[b]Opracowałem sposób łączenia elementów budowlanych. Chciałbym zainteresować nim polskie firmy. Jak chronić takie rozwiązanie? [/b]

W zasadzie jedynym rozsądnym sposobem ochrony jest uzyskanie patentu. Piszę „w zasadzie”, bo teoretycznie wynalazczość każdego Polaka chroniona jest przez art. 23 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=86F27ADE2102E1D67842E76D535F1BD1?id=70928]kodeksu cywilnego[/link] jako tzw. dobro osobiste.

Zaletą tego rozwiązania jest to, że – w przeciwieństwie do patentu – nic nie kosztuje. Wynalazczość chroniona jest jako taka, bez konieczności rejestrowania czegokolwiek, występowania o jakieś zezwolenia itp.

Jednak w praktyce gospodarczej nie jest to rozwiązanie idealne. Jeśli bowiem wynalazca uzna, że ktoś pasożytuje na jego wiedzy, będzie musiał wszcząć sprawę sądową. A w sądzie można wygrać, można przegrać.

Przegrana jest zresztą całkiem realna, choćby dlatego że twórca nie tylko musi wykazać, że sam dane rozwiązanie wymyślił i zastosował, lecz także dowieść, że konkurent mu je podkradł.

Podobne problemy pojawiają się wtedy, gdy wynalazca próbuje skorzystać z przepisów o nieuczciwej konkurencji. Faktem jest, że wykorzystanie tajemnicy innego przedsiębiorstwa jest czynem nieuczciwej konkurencji.

Jednak w ewentualnym procesie to wynalazca musi przekonać sąd, że należycie swój dorobek intelektualny zabezpieczył przed ujawnieniem, a mimo to konkurent bezprawnie go wykorzystał. Może się uda, może nie. Poważni przedsiębiorcy na ogół nie mogą sobie pozwolić na takie ryzyko i dlatego starają się patentować na potęgę.

Co daje patent? Przede wszystkim wyłączność na zarobkowe stosowanie objętego nim wynalazku przez 20 lat od daty zgłoszenia (zgłoszenia, a nie uzyskania patentu).

Każdy, kto w prowadzonym biznesie wykorzysta cudze rozwiązanie bez zgody uprawnionego z patentu, musi liczyć się z finansową odpowiedzialnością.

Drugą stroną medalu jest ujawnienie wynalazku. Kto tylko zapragnie, może poznać go z dokumentacji Urzędu Patentowego, przeczytać o nim w bibliotece czy Internecie itd.

Nie jest to jednak nic groźnego, bo co innego poznać, a co innego skorzystać. Poznanie technologii działa w przypadku patentów jak reklama: popatrzeć można za darmo, spróbować tylko za pieniądze.

Ta specyficzna reklama jest tym bardziej pożądana, że publikacje patentowe są uważnie śledzone przez zainteresowanych. Niewykluczone zatem, że ktoś majętny zainteresuje się technologią, zainwestuje w nią, nawiąże współpracę itd.

Kwestią, która zasługuje na uwypuklenie, jest – w perspektywie – wejście wynalazku do domeny publicznej. Jak wspomniałem, patent pozostaje w mocy przez 20 lat.

Okresu tego nie da się wydłużyć. Potem z wynalazku może korzystać każdy, bez pytania kogokolwiek o zgodę czy płacenia jakichkolwiek kwot.

[i]Autor jest rzecznikiem patentowym[/i]

[ramka][b]Czytaj [link=http://www.rp.pl/temat/56471.html]więcej o patentach[/link][/b][/ramka]