Odsetki to wynagrodzenie za korzystanie z cudzego kapitału. Firmie wolno ich żądać tylko wtedy, gdy wynika to z czynności prawnej, z ustawy, z orzeczenia sądu albo decyzji innego właściwego organu (art. 359 § 1 [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=70928]kodeksu cywilnego[/link]). Zasada ta jest podstawą podziału odsetek na ustawowe i umowne. Te pierwsze wynikają wprost z przepisów, te drugie wymagają sprecyzowania w kontrakcie.
Skoncentrujemy się na wyjaśnieniu tego pierwszego pojęcia. Kiedy zatem można domagać się odsetek ustawowych? Dla przedsiębiorców jedną z ważniejszych zasad jest ta, w myśl której odsetki przysługują wtedy, gdy dłużnik spóźnia się ze spełnieniem świadczenia pieniężnego. I to niezależnie od tego, czy wierzyciel poniósł z tego tytułu jakąkolwiek szkodę, i nawet jeśli opóźnienie było następstwem okoliczności, za które dłużnik odpowiedzialności nie ponosi (art. 481 § 1 k.c.).
Nieco inaczej sytuacja wygląda przy darowiźnie. Kodeks co prawda powtarza tu ogólną normę, zgodnie z którą odsetki się należą, jeżeli darczyńca opóźnia się ze spełnieniem świadczenia pieniężnego. Pod jednym jednak warunkiem. Mianowicie naliczać je wolno dopiero od dnia wytoczenia powództwa (art. 891 § 2 k.c.).
[ramka][b] Przykład[/b]
Strony się umówiły, że jedna podaruje drugiej pieniądze. Mija pół roku od umówionej daty, a darczyńca nie wywiązuje się ze swego zobowiązania. Druga strona, przyciśnięta zatorami płatniczymi, decyduje się na wystąpienie o zapłatę do sądu. Nie może jednak zażądać odsetek za ową półroczną zwłokę.[/ramka]
Naliczenie odsetek to prawo, a nie obowiązek. Jeśli nie chcesz, nie musisz obciążać nimi kontrahenta ani domagać się ich zapłaty przed sądem. Na tej samej zasadzie druga strona nie musi – przelewając należną ci kwotę na konto – z własnej inicjatywy doliczyć do niej odsetek.
Jaką dokładnie kwotę doliczyć do głównego świadczenia? Można ustalić ją w umowie, podając konkretną liczbę wyrażoną np. w złotych. Na ogół przesądza o tym stopa odsetek. Przy odsetkach umownych określają ją same strony. Jeśli tego nie zrobią – albo gdy w grę wchodzą odsetki ustawowe – stosujemy stawkę określoną w przepisach. Od wielu już lat stopę ustawowych odsetek za zwłokę określa w kolejnych rozporządzeniach Rada Ministrów. Stawki prezentujemy w tabeli.
[srodtytul]Więcej nie można[/srodtytul]
Ustalając stawkę odsetek umownych, strony nie mają pełnej swobody. Przesadzać nie można. Od kilku już lat obowiązuje przepis, zgodnie z którym maksymalna wysokość odsetek wynikających z czynności prawnej nie może w stosunku rocznym przekraczać czterokrotności wysokości stopy kredytu lombardowego Narodowego Banku Polskiego (art. 359 § 2[sup]1[/sup] k.c.). Obecnie stopa ta wynosi 6,5 proc. Kto zlekceważy przepisy i zastrzeże odsetki wyższe, i tak będzie mógł domagać się tylko tych, na które pozwala kodeks. Nadwyżka zostanie niejako odcięta, a stosowne postanowienie umowne po prostu nie wywoła skutków prawnych.
Ustawodawca poszedł dalej. Zastrzegł bowiem, że postanowienia umowne nie mogą wyłączać ani ograniczać przepisów o odsetkach maksymalnych, także w razie dokonania wyboru prawa obcego. W takim przypadku stosuje się przepisy ustawy (art. 359 § 2[sup]3[/sup] k.c.).
O co w tym zakazie chodzi? Otóż obowiązujące przepisy pozwalają stronom umowy wybrać sobie porządek prawny, któremu zobowiązania stron będą od tej pory podlegać. Jeśli komuś nie podoba się prawo polskie – proszę bardzo, może wybrać sobie niemieckie, francuskie czy amerykańskie. Jednak dzięki omawianemu zakazowi nawet wówczas nie wywinie się od odsetkowego ograniczenia.
Ale uwaga: zakaz ten nie dotyczy sytuacji, w której regulacje inne niż polskie znajdują zastosowanie z mocy prawa. Może mieć ona miejsce w firmach, które robią interesy z kontrahentami zagranicznymi. Zauważmy, że zawodzi tu naturalne w sumie przekonanie, iż o uprawnieniach i obowiązkach przesądza kodeks cywilny i inne uchwalone przez Sejm ustawy. Bo niby dlaczego to nasze prawo miałoby zostać w takiej sytuacji zastosowane? Przecież zagraniczny przedsiębiorca też ma swój kodeks. Nie jest więc wcale oczywiste, że będzie podlegał prawu polskiemu.
Tego typu konflikty zauważono już dawno. Zaradzić im mają szczególnego rodzaju normy prawne zwane kolizyjnymi. W przypadku Polski jest to obecnie przede wszystkim [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=255637]konwencja rzymska o prawie właściwym dla zobowiązań umownych (DzU z 2008 r. nr 10, poz. 57)[/link]. Wynika z niej, że – o ile strony nie dokonają wyboru prawa – zobowiązanie podlega temu porządkowi prawnemu, z którym jest najściślej związane. Co do zasady jest to prawo kraju, w którym znajduje się przedsiębiorstwo strony spełniającej charakterystyczne dla danej umowy świadczenie. Przy dostawie towarów charakterystyczne jest świadczenie dostawcy – i to prawo jego kraju będzie wówczas właściwe. Zatem polscy importerzy muszą się liczyć z tym, że dostawcy wolno zażądać odsetek wyższych niż maksymalne. Z kolei nasi eksporterzy mogą zastrzegać w umowach takie odsetki na swoją rzecz.
[srodtytul]Jakie są zasady przedawnienia[/srodtytul]
Wszystkie roszczenia majątkowe podlegają przedawnieniu. Odsetki nie są tu wyjątkiem. Okazuje się jednak, że prawdziwym problemem jest ustalenie, jaki jest termin ich przedawnienia. Taki, jak świadczenia głównego, od którego są w jakimś stopniu zależne? Czy może trzyletni, jak dla wszystkich roszczeń o świadczenia okresowe oraz takich, które dotyczą roszczeń związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej – trzy lata (art. 118 k.c.).
Przypomnijmy, że świadczenie okresowe to takie, które jest tylko jednym z wielu dokonywanych w ramach jednego stosunku prawnego. Najczęściej jest to jakaś kwota pieniężna. Klasycznym przykładem świadczenia okresowego jest czynsz najmu. Umowa najmu jest jedna, a na jej podstawie trzeba co jakiś czas wysupłać pewną kwotę i przekazać ją wynajmującemu.
[srodtytul]Nie tylko za zwłokę[/srodtytul]
Niekiedy z koniecznością zapłaty odsetek muszą się liczyć również firmy, które nikomu z płatnościami nie zalegają. Wystarczy, że umowa zostanie skonstruowana nie tak jak należy. Chodzi o to, żeby duże firmy nie narzucały swym małym dostawcom nadmiernie wydłużonych terminów zapłaty. Zauważmy, że gdyby trzymać się kurczowo zasady, że odsetki należą się za niewykonanie zobowiązania na czas, to nawet przy zastrzeżeniu, że płatność nastąpi np. po 500 dniach przed upływem tego terminu, o żadnym opóźnieniu nie może być mowy. A przecież efekt jest dla przedsiębiorcy czekającego na zapłatę właściwie taki sam – z umowy się wywiązał, a pieniędzy nie ma.
Takiemu właśnie wydłużaniu terminów ma przeciwdziałać [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=170302]ustawa o terminach zapłaty w transakcjach handlowych (DzU z 2003 r. nr 139, poz. 1323 ze zm.)[/link]. Przyjęto w niej następującą konstrukcję. Niezależnie od tego, jaki termin zapłaty został w umowie przewidziany, i czy w ogóle został przewidziany, już po 30 dniach rusza licznik odsetek ustawowych. Tyle tylko, że różny może być moment startu. Możliwości są dwie. Jeżeli strony w umowie przewidziały termin zapłaty, ów 31-dniowy termin liczymy od spełnienia świadczenia niepieniężnego przez dostawcę i doręczenia nabywcy faktury lub rachunku. Jeśli zaś termin zapłaty nie został określony w umowie, to decydujące znaczenie ma sam tylko dzień spełnienia świadczenia. Data doręczenia dokumentu potwierdzającego transakcję jest już bez znaczenia.
Nie zmienia się zasada, że decyzja o tym, czy domagać się odsetek, należy do przedsiębiorcy. Tyle tylko, że za jego zgodą może o nie wystąpić także organizacja przedsiębiorców.
Jakich umów dotyczą przepisy o wydłużonych terminach zapłaty? Co do zasady każdej, która za przedmiot ma odpłatne dostarczanie towaru lub odpłatne świadczenie usług – jeżeli strony zawierają ją w związku z wykonywaną przez siebie działalnością gospodarczą lub zawodową. Ustawodawca określił je mianem transakcji handlowych. To nieco mylące, bo mogłoby się wydawać, że inne umowy między przedsiębiorcami transakcjami takimi nie są. Terminologia jest jednak taka, a nie inna, i koniec.
[srodtytul]Czasem trzeba iść do sądu[/srodtytul]
Kiedy znuży cię czekanie na zapłatę, rozważysz zapewne wystąpienie o nią do sądu. Odsetki pojawią się już na etapie ustalania wysokości opłaty sądowej od pozwu. Przypomnijmy, że przedsiębiorca wnoszący takie pismo musi na wstępie wyłożyć pewną kwotę. Jest to tzw. opłata sądowa. Jeśli wygra, będzie mógł dochodzić jej zwrotu od drugiej strony. Co do zasady opłata ta wynosi 5 proc. wartości przedmiotu sporu. Obliczając opłatę, kwoty odsetek nie uwzględniamy.
[ramka] [b]Przykład[/b]
Firma wnosi do sądu pozew o zaległą zapłatę 20 tys. zł za dostarczony towar. Do dnia wniesienia pozwu narosły odsetki w wysokości 2300 zł. Ponieważ odsetek nie wliczamy do wartości przedmiotu sporu, opłata sądowa wyniesie 1000 zł (20 tys. zł x 5 proc.).[/ramka]
Kolejna sprawa to odsetki od zaległych odsetek. Ktoś, kto nie płaci nam odsetek, korzysta z naszego kapitału. W każdym banku musiałby za to płacić. Czy podobnie jest przy odsetkach? Otóż nie do końca. Zasada jest taka, że odsetek od zaległych odsetek wolno żądać dopiero od dnia wytoczenia o nie powództwa. Fachowo określane jest to mianem zakazu anatocyzmu. Jest jednak pewien wyjątek od niego. Otóż stronom wolno – już po powstaniu zaległości – zgodzić się na doliczenie zaległych odsetek do dłużnej sumy (art. 482 k.c.).
Prawo polskie nie pozwala na budowanie kolejnych pięter takiej finansowej piramidy. Innymi słowy, nie sposób domagać się odsetek od odsetek od zaległych odsetek za zwłokę.
Co ważne, odsetki liczymy od kwoty dochodzonego roszczenia. Co zatem dzieje się w sytuacji, gdy dłużnik spóźnił się z przekazaniem ci pieniędzy, aby potem zapłacić, ale tylko część tego, co był pierwotnie winien? Otóż wówczas odsetki należne za część spełnionego potem świadczenia doliczasz do kwoty głównej. Stają się one bowiem dochodzonym roszczeniem, a nie odsetkami od dochodzonego roszczenia.
[ramka] [b]Przykład[/b]
Firma opóźnia się z zapłatą swemu dostawcy 100 tys. zł. W końcu udaje się jej wysupłać 30 tys. zł. Powiedzmy, że odsetki od owych 30 tys. zł zamknęły się kwocie 1725 zł. Mimo otrzymania częściowej zapłaty, dostawca kieruje do sądu pozew. Żąda w nich zapłaty 71 725 zł (70 tys. roszczenia głównego i 1725 zł odsetek za opóźnienie w zapłacie 30 tys. zł) oraz odsetek za zwłokę od 70 tys. zł. Wolno mu też zażądać odsetek od kwoty 1725 zł, czyli odsetek od odsetek.[/ramka]
[ramka] [b]Jak obliczyć ile się należy[/b]
O tym, jak liczyć odsetki, pisaliśmy w DF z 5 lutego 2008 r. („[link=http://www.rp.pl/artykul/89658.html]Rok przestępny wpływa na wysokość odsetek[/link]”). W przepisach próżno by szukać jakiegoś matematycznego wzoru. Przy odsetkach ustawowych rozporządzenie je ustalające stanowi jedynie, że oprocentowanie obliczane jest w stosunku rocznym. Jednak zwłoka nie zawsze trwa równo rok. Czasem jest krótsza, czasem dłuższa. Najlepiej zatem określić najpierw, jaka kwota odsetek przysługuje za jeden dzień zwłoki. Przydaje się tu podstawowa wiedza z arytmetyki.
Kwotę zaległości mnożymy przez stopę odsetek i przez liczbę dni zwłoki, a wyniki dzielimy przez 365. Ten prosty mechanizm w praktyce, niestety, się komplikuje. Po pierwsze dlatego, że stopa odsetek co jakiś czas się zmienia. Do wzoru trzeba więc podstawiać coraz to nowe stawki. Po drugie, co jakiś czas trafia się rok przestępny. Czy w takiej sytuacji zamiast dzielić wynik mnożenia przez 365, mamy podzielić go przez 366? Wydaje się, że tak. Faktem jest, że w kodeksie cywilnym znajduje się specjalny przepis dotyczący obliczania terminów. Stanowi on, że jeśli termin jest oznaczony w latach, a jego ciągłość nie jest wymagana, przyjmuje się, że rok liczy 365 dni. Wspomniany przepis nie znajdzie jednak zastosowania przy obliczaniu wysokości odsetek. Te bowiem naliczane są za każdy dzień zwłoki, bez przerwy. Mamy zatem do czynienia z terminem ciągłym. Dlatego należy przyjąć, że odsetki należne za dni, które wypadły w roku przestępnym, należy obliczać, przyjmując, że ma on 366 dni. Stopa odsetek za dzień będzie w roku przestępnym nieco niższa niż w roku zwykłym. [/ramka]
[ramka] [b]Uwaga na zakupy w Internecie[/b]
Umiejętność naliczania odsetek przyda się też przedsiębiorcom prowadzącym sklepy internetowe czy w ogóle sprzedającym towary za pośrednictwem Internetu. Wszystko za sprawą przepisów o tzw. umowach zawieranych na odległość. Pozwalają one konsumentowi – za sprawą [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=80633]ustawy o ochronie niektórych praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny[/link] – wycofać się z takiej umowy.
Konsument, który zawarł kontrakt na odległość (np. zamawiając coś przez Internet), może od niego odstąpić bez podania przyczyn. Wystarczy, że w ciągu dziesięciu dni złoży sprzedawcy stosowne oświadczenie na piśmie.
Jeśli uiścił jakąś przedpłatę, sprzedawca musi mu ją zwrócić powiększoną o odsetki za okres od dokonania przedpłaty. Pisaliśmy o tym w DF z 4 grudnia 2007 r. („[link=http://www.rp.pl/artykul/73928.html]Klientowi należą się odsetki[/link]”) i w „Prawie co dnia” z 19 grudnia 2007 r. („[link=http://www.rp.pl/artykul/77944.html]Internet umyka prawu[/link]”). Dla nierzetelnych nabywców opisany obowiązek może być znakomitym sposobem lokowania środków na dobrze oprocentowanych lokatach. Odsetki ustawowe są bowiem na ogół wyższe od tych, które proponują nam banki. Obecnie wynoszą 13 proc. w skali roku.[/ramka]