Wynika to z przepisów obowiązujących od soboty. Chodzi o nowelizację ustawy o samorządach zawodowych architektów, inżynierów budownictwa oraz urbanistów, a także prawa budowlanego.

Dostosowuje ona polskie przepisy do wymagań unijnych dotyczących zawodów regulowanych.

[srodtytul]Bez testu z polskiego[/srodtytul]

Zagraniczni architekci i inżynierowie oraz urbaniści będą mogli wykonywać swój zawód w Polsce przez określony czas, na przykład sześć miesięcy. Nie muszą przy tym znać języka polskiego. Analogiczne zasady mają obowiązywać polskich specjalistów w tych trzech dziedzinach, którzy będą pracowali w innych krajach unijnych.

Obecnie ci, który chcą pracować w Polsce, muszą przejść postępowanie kwalifikacyjne, a prowadzą je odpowiednie samorządy zawodowe. Uprawnienia do wykonywania zawodu na obszarze naszego kraju dostaje się na całe życie. Muszą też dobrze znać język polski.

– Nie bardzo wyobrażam sobie odejście od tego warunku – mówi Andrzej Dobrucki wiceprezes Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa. – Jak taki inżynier, który nie zna naszego języka, będzie nadzorował na budowie wykonanie projektu, którego jest autorem?

Zdaniem Waldemara Jasiewicza z Izby Architektów RP w nowelizacji brakuje przepisów przewidujących odpowiedzialność dyscyplinarną dla tych trzech grup zawodowych.

– Jeżeli popełnią one błąd, sądy dyscyplinarne działające przy izbach zawodowych nie będą mogły ich ukarać. Takie niedociągnięcie – jego zdaniem – jest niedopuszczalne.

Między architektami i inżynierami występują spore różnice zdań, jeżeli chodzi o osoby, które ukończyły licencjackie studia architektoniczne i nie mają tytułu magistra.

[srodtytul]Czym są licencjaci[/srodtytul]

Nowela przewiduje, że osoby te mogą należeć do Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa. I to ona też ma nadawać im uprawnienia w specjalności architektonicznej w ograniczonym zakresie.

– Już w tej chwili licencjaci po architekturze są naszymi członkami – mówi Dobrucki. Istnieje też umożliwiająca to podstawa prawna. Wchodzące od soboty przepisy są jedynie potwierdzeniem tego faktu.

Zupełnie inaczej myślą architekci.

– Powinni być członkami naszej izby, przecież skończyli architekturę, a nie budownictwo – uważa Waldemar Jasiewicz. Do tej pory grupa ta trwała w pewnym zawieszeniu. Nie istniały bowiem przepisy prawne, które by jasno mówiły, jakiej izby mogą być członkami.

Rozbieżności pomiędzy architektami i inżynierami jest dużo więcej. Pierwsi twierdzą, że inżynierowie (urbaniści też) nie są zawodem regulowanym, o którym mówi unijna dyrektywa, drudzy uważają, że nie mają oni racji. Natomiast urbaniści w tym sporze stoją trochę z boku.

W tym tygodniu obie grupy mają się spotkać, by wyeliminować istniejące wątpliwości oraz rozważyć przygotowanie projektu zmian, które przeniosłyby na grunt prawa wypracowanie przez nich ewentualne wspólne propozycje.

Czy się uda zakończyć długoletni spór? Zobaczymy.