[b]Jestem członkiem zarządu dwuosobowej spółki z o.o. zawiązanej przez dwie osoby. Zarówno ja, jak i prezes zarządu skonfliktowaliśmy się ze wspólnikami (właścicielami spółki) i zamierzamy złożyć rezygnację. Co się stanie w momencie jednoczesnej rezygnacji obydwu członków zarządu?[/b] – pyta czytelnik.

Przede wszystkim spółka zostanie bez organu, który władny jest prowadzić jej sprawy i reprezentować wobec osób trzecich. Wskutek rezygnacji wygasa bowiem mandat członka zarządu (art. 202 § 4 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=0878F97C9B855869DA1A3F9BAD45E3AB?id=133014]kodeksu spółek handlowych[/link]). Innymi słowy tracą oni upoważnienie do dokonywania w jej imieniu czynności prawnych i prowadzenia spraw bieżących.

Skoro z zarządu ustąpią wszyscy, nie będzie nikogo, kto mógłby spółką kierować. Pociągnie to za sobą konieczność jak najszybszego zwołania zgromadzenia wspólników w celu wyboru nowego zarządu, co nie zawsze będzie łatwe. Zgromadzenie zwołuje bowiem zarząd, a tego przecież nie ma.

Rzucając stanowisko, czytelnik musi pamiętać, że niekiedy może to odczuć finansowo. Otóż do złożenia rezygnacji przez członka zarządu stosuje się odpowiednio przepisy o wypowiedzeniu zlecenia przez przyjmującego zlecenie (art. 202 § 5 k.s.h.).

Wynika z nich, że jeśli członkowie zarządu pełnią swą funkcję odpłatnie, a wypowiedzenie nastąpiło bez ważnego powodu, odpowiadają za wyrządzoną spółce szkodę (art. 746 § 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=86F27ADE2102E1D67842E76D535F1BD1?id=70928]kodeksu cywilnego[/link]). Oczywiście jeśli spółka zdecyduje się na dochodzenie odszkodowania, będzie musiała nie tylko wytoczyć swym byłym menedżerom sprawę sądową, ale i udowodnić, że to właśnie z ich powodu poniosła straty.

Problematyczne może też okazać się samo złożenie rezygnacji. Spółkę reprezentuje przecież zarząd. O ile więc przedostatni jego członek oświadczenie o ustąpieniu przekaże ostatniemu menedżerowi, o tyle ten nie będzie już miał do kogo się zwrócić.

Da się co prawda bronić poglądu, że obaj członkowie zarządu mogą wręczyć sobie nawzajem swoje wypowiedzenia w tej samej chwili, przez co ich mandat wygasa jednocześnie. Jest to jednak opcja dla odważnych. Ja nie polecałbym jej przynajmniej dopóty, dopóki taka praktyka nie zyska szerszego uznania w orzecznictwie sądów.

Bezpieczniejszym rozwiązaniem wydaje się ustanowienie w spółce prokurenta, ujawnienie tego w rejestrze przedsiębiorców, a potem złożenie rezygnacji na jego ręce (zamiast prokurenta wypowiedzenie ma też prawo przyjąć zwykły pełnomocnik).

Dzięki tej koncepcji nie tylko mamy z głowy problem adresata. Zyskujemy też tyle, że spółka nie zostaje z dnia na dzień pozbawiona kierownictwa. Zmniejsza się więc automatycznie ryzyko poniesienia przez nią strat, a co za tym idzie – odpowiedzialności odszkodowawczej ustępujących menedżerów.

Czy to dopuszczalne? Generalnie tak. Jeśli umowa spółki nie zawiera w tej mierze jakichś obostrzeń, zarząd ma niczym nieskrępowane prawo ustanawiania spółce pełnomocników. Osobom tak powołanym nie wolno bez zgody wspólników dokonywać pewnych czynności, ale reprezentować spółkę mają prawo.

Co więcej, dopuszczalne jest powołanie pełnomocnika do samego tylko odebrania oświadczeń o rezygnacji z członkostwa w zarządzie. Trzeba tylko pamiętać, że do udzielenia prokury wymagane są podpisy wszystkich członków zarządu (art. 209 § 6 k.s.h. w zw. z art. 109[sup]2[/sup] k.c.).

[i]Autor jest adwokatem[/i]