– Grupy będą się składać z doświadczonych związkowych negocjatorów, prawników, specjalistów od mediów. To muszą być dobrze przygotowane osoby, gotowe w każdej chwili udać się na drugi koniec Polski, by bronić tam bezprawnie zwalnianych związkowców czy szykanowanych komisji zakładowych. Rozpoczynamy nabór do tych grup – mówił Piotr Duda, przewodniczący NSZZ „Solidarność".
Zachętą i inspiracją do powołania specjalnych grup są ostatnie sukcesy w działaniach na rzecz zwolnionych działaczy. Naciski i nagłośnienie sprawy w mediach przyczyniły się do powroty do pracy zwolnionych związkowców z gorzowskiego Teleskopu czy cieszyńskiego Polifarbu.
8 marca związek z sukcesem zakończył negocjacje z zarządem Polifarbu Cieszyn dotyczące powrotu do pracy zwolnionego w grudniu szefa związku. Zanim to się stało, związek przeprowadził dwie pikiety, w których uczestniczyli przedstawiciele innych związków z terenu Podbeskidzia.
– Poszczególne regiony różnią się od siebie stopniem zorganizowania i pomocy, jakiej mogą udzielić dyskryminowanym związkowcom. Chcemy to zmienić. Z pewnością grupy interwencyjne będą pokrywać swoim zasięgiem cały kraj, nie zapadła jednak decyzja, czy każdy region powinien mieś swoją. Mamy dużą liczbę członków i sympatyków, by zorganizować ekipy, które bardzo szybko zjawią się u pracodawcy nękającego związkowców – mówi Bogdan Biś, wiceprzewodniczący NSZZ „Solidarność".
Jego zdaniem im świeższy konflikt, tym łatwiej go załagodzić, więc grupy będą się starały dotrzeć bardzo szybko i rozpoznać na miejscu sytuację, tak by i pracodawca, i związkowiec wyjaśnili sobie pewne sprawy. Nie ma co wyciągać od razu armat.
– W OPZZ nie mamy jakiegoś specjalnego zespołu, który działa w sytuacjach kryzysowych. Jesteśmy konfederacją i poszczególne związki radzą sobie same. Dopiero gdy sytuacja je przerasta, wkracza centrala i podejmujemy interwencję. Rocznie centrala ma takich spraw sześć – osiem. Najczęściej nasze działania są skuteczne. Chociażby sprawa zwolnionych działaczy z LOT – mówi Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ.
Związkowcy chcą, by w świadomości pracodawców utrwaliło się przekonanie, że będzie szybka i zdecydowana reakcja na bezprawne działania. Liczą też, że sądy będą bardzo szybko reagować i rozstrzygać sprawy zwalnianych związkowców. Jako wzór stawiają Sąd Rejonowy w Słupsku, który w ciągu miesiąca uznał wypowiedzenia umów o pracę z członkami zakładowej organizacji za bezskuteczne. Niestety, najczęściej od zwolnienia do wyroku przywracającego do pracy upływa kilka miesięcy, a w tym czasie pracownik musi korzystać z pomocy finansowej związku, która nie jest wysoka.
Związkowcy, by bronić swoich interesów, sięgają coraz częściej po niekonwencjonalne metody działania. Angażują media i znane osoby. W ostatnim czasie szef „Solidarności" spotkał się z Michelem Platinim i zwrócił jego uwagę na problem łamania praw pracowniczych w firmach sponsorujących polski futbol.
– Dla UEFA ważna jest gra fair. Jako „Solidarność" chcemy, że również sponsorzy polskiej piłki grali fair w sprawach pracowniczych i by nie dochodziło tam do dyskryminacji związkowców – powiedział Piotr Duda.