Senat przygotowuje projekt nowelizacji ustawy z 7 kwietnia 2006 r. o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji (DzU nr 79, poz 550). Parlament musi do 7 lipca 2009 r. zmienić niekonstytucyjne przepisy i dostosować je do wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
[srodtytul]Koniec monopolu[/srodtytul]
Nowela przygotowana przez Senacką Komisję Ustawodawczą przewiduje, że [b]członków rady pracowników niezależnie od tego, czy w firmie działa reprezentatywna organizacja związkowa, wybiorą pracownicy spośród kandydatów przez nich wskazanych.[/b]
W zależności od poziomu zatrudnienia w firmie [b]zróżnicowana zostanie liczebność grupy pracowników mogących zgłaszać kandydatów do rady[/b]. W zakładach do 100 pracowników kandydat musi uzyskać poparcie dziesięciu osób, a w firmach zatrudniających powyżej 100 osób trzeba uzyskać poparcie 20 współpracowników. Zgodnie z proponowanymi przepisami pojawienie się w firmie reprezentatywnego związku nie będzie już kończyło kadencji rady wyłonionej przez pracowników.
Trybunał Konstytucyjny na wniosek Konfederacji Pracodawców Polskich zbadał 1 lipca tego roku przepisy ustawy o informowaniu pracowników określające tryb wyłaniania rady pracowników. Przedsiębiorcy zakwestionowali rozwiązania pozbawiające zatrudnionych w firmach, w których działa związek zawodowy, prawa do zgłaszania i wyłaniania kandydatów do tego przedstawicielstwa załogi.
[b]TK stwierdził, że monopol związkowy na ustalanie składu rady narusza zasadę tzw. negatywnej wolności związkowej. Przejawia się to w tym, że osoby niezrzeszone w związku są w praktyce pozbawione prawa do uzyskiwania informacji przekazywanych radzie przez pracodawcę[/b]. Pracownicy zrzeszeni w reprezentatywnych organizacjach mają dostęp do danych przekazywanych przez pracodawcę po tzw. linii związkowej i mogą przez liderów organizacji przedstawiać swoje stanowiska w sprawach związanych z zarządzaniem przedsiębiorstwem.
– Ograniczenie dominującej pozycji związków tak naprawdę niewiele zmieni w funkcjonowaniu i składach rad. Tam, gdzie związki są silne, wprowadzą swoich kandydatów do tego organu, a gdzie ich brakuje, rada nie powstanie albo będzie sterowana przez pracodawcę – mówi Marcin Wojewódka, autor komentarza do ustawy o radach pracowników.
[srodtytul]Co z tymi, które już są[/srodtytul]
Ważną sprawą jest [b]los rad wyłonionych w niekonstytucyjnym trybie. TK wskazał ustawodawcy dwa sposoby sformułowania przepisów przejściowych[/b]. Pierwszy dopuszcza rozwiązanie, zgodnie z którym rady wybrane w trybie związkowym lub mieszanym mogłyby funkcjonować do czasu upływu ich kadencji. W takim wypadku zdominowane przez związki zawodowe rady mogłyby działać jeszcze po kilka lat, bo zgodnie z ustawą ich kadencja trwa cztery lata od dnia wyboru.
Drugim rozwiązaniem dopuszczonym przez TK jest skrócenie kadencji rad wyłonionych na niekonstytucyjnych zasadach z jednoczesnym określeniem czasu, w jakim powinny odbyć się nowe wybory. Takie rozwiązanie jest możliwe, ponieważ zasada kadencyjności rad pracowników nie ma umocowania w konstytucji.
W projekcie zaproponowano przepis oparty na tym drugim rozwiązaniu. Zgodnie z nim [b]rada powołana na podstawie niekonstytucyjnych zasad ulega rozwiązaniu, a jej mandat wygasa z upływem 60 dni od wejścia w życie nowelizacji dostosowującej przepisy do orzeczenia TK. Firma będzie musiała niezwłocznie powiadomić załogę o prawie do wyboru członków kolejnej rady[/b].
[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora
[mail=t.zalewski@rp.pl]t.zalewski@rp.pl[/mail][/i]