Przedsiębiorca biorący auto w leasing wraz z umową otrzymuje szczegółową instrukcję, jak ma się zachować w razie szkody komunikacyjnej. W tej sytuacji do jego obowiązków należy m.in. powiadomienie policji (tylko w przypadku ofiar w ludziach bądź przypuszczenia, że doszło do przestępstwa), zawiadomienie firmy leasingowej, która jest właścicielem pojazdu, oraz ubezpieczyciela zapewniającego ochronę auta.

Zasady postępowania w sytuacji, gdy dojdzie do wypadku lub kradzieży, są podawane w ogólnych warunkach ubezpieczenia autocasco. Towarzystwa nie tylko wymieniają tam czynności, jakie należy wykonać, ale też precyzują, kto powinien powiadomić ubezpieczyciela o szkodzie.

I tak np. PZU żąda tego od „ubezpieczonego, ubezpieczającego lub osoby uprawnionej do korzystania z pojazdu”. Link4 w podobnym kontekście mówi o „ubezpieczonym, osobie działającej w jego imieniu lub kierowcy ubezpieczonego samochodu”. Z kolei Warta precyzuje swoje oczekiwania wobec „ubezpieczonego” lub „kierującego pojazdem”. A w innym miejscu dokumentu jest mowa o zgłaszającym szkodę właścicielu pojazdu lub „innej osobie przez niego upoważnionej”.

[srodtytul]Szkodę zgłasza się bez problemów[/srodtytul]

Widać więc, że brak prawa własności do auta – tak jest, gdy korzystamy z samochodu wziętego w leasing – w żadnym razie nie zwalnia użytkownika z obowiązków wobec towarzystwa ubezpieczeniowego. Nie powinno też być żadnych problemów ze skutecznym zgłoszeniem szkody. Gdyby pracownik towarzystwa nie chciał przyjąć powiadomienia, powinno wystarczyć powołanie się na odpowiedni zapis z ogólnych warunków ubezpieczenia (OWU).

Użytkownik nie może za to sam zdecydować o formie wypłaty środków z ubezpieczenia. Każda wypłata musi być poprzedzona zgodą firmy leasingowej. To ona decyduje na przykład, czy pieniądze mają być przelane do warsztatu wykonującego naprawę.

[srodtytul]W ramach współpracy dwóch instytucji[/srodtytul]

Jeżeli ubezpieczenie pojazdu zostało zawarte w ramach umowy generalnej między firmą leasingową a ubezpieczycielem, użytkownik auta może się spodziewać, że szkoda zostanie zlikwidowana szybciej i sprawniej niż przy polisach kupowanych indywidualnie.

– W umowach generalnych zastrzeżone są terminy, w jakich ubezpieczyciel musi wykonać oględziny pojazdu czy skalkulować koszty naprawy. To skraca czas likwidacji szkody. Jeżeli użytkownik leasingowanego auta ubezpieczył je indywidualnie, z reguły odbierze swój samochód później – przekonuje Igor Chichłowski, ekspert w biurze rozwoju produktów komunikacyjnych Warty. – Umowy generalne mają też inne zalety, takie jak gwarancja pokrycia kosztów według cenników autoryzowanego warsztatu, gwarancja wykonania naprawy przy użyciu oryginalnych części czy brak wyłączeń odpowiedzialności, gdyby do wypadku doszło z winy kierowcy ubezpieczonego pojazdu. Również cena takiej polisy zwykle będzie korzystna. Jeśli znajdzie się na rynku tańsza oferta, to jej zakres będzie ograniczony.

Słabą stroną umów generalnych zawieranych przez firmy leasingowe jest stosunkowo krótki okres, w którym ubezpieczyciel odpowiada do pełnej (fakturowej) wartości auta. Zwykle jest to tylko sześć miesięcy. Tymczasem w niektórych pakietach oferowanych przez dilerów nowych aut czas obowiązywania takiej ochrony jest wydłużony do roku.

Przedsiębiorca, który chce mieć korzystniejsze warunki, musi je wynegocjować indywidualnie. Zazwyczaj w umowie leasingowej można wykupić tzw. klauzulę deprecjacji, a więc zagwarantować sobie, że w kolejnych miesiącach wartość przyjęta do rozliczenia szkody nie będzie niższa niż określony, znany z góry, procent wartości fakturowej pojazdu.

[srodtytul]Auta nie ma, pozostaje rozliczenie[/srodtytul]

Szkoda całkowita (gdy samochód zostanie skradziony albo zakwalifikowany do kasacji) nie zwalnia oczywiście użytkownika z obowiązku rozliczenia się z firmą leasingową.

– Gdy wpływa do nas potwierdzenie zgłoszenia szkody, wstrzymujemy fakturowanie takiej umowy do czasu decyzji towarzystwa ubezpieczeniowego i wypłaty odszkodowania. Ten przejściowy okres z reguły trwa dwa – trzy miesiące, choć może się przeciągnąć dłużej, gdy przypadek jest trudniejszy, np. gdy ubezpieczyciel podejrzewa próbę wyłudzenia odszkodowania – tłumaczy Radosław Sałek, dyrektor Departamentu Kredytów i Leasingu Volkswagen Bank Polska. – Gdy otrzymamy decyzję i odszkodowanie, zamykamy umowę leasingu i rozliczamy ją. Sumujemy raty i odsetki z okresu, w którym fakturowanie było wstrzymane. Do tego dodajemy część kapitałową dalszych rat i wartość końcową przedmiotu leasingu. Jeżeli odszkodowanie wypłacone przez towarzystwo jest wyższe niż ta suma, nadwyżka jest zwracana klientowi. Jeśli jest niższe, klient musi pokryć różnicę.

[ramka][b]Komentuje Krystyna Krawczyk - dyrektor Biura Rzecznika Ubezpieczonych[/b]

W statystykach prowadzonych przez rzecznika ubezpieczonych nie ma osobnej kategorii spraw związanych z ubezpieczeniem przedmiotów wziętych w leasing. Jednak takie skargi oczywiście się zdarzają.

Ostatnio do rzecznika zwrócił się klient, który po zakończeniu umowy leasingu przejął samochód na własność, a wkrótce potem uczestniczył w wypadku. Zakład, powołując się na zapis z ogólnych warunków ubezpieczenia, odmówił wypłaty odszkodowania z polisy autocasco twierdząc, że nie został powiadomiony o zmianie właściciela. Jednak w innym miejscu tych samych ogólnych warunków znajduje się punkt, z którego wynika, że jeśli korzystający z pojazdu stanie się jego właścicielem, to ochrona dalej obowiązuje.

Uważamy że klient ma rację, domagając się wypłaty odszkodowania, a towarzystwo wykorzystuje niejasno sformułowane przepisy. Sprawa jest w toku. Jeśli nie uda się jej zakończyć polubownie, będziemy namawiali ubezpieczonego do wystąpienia na drogę sądową.[/ramka]