzenia takiej samej ilości dóbr. Modernizacji wymagają też budynki mieszkalne. Ich ogrzewanie pochłania 25 proc. energii.
– Nie widzę zainteresowania nowymi przepisami samorządów czy osób fizycznych – mówi Piotr Pawlak z firmy BuildDesk Polska zajmującej się consultingiem efektywności energetycznej.
Etap legislacyjny:
- do podpisu prezydenta
Opinia:
Marcin Stoczkiewicz, starszy prawnik w międzynarodowej organizacji prawa ochrony środowiska ClientEarth
Białe certyfikaty będą obowiązywały u nas bardzo krótko. To największa wada przyjętej w ubiegłym tygodniu przez parlament ustawy. Zanim proekologiczne inwestycje zostaną na dobre wdrożone i firmy będą mogły liczyć na zyski z handlu certyfikatami, regulacje przestaną działać. Najważniejsze dla inwestorów przepisy mają bowiem wejść w życie 1 stycznia 2013 r., a będą obowiązywać tylko do kwietnia 2016 r. Takie rozwiązanie nie daje inwestorom szans uzyskania konkretnych efektów finansowych, na które mogliby liczyć dzięki przeprowadzonej modernizacji. Zwłaszcza że przy wielu przedsięwzięciach czas trwania inwestycji wydłuży się o procedury budowlane.
W związku z tym cel ustawy w postaci 9 proc. oszczędności energii do 2016 r. najprawdopodobniej nie zostanie osiągnięty.